Eugeniusz Dębski „Lord of the G'reengs” - recenzja

Autor: Damian Podoba Redaktor: Motyl

Dodane: 26-06-2023 21:58 ()


„Lord of the G'reengs” to ostatni tom tetralogii Eugeniusza Dębskiego opartej na mitologii Cthulhu stworzonej przez H. P. Lovecrafta. Poprzednie trzy tomy były świetną przygodą. Tym razem praktycznie nie spodziewałem się spadku jakości. Jak zatem wyszło?

Jakby nie patrzeć to miał być finał, więc spodziewałem się jakiejś ostatecznej rozprawy w taki czy inny sposób. I rozwiązanie akcji przyszło. Prowadziła do niego wyboista droga, ponieważ wydarzenia z poprzedniej części nie pozostawiły bohaterów bez uszczerbku. Najbardziej ucierpiał Sukonin, którego siłą i motywacją do działania stała się żądza zemsty. Jerry i Kamil chcą zakończyć temat Wielkiego Przedwiecznego, a cały towarzyszący im zespół głęboko wierzy i kibicuje, aktywnie biorąc udział w śledztwach i walce.

W czasie lektury miałem wrażenie, że ten tom jest nieco inny niż poprzednie. Po pierwsze przeniesione miejsce akcji z Europy do Nowego Orleanu, chociaż akurat to można odczuć kosmetycznie. Po drugie, większe niż poprzednio napięcie i stawka całej rozgrywki. Jest tu też dużo elementów kryminału. Bohaterowie tropią ślady, które doprowadzą ich do rozwiązania zagadki, kto jest wyznawcą Cthulhu i gdzie szukać jego sanktuarium. W zestawieniu z mocną akcją i scenami opisanymi z brutalną szczegółowością wychodzi naprawdę dosadna treść.

Porównując „Lord of the G’reengs” do wcześniejszych tomów, przyszło mi też na myśl, że wraz ze stawką toczonej walki autor postanowił rozwinąć swoich bohaterów. Szczególnie Kamil, który do tej pory wydawał się momentami infantylny, nabrał trochę głębszych cech.

Nie jestem tym razem zwolennikiem zakończenia książki. Rozumiem, że akcja zagęściła się szybko – z tym nie mam problemu, ale nie przypadło mi do gustu co i jak się zadziało z różnymi bohaterami. Nie będę spoilerował, każdy doczyta sobie sam. Widzę w tym pewną furtkę do kontynuacji i nawet nie narzekam. Chętnie poznam dalszy ciąg tej opowieści, nawet sam mam pomysł, jaką drogą mogłoby to pójść, ale autor rządzi i decyduje. Jeśli to już definitywny koniec, to trochę urwany, za szybki i obdarty z emocji. Szkoda, bo emocje w tej książce były używane bardzo rozważnie i odpowiednio podkreślały reakcje bohaterów.

Podsumowując, naprawdę polecam całą serię „Moherfucker”, w tym jej ostatni tom „Lord of the G’reengs”. To kawał solidnej literatury bez cenzury, bez zastanawiania się na poprawnością i bez próby sprostania oczekiwaniom odbiorców. Im bardziej zagłębiałem się w lekturę tego cyklu, tym bardziej rosło moje przekonanie, że Eugeniusz Dębski miał pomysł i najzwyczajniej w świecie przelał go na papier, twardo obstając przy swoich decyzjach w całym procesie korektorsko-redaktorskim. I co najważniejsze, zrobił to dobrze. Gdyby tę książkę ugrzecznić i upiększyć językowo, to byłoby jak wykastrowanie pitbulla. Niby można, tylko czy to naturalne?

Książkę czytało mi się trochę wahadłowo. Miałem zrywy po kilkadziesiąt stron i dłuższe przerwy, ale wynikały one z wielu różnych zajęć, a nie z jakości lektury. Innym radzę jednak czytać całą książkę z marszu. A jeszcze lepiej zarezerwować sobie tydzień na cały cykl i wtedy odczujecie odpowiednią więź z bohaterami oraz napięcie wygenerowane w poszczególnych tomach.   

 

Tytuł: „Lord of the G'reengs”

  • Autor: Eugeniusz Dębski
  • Wydawca: Stalker Books
  • Liczba stron: 292
  • Oprawa: twarda
  • Data wydania: 03.04.2023 r.
  • ISBN: 9788367223270
  • Cena: 54,99 zł

Dziękujemy Autorowi za udostępnienie książki do recenzji.


comments powered by Disqus