„Assassin's Creed Valhalla: Pieśń chwały” - recenzja
Dodane: 08-04-2023 21:37 ()
Z komiksami na podstawie gier jest ten problem, że nader często są one bezczelnym skokiem na kasę zaślepionych fanów złaknionych wszystkiego, co poszerzy uniwersum ich ulubionej pozycji. A producenci gier zaślepienie to wykorzystują i łakomie bobrują w portfelach graczy. Przykładem właśnie takiego stworzonego budżetowym kosztem czytadła jest Pieśń Chwały.
Ale skąd ten jad i metaforyczna fala pomyj, jaką wylewam na to dziełko już od pierwszych zdań? Ano powodów jest wiele i przedstawię wam je jeden po drugim. Zacznijmy od fabuły i protagonisty, a jest nim główny bohater/ka gry. I już na dzień dobry gracze wiedzą, że przedstawiona historia będzie w zasadzie bez konsekwencji dla głównego bohatera – skoro przecież trafił później w ręce graczy jako grywalna postać, to w komiksie nie mogło zdarzyć się nic znaczącego. I tak jest w rzeczy samej, bo „Pieśń Chwały” to prosta jak konstrukcja cepa historyjka, w której próżno doszukiwać się czegoś intrygującego i zaskakującego. Co więcej, do komiksu wciśnięto odwołania do szerszego uniwersum gier, które dla czytelników, którzy z serią styczności nie mieli, będą po prostu kryptyczne. Czy może być gorzej? Tak, bo nawiązania te do fabuły nie wnoszą absolutnie nic. Przedstawiona opowiastka nie wzbudzi emocji nawet u czytelnika z grą niezaznajomionego, który nie wie, czego po lekturze się spodziewać. Jest miałka, nie toczy się o szczególnie interesującą stawkę i na dodatek zaludniona została postaciami płytkimi jak kałuża, które do fabuły nie wnoszą niemal nic. W zamierzeniu oryginalny zwrot akcji wydaje się bardziej bezsensowny i nieprzemyślany niż zaskakujący, a całość najzwyczajniej w świecie nudzi. Kolejnym, zaznaczonym już problemem, są bohaterowie – zarówno protagoniści jak i czarne charaktery. Ci pierwsi nie budzą sympatii i ciężko czuć z nimi jakąś więź, a ci drudzy są karykaturalnie źli, a jednocześnie wydają się być pozbawieni motywacji. Charakteryzacja jednych i drugich po prostu kuleje, przez co wydają się wyjątkowo mało ciekawymi tworami.
Niekorzystnego odbioru komiksu dopełnia jego oprawa. Nie można jej zarzucić wprost, że jest zła, ale jednocześnie lekturze nieustannie towarzyszy wrażenie, że w warstwie wizualnej coś jest nie tak. Mimika i ekspresja postaci wydaje się karykaturalna lub groteskowa, a zarazem sztywna, autor szkiców wyraźnie nie najlepiej radzi sobie z twarzami. Plus za to, że stara się ukazywać nam wydarzenia z ciekawych ujęć, ale jednocześnie czuć, że nie ma w tym wprawy, przez co nad wyraz często mowa ciała bohaterów wydaje się nienaturalna i sztywna, a proporcje zaburzone. Całość sprawia wrażenie pracy wykonanej na kolanie przez kiepsko opłacanego stażystę, który musi odbębnić swoje i zrobił dokładnie tyle, by nikt nie mógł się do niego przyczepić – po prostu z oprawy przebija taniość, która każe podejrzewać, że komiks powstał możliwie tanim kosztem.
Czy warto po Pieśń Chwały sięgać? Zdecydowanie nie. Zarówno dla fanów serii, jak i dla ludzi z nią niezaznajomionych będzie to lektura rozczarowująca. Miałka historia, kiepska galeria bohaterów oraz mało satysfakcjonująca, rzemieślnicza w swym poziomie oprawa sprawiają, że trudno ten komiks polecić komukolwiek. Fani będą zawiedzeni tym, w jaki sposób potraktowano lubiane przez nich uniwersum, a dla czytelników spoza kręgu będzie to po prostu podrzędne czytadło.
Tytuł: Assassin's Creed Valhalla: Pieśń chwały
- Scenariusz: Cavan Scott
- Rysunki: Martín Túnica
- Przekład: Jacek Drewnowski
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji: 22.03.23 r.
- Oprawa: miękka
- Objętość: 72 stron
- Format: 167x255
- ISBN: 978-83-281-5717-0
- Cena: 34,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus