„Kajko i Kokosz. Nowe Przygody”: „Powrót Milusia” - recenzja
Dodane: 08-04-2024 23:51 ()
Wielbicielką Kajka i Kokosza jestem od zawsze. Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz zetknęłam się z twórczością Janusza Christy, ale była to z pewnością historyjka „Kajtek i Koko w kosmosie”. Zainteresowała mnie otoczka SF, sami bohaterowie – niespecjalnie. Natomiast „Kajko i Kokosz” okazali się dla mnie strzałem w dziesiątkę. Moim skromnym zdaniem wcześniejsze komiksy o przygodach dwóch dzielnych marynarzy stanowiły jedynie wprawkę przed stworzeniem arcydzieła, osadzonego w realiach quasi-prasłowiańskich. Zakochałam się w nim i z wielkim smutkiem przyjęłam wiadomość o śmierci stwórcy. Natomiast po latach, gdy zaczęto realizować projekt rewitalizacji serii, byłam jednocześnie podekscytowana i zaniepokojona. Z doświadczenia wiedziałam już, jak łatwo jest spaprać nawet najlepszy temat, gdy powierzy się go nieodpowiednim ludziom. Wydawnictwo Egmont testowało początkowo kilka zespołów, nim postawiło ostatecznie na najlepszych z nich – tercet Maciej Kur, Sławomir Kiełbus i Piotr Bednarczyk. Oni też stworzyli najnowszy zeszyt „Powrót Milusia”.
Kajko i Kokosz podstępnie krępują kasztelana Mirmiła po to, by Lubawa mogła zabrać go na wizytę do swojej matki. Dzięki mimowolnej pomocy zbója Łamignata Mirmiłowi udaje się uciec w drodze. Wściekły na swoich najlepszych wojów wysyła ich na służbę do księcia Włada. Kajko i Kokosz są przerażeni, gdyż Wład, skądinąd bardzo dobry i miły władyka, już wcześniej zmuszał ich do opieki nad swoim rozpuszczonym i nieznośnym synkiem. Dumił jest wychowywany przez niego bezstresowo, więc opieka nad nim stanowi najgorszą z możliwych kar. W drodze napotykają dawnego znajomego, Dziada Borowego, który ostrzega ich przed bliżej niesprecyzowanym niebezpieczeństwem ze strony kogoś, kogo dobrze znają. Sprawa wydaje się jasna, gdy oprócz rozbrykanego jak zwykle Dumiła wojowie zastają w grodzie księcia Włada Kapryldę, znaną im dobrze zepsutą i egoistyczną córkę kniazia Ramparama. Jednak wszystko niekoniecznie jest tak proste, a wkrótce wikła się w sposób nieprawdopodobny…
Byłoby grubą przesadą twierdzić, że trio Kur-Kiełbus-Bednarczyk dorównuje swemu mistrzowi. Próbuje rzetelnie, trzeba to przyznać. Mamy więc dyżurnych złoli, czyli Zbójcerzy, znane z innych zeszytów postaci negatywne i pozytywne, a także trochę nowych. Panowie starają się jednak zachować nie tylko urok oryginalnej kreski Christy, ale też jego specyficzny humor. Nie zawsze im się to udaje. Komiks jest raczej nierówny, ma swoje słabsze punkty, choć zawiera też prawdziwe perełki drobnych aluzji, które to wynagradzają. Nad jedną z nich – nie powiem którą – dosłownie popłakałam się ze śmiechu. Jakby dla równowagi, nagła i nie do końca umotywowana zmiana jednej z postaci (nie napiszę, czy na plus, czy na minus) zostawiła we mnie pewien niesmak. Miałam wrażenie, że Janusz Christa nie pozwoliłby sobie na takie spłaszczenie tematu. Być może jednak czepiam się tego całkiem niepotrzebnie, a inni czytelnicy nie będą podzielać mojej abominacji do tego rodzaju rozwiązania.
Pisałam o tym wcześniej, ale powtórzę raz jeszcze: wspomniany przeze mnie zespół, nawet jeśli miewa czasem niewielkie wpadki, jest zdecydowanie najlepszy do kontynuowania dzieła Christy ze wszystkich, którzy próbowali to robić. Jak powiada staropolskie przysłowie „Nie każdy weźmie po Bekwarku lutniej”. Gdyby wydawnictwo Egmont powierzyło realizację kolejnych komiksów którejś z rywalizujących wcześniej z tymi twórcami ekip, niewątpliwie położyłoby to franczyzę na obie łopatki. A tak „Kajko i Kokosz” kontynuują swoje przygody, bawiąc kolejne pokolenie, które – jestem tego pewna – w oczekiwaniu na kolejne tomy sięga teraz z ochotą i po oryginalne komiksy z tej serii.
Tytuł: „Kajko i Kokosz. Nowe Przygody”: „Powrót Milusia”
- Twórca pomysłu: Janusz Christa
- Scenariusz: Maciej Kur
- Rysunki: Sławomir Kiełbus
- Kolory: Piotr Bednarczyk
- Okładka: miękka
- Ilość stron: 48
- Wydawnictwo: Egmont
- Rok wydania: 13.03.2024 r.
- Druk: kolorowy
- Oprawa: miękka
- Format: A4
- ISBN: 978-83-281-5582-4
- Cena: 34.99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus