„Coś zabija dzieciaki” tom 5 - recenzja
Dodane: 23-07-2023 10:45 ()
Najwyraźniej młodemu pokoleniu nie można odpuścić i rzeź niewiniątek ma się w najlepsze wraz z kontynuacją serii autorstwa duetu Tynion/Dell’Eddera. Erica Slaughter, bohaterka stająca w obronie milusińskich, pozbawiona jest wsparcia organizacji zajmującej się tępieniem maszkar. Czy sama da radę obronić populację pociech?
Czytelnicy zaznajomieni z serią pamiętają zapewne, że w finale poprzedniej historii sfrustrowana działaniami swej macierzystej organizacji Erica opuściła Zakon Świętego Jerzego, by dzieciaków bronić na własną rękę. Coś takiego bez echa nie mogło się obejść, dlatego nasza bohaterka musi teraz polować bez wsparcia zakonu, a jednocześnie sama unikać stania się ofiarą wysłanych jej śladem łowców. Tym razem historia prowadzi ją na głębokie południe USA, gdzie zmierzyć musi się z czymś zupełnie nowym. Przedstawiona przez Tyniona historia jest na tyle wciągająca, by przykuć uwagę czytelnika, a jednocześnie nie jest aż tak formulaiczna i przewidywalna jak poprzednia historia („aż” jest tu kluczowy słowem – pewne wątki wciąż można przewidzieć bez większego problemu), więc powiedzieć można, że doszło do pewnego rozwoju czy też ewolucji warstwy fabularnej. Fabuła rozwija się w sprawnym tempie bez nadmiernych przestojów zaburzających balans dynamiki.
Historia Eriki stała się bardziej intrygująca, a jednocześnie autor znalazł sposób, by poszerzyć granice przedstawionego świata, w nienachalny sposób wprowadzając do opowieści nowych graczy i stosując retrospekcje uchylające rąbka tajemnicy. Szkoda tylko, że nie wszyscy z tych graczy prezentują się równie dobrze. Erica w nowej roli wypada dobrze, to wciąż bezpośrednia i zadziorna łowczyni potworów poważnie traktująca swoją pracę, ale ze względu na swoje społeczne nieobycie, wypadająca całkiem przyzwoicie w roli elementu komediowego. Gabi to zaskakująco realistyczny obraz irytującej i przemądrzałej nastolatki, która pomimo oczywistej powagi i grozy sytuacji i tak wie lepiej, a jednak udaje jej się budzić w czytelniku sympatię. Znane już postaci również są rozwijane. Niestety, Charlotte Cutter – czarny charakter historii – łowca łowców zajmujący się zamiataniem pod dywan ciemnych sprawek Zakonu, została napisana po prostu słabo. Jawi się jako postać tak karykaturalnie zła, że z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że dzień zaczyna od wypicia smoothie ze zblendowanych szczeniaczków. W porównaniu do innych postaci brakuję jej głębi i całość jej charakteryzacji sprowadza się do „JESTEM ZŁA I KRWIOŻERCZA, BUAHAHAHA!!!”.
Co do oprawy wizualnej – Dell’Edera wyrobił sobie swój charakterystyczny dla serii styl i konsekwentnie się go trzyma, oferując czytelnikom quasi-realistyczną, a zarazem wyraźnie komiksową szatę graficzną z gdzieniegdzie wyolbrzymionymi dla efektu proporcjami. Nowe monstrum, na które poluje Erica, jest dość oryginalne i odpowiednio groteskowe. Ponownie wracają znienawidzone przeze mnie plansze ciągnące się w poprzek dwóch sąsiadujących stron, ale cóż, przyjdzie mi chyba do nich przywyknąć. Poza powyższym nie ma się czego czepiać – całość oprawy jest spójna i tworzy przyjemne dla oka uzupełnienie historii i akcji.
Piąty tom Coś zabija dzieciaki to przyjemna lektura, która prowadzi historię na nowe i nieco inne tory, dzięki czemu autorom udało się uniknąć powtarzalności. Dobrze napisane postaci oraz ciekawa historia sprawiają, że jest to pozycja, którą można z czystym sumieniem polecić każdemu fanowi komiksowej grozy.
Coś zabija dzieciaki tom 5
- Scenariusz: James Tynion IV
- Rysunki: Werthr Dell'Edera
- Tłumaczenie: Paweł Bulski
- ISBN: 978-83-8230-490-9
- Oprawa: miękka
- Liczba stron: 144
- Format: 170x260
- Cena: 59,90 zł
- Premiera: 28.06.2023 r.
Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.
comments powered by Disqus