„Renfield” - recenzja

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 14-04-2023 20:24 ()


Najnowsza komedia Chrisa McKaya to wyśmienita parodia horrorów, za którą skrywa się terapeutyczna podróż stanowiąca powrót do siebie dla tytułowego bohatera. To także historia o ograniczeniach wynikających z przekonania, że na nic więcej nie zasługujemy.

Hybryda kina grozy i czarnej komedii skupia się na poczynaniach wiernego sługi Draculi, odegranego z charyzmą, jak i groteskowością przez Nicolasa Cage’a. Renfield przez dziewięćdziesiąt lat jest nieśmiertelnym sługą wampirycznego pana ciemności, ale zamiast korzystać z nieprawdopodobnych mocy, zaczyna czuć, że czegoś mu brakuje. Po dłuższym zastanowieniu i autorefleksji postanawia odciąć się od swego mocodawcy. Jak nietrudno się domyślić, Dracula nie przyjmuje tego ze spokojem.

„Renfield” nie jest filmem skierowanych dla ortodoksyjnych odbiorców kina grozy. McKay traktuje potwory i straszydła znane z bestiariusza popkultury niczym zabawki w piaskownicy, mając przy tym niebywale dużo frajdy. W tej produkcji nie ma świętości w kwestii humoru, a że dostaje się dość szybko kościołowi, stanowi to rozgrzewkę samą w sobie. Może poza stosunkiem Cage’a do postaci Draculi – w tym kontekście aktor naprawdę stara się sprostać wymogom legendarnej kreacji Béli Lugosiego z filmu Toda Browninga z 1931 roku.

Jednocześnie mamy do czynienia z satyrą na toksycznych szefów samolubnie myślących jedynie o własnych korzyściach – byle po trupach do celu. Wszelkie rozgrywki mafijne, hektolitry lejącej się krwi oraz wijących się ciał są dodatkiem do tragikomedii przegrywa kreowanego przez Nicholasa Houlta. Wraz z Awkwafiną tworzą zazwyczaj komiczny duet, o ile scenariusz dowozi puentę. Z tym co prawda bywa różnie, jak i walorem produkcyjnym „Renfielda”. Z jednej strony niektóre sceny są wykonane na szybko, jakby brakowało albo czasu na lepszą ich realizację, albo pieniędzy, co wynikało z trudów pandemii koronawirusa. Z drugiej jednak strony niedoróbki bronią się, jeżeli weźmiemy pod uwagę brak powagi w licentia poetica.

Całkiem celnie film McKaya obnaża techniki manipulacyjne toksycznych osobowości, które Cage oddaje koncertowo. Jednocześnie jednak należy podkreślić, że to Hoult gra tutaj pierwsze skrzypce, a ze swych zobowiązań wywiązuje się adekwatnie do zamiarów. Jeżeli ktoś lubi krwawe jazdy bez trzymanki, które się nie dłużą, a są w swej istocie żartami w złym guście dla dorosłych, to będzie się na „Renfieldzie” bawił świetnie. Dla wszystkich pozostałych jest to zaledwie ciekawostka, wybujały wyjątek od reguły.

Ocena: 6/10

Tytuł: Renfield

Reżyseria: Chris McKay

Scenariusz: Ryan Ridley, Robert Kirkman

Obsada:

  • Nicholas Hoult
  • Nicolas Cage
  • Awkwafina
  • Ben Schwartz
  • Shohreh Aghdashloo
  • Brandon Scott Jones
  • Adrian Martinez

Muzyka: Marco Beltrami

Zdjęcia: Mitchell Amundsen

Montaż: Ryan Folsey

Scenografia: Gretchen Gattuso, Cynthia Anne Slagter

Kostiumy: Lisa Lovaas

Czas trwania: 93 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus