„Niepokalana” - recenzja
Dodane: 26-04-2024 21:32 ()
W ostatnim czasie Sydney Sweeney nie próżnuje. Mogliśmy ją oglądać w komedii romantycznej Tylko nie ty, komiksowej produkcji Madame Web, a obecnie na ekranach gości z aktorką w roli głównej horror Niepokalana. Niestety, z tych trzech obrazów najlepsze wrażenie pozostawia komedia romantyczna.
W Niepokalanej Sweeney wciela się w siostrę Cecilię, która przyjeżdża do Włoch, aby złożyć śluby. W klasztorze poznaje zakonne życie, ale nie jest łatwo jej się zaaklimatyzować z powodu bariery językowej. Jej włoski pozostawia bowiem wiele do życzenia. Nie zmienia to jednak faktu, że młoda zakonnica pragnie poświęcić swoje życie Bogu. Na tę decyzję wpłynęło pewne wydarzenie z przeszłości, o którym niechętnie rozmawia. Jednak gdy dochodzi do sprawdzania kandydatek do posługi Bogu, okazuje się, że Cecilia jest w ciąży. Po szczegółowych badaniach zakonnicy oraz jej zapewnieniom, że jest dziewicą, klasztorni biskupi są przekonani, że mają do czynienia z niepokalanym poczęciem, a siostra Cecilia spodziewa się Mesjasza.
Wygląda na to, że instytucja Kościoła na długo zaskarbiła sobie atencję filmowców, aby zostać etatowym straszakiem w obecnym kinie grozy. Nie chodzi już wyłącznie o lokacje mrocznych murów wiekowych budowli, nawiedzonych zakonnic czy innych przypadków wykoślawiania religijnych praktyk. Szkoda jedynie, że wszystko jest traktowane bardzo umownie, a twórcy wręcz uważają, że pojawienie się księży, zakonnic, krucyfiksów z miejsca jest synonimem grozy. Bo przecież to, co dzieje się za murami klasztorów, musi być z natury złe. Dodając do tego nachalne używanie jump scare’ów i mało atrakcyjne wykorzystywanie upiornych motywów muzycznych, otrzymujemy przeciętne skrojone kino grozy z nagromadzeniem idiotyzmów i stereotypów z życia sióstr czy braci zakonnych. Z pewnością przeciętnemu zjadaczowi kinowych horrorów takowe nie za bardzo będą wadzić, bo odwiedza on świątynię X Muzy, aby porządnie się wystraszyć, ale w Niepokalanej nie ma zbyt wielu okazji do podskoczenia na kinowym fotelu, a fabuła nie została naszpikowana twistami, których widz by się nie domyślił.
Jak wieść gminna niesie, Sydney Sweeney w wieku siedemnastu lat startowała do roli w Niepokalanej dekadę temu, ale wówczas projekt ten nie wypalił. Jednak musiał na tyle zwrócić uwagę młodej aktorki, że nie chciała z niego zrezygnować. Zajęła się produkcją, zatrudniła ekipę filmową, odkupiła scenariusz i go poprawiła, wybrała reżysera i przekonała wytwórnię Neon, że warto w tej projekt zainwestować. Rzecz jasna zagrała też główną rolę, co jest chyba najjaśniejszym punktem tej produkcji. Szkoda, że poza jedną sceną, która wydaje się pomysłowa i zaskakująca, jak na podobne kino, pozostałe elementy tego obrazu ociekają schematami tak mocno zagnieżdżonymi w produkcjach spod znaku religijnych horrorów.
W Niepokalanej z pewnością krył się potencjał na zaskakujące kino grozy, jednakże w zabawach w Boga pójście na łatwiznę nigdy nie kończy się dobrze. Mimo udanej kreacji Sydney Sweeney jest to kolejna zmarnowana okazja na rewitalizację horroru z Kościołem w tle. Może do czterech razy sztuka?
Ocena: 3/10
Tytuł: Niepokalana
Reżyseria: Michael Mohan
Scenariusz: Andrew Lobel
Obsada:
- Sydney Sweeney
- Álvaro Morte
- Simona Tabasco
- Benedetta Porcaroli
- Giorgio Colangeli
- Dora Romano
- Giulia Heathfield Di Renzi
- Giampiero Judica
Muzyka: Will Bates
Zdjęcia: Elisha Christian
Montaż: Christian Masini
Scenografia: Francesco Scandale
Kostiumy: Annalaura Belli
Czas trwania: 89 minut
comments powered by Disqus