Poul Anderson „Olśnienie” - recenzja
Dodane: 13-07-2023 20:08 ()
Apokalipsa w literaturze miewa różne oblicza. Czasem jest to gwałtowna zagłada, czasem proces powolnego rozkładu. Powodem bywa wojna albo naukowy eksperyment, który wymknął się spod kontroli i okazał się zabójczy. Zdarza się jednak, że to nie śmiertelny efekt stwarza zagrożenie, a raczej coś, co pozornie jest pozytywne dla ludzkości. Tak na przykład było w książce „Nieśmiertelność zabije nas wszystkich”, gdzie spełnienie największego marzenia wszystkich cywilizacji od początku świata, kamień filozoficzny alchemików i święty Graal nauki staje się najgorszym przekleństwem. Główną przyczyną katastrofy w wielu scenariuszach są pewne braki w ludzkiej inteligencji, problem z właściwą oceną przyszłych skutków działań. Nie dotyczy to uczonych, a ludzi, którzy korzystają lub chcą skorzystać na ich pracy. A gdyby tak problem leżał gdzie indziej?
Na Ziemi dochodzi do uaktywnienia szczególnego rodzaju pola. Powoduje ono lawinowy wzrost inteligencji wszystkich zamieszkujących ja istot – ludzi i zwierząt. Jedynym ograniczeniem jest liczba i pojemność neuronów, dlatego też zwierzęta mimo wszystko nie potrafią dorównać ludziom. Oczywiście korzystają na tym i tak. Drapieżniki opracowują skuteczniejsze metody polowania, roślinożercy stają się sprytniejsi w unikaniu pułapek. Część domowego bydła zwraca się przeciw swym właścicielom, nie ma jednak większych szans, szczególnie że niektóre udomowione zwierzaki, na przykład psy, opowiadają się po stronie człowieka. Problemy ze zwierzętami to jednak tylko margines ludzkich kłopotów. Wzrastający poziom inteligencji rujnuje cywilizację, niespodziewanie destabilizując coś, co do tej pory działało bez pudła – całą wielkoświatową gospodarkę…
Koncepcja, że aby istniała stabilność społeczna, wyższa inteligencja musi stanowić coś w rodzaju przywileju, dostępnego dla nielicznych, nie jest nowa. Książka Poula Andersona jest jakby rozwinięciem koncepcji „eksperymentu cypryjskiego”, wspomnianego w powieści „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya. Pozwolę sobie wkleić tu fragment tekstu, jest on bowiem niezbędny do zrozumienia tego, co stało się w „Olśnieniu”:
- Zastanawia mnie - rzekł Dzikus - po co wam oni, jeśli przyjąć, że możecie z tych waszych butli uzyskać wszystko, co wam się podoba. Dlaczego nie zrobicie każdego alfą-podwójnym-plusem?
Mustafa Mond roześmiał się.
- Bo nie chcemy, żeby nam popodrzynali gardła - odparł. - Wierzymy w szczęśliwość i stabilność. Społeczeństwo samych tylko alf nie uniknęłoby nędzy i niestabilności. Wyobraźmy sobie fabrykę obsadzoną przez alfy, to jest przez zróżnicowane, niepowiązane ze sobą jednostki o dobrej dziedziczności i tak uwarunkowane, by mogły (w pewnych granicach) dokonywać swobodnych wyborów i przyjmować na siebie odpowiedzialność. Wyobraźmy sobie tylko! - powtórzył.
Dzikus spróbował sobie wyobrazić, bez większego jednak efektu.
- To byłby absurd; człowiek wybutlowany i uwarunkowany jako alfa zwariowałby, gdyby mu przyszło wykonywać pracę epsilona pół kretyna; zwariowałby albo by zaczął tłuc wszystko dokoła. Alfy można w pełni socjalizować, ale tylko pod warunkiem, że da się im pracę alf. Tylko od epsilona można oczekiwać właściwego epsilonom poświęcenia, to zaś z tego prostego powodu, że dla niego nie są to poświęcenia, lecz działania po linii najmniejszego oporu. (…)
Eksperyment cypryjski rozwiał wszelkie wątpliwości.
- Co to było? - zapytał Dzikus.
Mustafa Mond uśmiechnął się.
- Cóż, można by to nazwać eksperymentem rebutlacji. Zaczął się on A.F. 473. Zarządcy oczyścili Cypr ze wszystkich mieszkańców i zasiedlili go specjalnie dobraną grupą dwudziestu dwu tysięcy alf. Dano im wszelkie wyposażenie rolnicze i przemysłowe i pozostawiono, by sobie radzili o własnych siłach. Wynik potwierdził wszelkie teoretyczne oczekiwania. Ziemia była źle uprawiana, we wszystkich fabrykach strajki, prawa lekceważono, poleceń nie wykonywano; wszyscy wyznaczeni do gorszych prac intrygowali w celu uzyskania lepszych stanowisk, a ci na lepszych stanowiskach również intrygowali, by utrzymać swoje pozycje. Po sześciu latach mieli już pierwszorzędną wojnę domową. (...)
Poul Anderson opisał ten sam mechanizm, tylko dotyczący całej kuli ziemskiej. Gdy nagle wszyscy uzyskują IQ uczonego, nikt już nie chce wykonywać podrzędnych prac. Jedynym wyjątkiem stają się ludzie tacy jak farmer Archie Brooks, którzy mimo wszystko, po pierwszym oszołomieniu nowymi możliwościami, z pełną świadomością odrzucają je i postanawiają nadal prowadzić proste, niemal pierwotne życie. Brooks nie chce i nie potrzebuje wyższej inteligencji, żeby być dobrym farmerem. Z czasem zresztą staje się kimś ważniejszym dla okolicy, nadal jednak pozostaje tym samym prostym, uczciwym człowiekiem, jakim był kiedyś. Większość ludzi ma znacznie większe problemy niż on i muszą sobie z tym jakoś poradzić, nim cywilizacja rozleci się do końca. W odróżnieniu od bohaterów „Nowego wspaniałego świata” nie mogą zwrócić się do nikogo o pomoc, gdyż to, co ich spotkało, nie jest ograniczonym do jednej wyspy eksperymentem, kontrolowanym przez Zarządców Świata. To prawdziwie globalna katastrofa ekonomiczna i społeczna.
„Olśnienie” to mądra, bardzo dobrze napisana powieść, traktująca nie tyle nawet o pewnym wydarzeniu, ile o psychologii pojedynczej ludzkiej istoty, o powiązaniu zadowolenia z życia z poziomem inteligencji i wszystkim innym, co ma wpływ na istotę stosunków społecznych. Pojedynczy człowiek to inna kwestia, ale zbiorowisko ludzi zwane społeczeństwem musi stanowić sprawną machinę, żeby mogło przetrwać. A ten skomplikowany mechanizm zależy nie tylko od elementów uważanych za najważniejsze, a od wszystkich. Gdyby użyć analogii z samochodem, każdy powie, jak ważny jest silnik, akumulator, chłodnica, skrzynia biegów czy układ hamulcowy. Na co jednak by się zdały, gdyby nie setki pozornie mało istotnych elementów, które trzymają je w kupie? Tak, jak mówi jedna z mądrości „Nowego wspaniałego świata” – „Bez epsilonów nie dalibyśmy sobie rady”. W „Olśnieniu” widać to bardzo dobrze. Zarówno Huxley, jak i Anderson przedstawili konstrukcję, jaką MUSI mieć cywilizowane społeczeństwo, żeby działało. Nie sposób oprzeć się tutaj wrażeniu, że struktura ludzkości jednak została przez kogoś zaplanowana i dlatego tak niewielu z nas posiada IQ powyżej średniej. Bo inaczej żadnej cywilizacji po prostu by nie było.
Książka „Olśnienie” ukazała się w cyklu „Wehikuł czasu” i stanowi jedną z najwartościowszych pozycji tej serii wydawniczej. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
Tytuł: Olśnienie
- Autor: Poul Andersona
- Język oryginału: angielski
- Przekład: Martyna Plisenko
- Gatunek: SF
- Cykl wydawniczy: „Wehikuł czasu”
- Okładka: twarda
- Ilość stron: 216
- Rok wydania: 13.06.2023 r.
- Wydawnictwo: REBIS
- ISBN: 978-83-8338-019-3
- Cena: 44,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za przesłanie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus