„Szybcy i wściekli 10” - recenzja
Dodane: 19-05-2023 21:51 ()
Vin Diesel z powodzeniem eksploruje swoje uniwersum Szybkich i wściekłych, które powstało bagatela dwadzieścia dwa lata temu. To pewien fenomen porównywany do najbardziej uznanych marek jak MCU, filmy o Jamesie Bondzie czy misje niemożliwe wiecznie młodego Toma Cruise’a.
Fabuła dziesiątej odsłony serii cofa nas do obrazu sprzed dekady, czyli szybkiej i wściekłej piątki, w której bohaterowie stanęli naprzeciw wpływowego barona narkotykowego. Echa tamtej akcji w postaci żądnego zemsty synalka brazylijskiego handlarza śmiercią dopadają ekipę Toretto. Rodzina wykonuje kolejną akcję na rzecz Agencji, a przynajmniej tak się im wydaje. Akcja w Rzymie nie idzie po ich myśli, a Dominic i spółka zostają obarczeni odpowiedzialnością za zamach terrorystyczny w stolicy Włoch. Ścigani już nie po raz pierwszy mierzą się jednak z nieprzewidywalnym wrogiem, który nie tyle pragnie ich zguby, ile najpierw chce napawać się swoim zwycięstwem, rozbijając zgraną ekipę i zadając coraz dotkliwsze ciosy. Tymczasem Agencja ma nową miotłę, która nie bardzo chce inwestować w kolejne wpadki Toretto. Czy to koniec grupy rajdowców, czy mogą liczyć na pomoc kogoś z zewnątrz?
Dziesiąta odsłona cyklu powraca na sprawdzone tory (zero kosmicznych wojaży). Zaczątek akcji ma sensowe odniesienie do przeszłości ekipy. Dominic Toretto przez lata dorobił się wielu wrogów, więc nic dziwnego, że kolejny z nich pragnie dobrać mu się do skóry. A w myśl zasady wróg mojego wroga jest moim przyjacielem, mamy nieoczekiwane zmiany stron barykady, niewielkie zaskoczenie, a także nowe postaci w filmie. Seria wałkuje od zawsze temat rodziny i tutaj też jest on naczelnym narzędziem do napędzania fabuły, bo skoro ktoś grozi jej członkowi, to pozostali ruszają z pomocą. To schemat wręcz niewyczerpanych możliwości, a w tym wypadku, jak i wcześniej nie wprowadza wielkiego przełomu, ale stanowi bazę wyjściową do wyczynów bohaterów. Rozdzielenie tej rodziny sprawia pewien dysonans, bo większą uwagę skupiamy na Domie, a perypetie „rzymskiej ekipy” są pozostawione trochę samopas. Reszta wypada już wybornie.
Wątek Letty i Cipher ma odpowiedni ładunek emocjonalny, między rywalizującymi wojowniczkami iskrzy aż miło. Jednak to, co wyrabia na ekranie Jason Momoa, przechodzi ludzkie pojęcie. To on jest siłą napędową tej odsłony, chodzącą energią, najlepszym złoczyńcą serii, postacią zagraną na wielkim luzie, ze świetnymi dialogami, a przede wszystkim kradnie każdą scenę ze swoim udziałem. Groteskowość i bezwzględność postaci Dante sprawia, że kreacja aktora jest mesmeryzująca. Momoa pokazuje niebywały kunszt, odnajduje się w każdej scenie, jego mimika podczas akcji oddaje spektrum emocji, a kąśliwe uwagi dodają niezwykłej charyzmy. Podobnym szwarccharakterem nie pogardziłaby seria o przygodach agenta 007. To ekranowy Aquaman trzyma w ryzach film i podnosi jego wartość o co najmniej dwie oceny. Produkcja nie jest pozbawiona wad, nie wykorzystuje potencjału wszystkich postaci, zwłaszcza tych nowo obsadzonych, zwiastuje kolejne powroty (trochę do znudzenia), a fabularne wolty nie należą do tych z rodzaju najbardziej zaskakujących. Jednak ma na tyle sprawnie poprowadzoną akcję z dobrodziejstwem wszelkich głupotek, kilka świetnych one-linerów i scen (z Momoą rzecz jasna), a także najlepszego złoczyńcę w historii serii, że trudno seans nazwać inaczej niż zadowalającym. Jeśli tylko twórcy dopracują kilka szczegółów i wprowadzą stosowne zmiany, kontynuacja może okazać się tylko lepsza.
Od kina pokroju Fast X oczekuję jedynie wysokooktanowej akcji, niezobowiązującej rozrywki i kolejnych ekwilibrystycznych wyczynów bohaterów. I to dostaję z odpowiednim naddatkiem. Nie da się ukryć, że seria nie sili się na wybitne kwestie w scenach statycznych, których mogłoby w ogóle nie być. Nigdy bowiem nie były one jej mocną stroną. Gdy jednak dochodzi do walk, wyścigów i przekombinowanych akcji z podrasowanymi brykami, to dostajemy rozrywkę w najczystszej postaci. Jaki jest efekt tych aktorskich zmagań? Brawa na koniec seansu od zebranej licznie w kinie widowni. Zakończenie zwiastuje więcej emocji i pozostaje tylko czekać na „jedenastkę”. Dla kreacji Jasona Momoa seans jak najbardziej wskazany.
Ocena: 7/10
Tytuł: „Szybcy i wściekli 10"
Reżyseria: Louis Leterrier
Scenariusz: Dan Mazeau, Justin Lin
Obsada:
- Vin Diesel
- Charlize Theron
- John Cena
- Michelle Rodriguez
- Jordana Brewster
- Tyrese Gibson
- Ludacris
- Sung Kang
- Nathalie Emmanuel
- Jason Statham
- Helen Mirren
- Brie Larson
- Scott Eastwood
- Jason Momoa
- Alan Ritchson
- Daniela Melchior
Muzyka: Brian Tyler
Zdjęcia: Stephen F. Windon
Montaż: Dylan Highsmith, Kelly Matsumoto
Scenografia: Kimberley Fahey, Veronica Lopez, Kathryn Pyle
Kostiumy: Sanja Milković Hays
Czas trwania: 141 minut
comments powered by Disqus