„Rick i Morty. Aktywa korporacji” - recenzja
Dodane: 01-10-2023 21:17 ()
O ironio, jedna z najbardziej dojonych marek popkultury tworzy w obrębie swojego medialnego dominium komiks o tym jak oryginalna i ambitna marka zostaje przekształcona w dojną krowę przez bezduszny kapitalistyczny podmiot gospodarczy. Czy Aktywa Korporacji to faktycznie opowieść dobra (a jednocześnie zawoalowane i nieme wołanie autorów o pomoc) czy po prostu skok na kasę?
Chyba jednak to drugie. Niestety po dość obiecującym początku fabuła przedstawionej historii zaczyna się rozmywać i zamiast angażującej i humorystycznej opowieści z pogranicza groteski, absurdu i science fiction otrzymujemy średnio strawną papkę, której sens i przekaz gubią się w gąszczu niezbyt śmiesznych żartów, parodii i nawiązań do obecnych popkulturowych trendów, kultury masowych mediów tworzonych pod najmniej wymagających odbiorców oraz pozycji (pato)influencerów sprzedających się jak tanie dziwki. No ale o czym właściwie jest ta historia? W skrócie i bez spoilerów – Rick i Morty zostają uwięzieni w innym wymiarze, a pod ich nieobecność prawa do marki przejmuje chciwa korporacja. Jak już wspomniałem – początek obiecujący, ale dalej jest już gorzej, bo zamiast sensownej historii czytelnikowi zaserwowana zostaje parada mało śmiesznych żartów na wspomniane już powyżej tematy. Nie jest co prawda aż tak źle jak w innych albumach tej serii, ale powiedzieć, że Aktywa Korporacji to najlepsze co się ostatnio w serii ukazało to jak powiedzieć, że jest się najwyższym z siedmiu krasnoludków. Brak w tej opowieści sensownego rozwinięcia, a jeśli dorzucimy do tego mało satysfakcjonujące zakończenie to otrzymujemy pozycję, po której lekturze ciężko oprzeć się wrażeniu, że jakaś chciwa korporacja właśnie ukradła nam pół godziny naszego życia – i na dodatek zrobiła to za nasze pieniądze.
No i na koniec gwóźdź do trumny – oprawa. Zamiast znanego z serii stylu, który szczególnie trudny w przeniesieniu do komiksowego medium nie jest (co udowodniło wiele publikacji z tej serii), otrzymaliśmy jego ni to uproszczoną, ni to spłyconą aproksymację. Niby postacie są rozpoznawalne na pierwszy rzut oka, niby wszystko wygląda z grubsza jak powinno, ale cały czas ma się wrażenie, że coś jest nie tak. Głównie przez grubo ciosaną kreskę, jaką rozrysowano opowieść. Szkice wyglądają nie jakby poczynił je rysownik, a raczej stażysta, który musiał odbębnić swoje. Rysunki wydają się niejakie, proporcje postaci są wyjątkowo zaburzone, kadry zaaranżowane chaotycznie. Wszystko to sprawia, że oprawa, zamiast wspomagać proces lektury, rzuca czytelnikowi kłody pod nogi.
Komiks z potencjałem na opowiedzenie autoironicznej historii o wpływie drapieżnego kapitalizmu na multimedialną markę mógł okazać się czymś naprawdę fajnym, a okazał się, o ironio, przykładem najgorszych wpływów kapitalistycznego koncernu na multimedialną markę. Aktywa Korporacji to opowieść miałka, niezbyt wciągająca i mało śmieszna. Przepełniona odwołaniem do współczesnych układów i praktyk w świecie mass mediów, udająca mądrzejszą niż naprawdę jest i gubiąca się pod kawalkadą słabych żartów nieudolnie usiłujących wspiąć się na wyżyny metahumoru. Pozycja ciężkostrawna nawet dla fanów serii i taka, którą trudno polecić nawet im.
Rick i Morty. Aktywa korporacji
- Scenariusz: James Asmus
- Rysunki: Jarrett Williams
- Przekład: Jacek Drewnowski
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Objętość: 112 stron
- Format: 167x255
- ISBN: 978-83-281-6683-7
- Cena: 49,99
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus