„Assassin's Creed: Miecz Shao Jun” tom 3: „Chiny” - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 06-09-2023 20:00 ()


Wracamy po raz kolejny do mangowej interpretacji świata assasynów i templariuszy wykreowanego pierwotnie przez Ubisoft. O ile pamięć mnie nie myli, tom pierwszy wywołał u mnie relatywnie pozytywne skojarzenia, a tom drugi wzbudził pewien ograniczony optymizm. Co natomiast z tomem trzecim?

Tym razem mamy do czynienia z niewielkim spadkiem formy, jest to jednak spadek, który mieści się w granicach czytelniczej tolerancji i nie skazuje recenzowanej pozycji na bycie skreśloną. Moim głównym zarzutem jest nierównomiernie rozłożony fabularny ciężar i tempo narracji. Tom serwuje nam bardzo mocno obłożoną akcję pierwszą połowę, oraz wypełnioną po brzegi ekspozycją połowę drugą. O akcji wypowiem się szerzej za chwilę, skupmy się na razie na kwestii fabularnej ekspozycji. A jest to niestety ekspozycja w kiepskim stylu – ot, jedna postać siada z drugą i opowiada jej historię. Bohaterów i świat poznajemy nie poprzez ich działanie i sposób, jaki wpływają na siebie nawzajem, ale z relacji osoby trzeciej. Co samo w sobie jest mało ekscytujące, a fakt, że wydarzenia, o jakich bohaterowie opowiadają, też do szczególnie porywających nie należą. Fabuła wyraźnie nakreślona w poprzednich tomach toczy się dalej, ale w tomie trzecim nie rozwija się szczególnie i nie dąży w kierunku finału, a zastąpiona zostaje wspomnianą już ekspozycją. Nie zrozumcie mnie źle – Miecz Shao Jun to przyjemne „czytadełko”, ale też nic więcej ponad to. 

 O wspomnianej już akcji powiedzieć mogę, że została rozrysowana bardzo sprawnie i poprawnie. Autor unika nadmiernego jej przeciągania, zamykając potyczki i inne dynamiczne sekwencje w zaledwie kilku panelach. Na szczęście są to panele ciekawe i dość intensywne, przez co przyciągają uwagę, a dzięki stosunkowej prostocie stylu i konserwatywnym, choć przemyślanym i schludnym planowaniu kadru akcję tą można śledzić bez dostawania oczopląsu. Na szczęście wspomniana już przy okazji recenzji poprzednich tomów „choroba sześciu twarzy”, czyli problemy z rozróżnianiem postaci została cokolwiek zaleczona i odróżniania bohaterów nie jest już tak problematyczne. Niestety, objawił się syndrom „ataku klonów” – czyli odbijanych od jednej sztancy postaci tła czy przeciwników, z jakimi walczy bohaterka, przez co pod tym akurat względem niniejsza pozycja może wydawać się wizualnie monotonna, gdy Shao Jun powala kolejnego bezimiennego niemilca bez twarzy.

Trzeci tom Miecza Shao Jun to wyraźny spadek formy dla tej miniserii – fabuła nie jest tak porywająca jak mogłaby być, a wspomniane problemy z tempem narracji i toporną ekspozycją dodatkowo obniżają jej walory. Nie jest to jednak pozycja zła na wskroś i może dać pewną przyjemność z lektury. No i jest również ważnym, przedostatnim ogniwem tej historii. Prawdopodobnie po lekturze całości jej odbiór może zmienić się na plus, ale na razie pozostaje potraktowanym po macoszemu „środkowym dzieckiem”.

 

Tytuł: Assassin's Creed: Miecz Shao Jun tom 3: Chiny

  • Scenariusz: Minoji Kurata
  • Rysunki: Minoji Kurata
  • Przekład: Alex Hagemann
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 23.08.2023 r.
  • Oprawa: miękka z obwolutą
  • Objętość: 160 stron
  • Format: 148x210
  • ISBN:  9788328164307
  • Cena: 32,99 zł 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji


comments powered by Disqus