Saloon saloonowi nierówny

Autor: mroku & Adam Redaktor: mroku

Dodane: 17-08-2006 15:40 ()


SALOON SALOONOWI NIERÓWNY

 

 

 

czyli jak opisać i scharakteryzować typową dla Dziwnego Zachodu knajpę tak, aby zaciekawić żądną przygód posse...

 

 

 

 

 

 

 

„Hej, amigo. Widzisz te parszywe mordy, tam, przy stoliku do pokera? Paskudni, nie? Szkoda że sami tacy tu przesiadują. Ten barman pierdoła też nawet szklanki nie potrafi porządnie wyczyścić... Ech, niestety, Santa Fe to nie to samo co Nowy Jork, mój chłopcze. W tej parszywej knajpie nawet lampy jakoś ciągle przygasają, jeszcze nigdy nie byłem w tak ponurym saloonie. Ciekaw jesteś, w jakich saloonach bywałem, co? No cóż, pozwól, że ci opowiem...”

 

 

 

Ok Szeryfie. A teraz tak szczerze powiedz mi gdzie udaje się Twoja posse wjeżdżając do jakiegoś miasteczka, hę? Nie, padre, nie do kościoła. O co zapytają najpierw? Przypomnij sobie pierwsze słowa Twoich banditos wkraczających do miasta...

 

 

 

- Dobra, gdzie tu jest najbliższy saloon? – rewolwierowiec wjeżdżający do Dodge City.

 

- Rozglądam się za jakimś saloonem. – hazardzista przybywający do Bostonu.

 

- No, to idziemy do saloonu. – zakonnica na jakimś zadupiu w Nowym Meksyku.

 

- Hola machos, que este de salon? – Meksykanin w Santa Fe.

 

 

 

No właśnie. Nie ważne, kim są i skąd przyjechali, ani też czego będą tu szukać. Zawsze pójdą do miejsca, w którym mogą ukoić skołatane nerwy i wypić szklaneczkę czegoś mocniejszego. A ty pewnie jak zwykle: No to wchodzicie do saloonu... I tyle. Brak opisu miejsca i ludzi, no bo i po co? W końcu każdy wie jak saloon wygląda i kto w nim siedzi. Po co w takim razie się wysilać i wymyślać kolejną knajpę w zapomnianym przez Boga miasteczku? I tak Cię nikt nie będzie słuchał.

 

My uważamy trochę inaczej. Zjeździliśmy kawał Dziwnego Zachodu i powiem Ci Szeryfie, że ciężko znaleźć dwa takie same saloony. Dlatego też teraz proponujemy kilka zwięzłych porad, które pomogą Ci sprawić, aby każda knajpa którą wprowadzisz odznaczała się czymś wyjątkowym i na długo pozostała w pamięci Twojej posse.

 

 

 

Zastanówmy się zatem, twardzielu, na czym polega istota takiego saloonu. Jak wygląda, kto w nim przebywa, jaki poziom prezentują trunki i panienki? Odpowiedzmy sobie na kilka istotnych pytań...

 

Przede wszystkim to, co Twoi gracze ujrzą najpierw: jak taka rudera wygląda z zewnątrz? Najpierw ustalmy to, czy jest piętrowa, i jakiej jest wielkości. Na Południu pewnie będzie spora, jak to wszystko na południu, natomiast architektura północy stawia raczej na funkcjonalność niż na wielkość. Oczywiście znaczącą różnicę sprawia fakt, w jakim miejscu taka rudera się znajduje. Im większa mieścina, tym większy i ładniej wyglądający saloon, żeby ochlejmordy nie poszly do saloonu po drugiej stronie ulicy. A jak miasteczko małe, to i saloon będzie wyglądał nędznie. Może to przebudowana obora, albo stajnia? Różnicę widać od razu. Standard też jest różny i idzie zazwyczaj w parze z okazałością. Spójrzmy prawdzie w oczy, amigo: jeżeli nasz saloon to jedyne miejsce w promieniu wielu mil, gdzie można wypić whisky, to nieważne jak wygląda. Twoja posse i tak tam wejdzie.

 

Opisując taki przybytek musisz się skupić na wrażeniu, jakie chcesz wywołać tym opisem. Czy chcesz zachęcić graczy do wejscia opisując go w samych superlatywach? Czy też dać im jasno do zrozumienia, że to nie miejsce dla grzecznych dziewczynek? Pamiętaj, że to, co zobaczą najpierw, ma chociaż częściowo dać im wyobrażenie tego, co ujrzą w środku. W zasadzie, nie wchodząc w architektoniczne gadania, tyle powinno Ci wystarczyć. Aha, i jeszcze jedno: pamiętaj o szyldzie. Wierz mi chłopcze, w tej nazwie można popełnić więcej błędów niż Ci się zdaje, a ja sam nie wchodzę do knajp gdzie „Saloon” piszą przez jedno „o”. To może oznaczać, ze ten przybytek prowadzi analfabeta albo jakiś meksykaniec, a jednych i drugich nie lubię.

 

No dobra, my tu ględzimy o tym jak nasza knajpa wygląda, a naszym amigos już porządnie zaschło w gardłach. Pora wejść do środka i sprawdzić, kto(lub co) tam na nas czeka. Najpierw szybki rzut oka na wnętrze: nie przynudzaj tutaj zbytnio. Na razie wystarczy kilka słów silnie wpływających na pierwsze wrażenie. Przestronność lub ciasnota. Przepych lub obskórność. Oświetlenie, sztuczne lub naturalne. Kilka zwięzłych zdań, które oddadzą klimat miejsca. Następnie przychodzi pora na opisanie ludzi w tym saloonie. Zacznijmy od najważniejszej osoby w knajpie – osoby dysponującej whisky. Tak, padre, dobrze myślisz – zajmiemy się barmanem.

 

Barman, to brzmi dumnie. Czasem jednak zastanawiam się, czy ich wszystkich nie produkują w jednej i tej samej odlewni barmanów w jakiejś zapyziałej dziurze na granicy z Meksykiem. Gdzie nie wejdę, słyszę od Szeryfa tylko tyle, że „barman”. Nie wiem, czy facet jest łysy, młody, stary, lub też, jeśli mówimy o podstawach, czy jest biały czy czarny. Ot, taki sobie, jak tysiące jego kumpli po fachu. Problem jest w tym, że barmanem nikt się nie rodzi. Ten człowiek ma swoją historię, upodobania, uprzedzenia. Być może nawet jakąś rodzinę. Centralny punkt saloonu nie może być „czystą kartą”. Jasne jest, że nie chce Ci się wymyślać tego wszystkiego, i masz całkowitą rację. Warto jednak mieć kilka kart w rękawie. Przypomnij sobie te wszystkie westerny i barmanów: od tchórza cuchnącego cykorią z „Tombstone”, aż po... no dobra, twórcy westernów w tej kwestii nie byli pomysłowi(albo po prostu nasza filmoteka jest bardzo uboga). Ważne jest, aby Twój barman sprawiał jakieś wrażenie, nie ważne jakie. Wygląd i wiek(tak, na Zachodzie bywają też młodzi barmani) pozostawiamy Tobie, Szeryfie. To, co się rzuci w oczy, to czy facet lubi gadać. Czasem podejdziesz do baru i zamawiając whisky usłyszysz tylko „ćwierć dolca”. Innym razem nie zdążysz wypić łyczka ze swojej szklanki, a już będziesz znał połowę jego życiorysu. Jak pisaliśmy wcześniej, ci ludzie mają prawo do swoich uprzedzeń i przyzwyczajeń. Spróbuj wejść do meksykańskiej knajpy w kurtce Konfederacji i poprosić o whisky. Będziesz miał szczęście, jeśli barman tylko napluje Ci do kielicha. Krótko mówiąc: musisz sprawić, żeby w wyobraźni posse ten człowiek miał jakąś twarz, jakiś(choćby pobieżnie określony) charakter. Spróbój po prostu się nie powtarzać. Czasem wystarczy Ci jedno słowo wymyślone naprędce i wiesz, już co to za gość. Tak dla przykładu: weteran. Krótko, a my wiemy już o co chodzi i bez trudu dopowiemy sobie resztę. Jeżeli jest byłym żołnierzem to pewnie ma swoje lata, może stracił rękę albo oko w jakieś bitwie? Pewnie też niejedno widział i nie pozwoli pluć sobie do whisky, a kiedy sytuacja zrobi się gorąca sięgnie po swojego starego Colta Army i pokaże żółtodziobom kto tu rządzi... Dobra, chyba łapiesz już, o co chodzi, gringo.

 

Na koniec jeszcze jedno: twój barman musi pasować do miejsca, w którym prowadzi swój przybytek. W Santa Fe nie znajdziesz faceta w garniturze za 50 baksów o jakich to facetów nietrudno, dajmy na to, w Bostonie.

 

Kiedy już zapoznaliśmy się z szefem speluny, czas zając się resztą bywalców. Tutaj sprawa ma się podobnie jak w przypadku barmana. Każdy z nich jest kimś więcej niż zwykłym kolesiem popijającym whisky przy stoliku (no chyba, że akurat opisujesz Pinka ale z nimi to już tak jest). Dobrym sposobem jest wyjście od ogółu gości. Każda knajpa ma swoich „typowych” bywalców. Dla przykładu przy stolikach mogą siedzieć sami czarni, albo właściciele gęb, które widywałeś na listach gończych w całym stanie. Innym razem większą część klienteli stanowić będą faceci w garniturach popijający drogie trunki. Wszystko zależy od tego gdzie dany saloon się znajduje. Kiedy masz już obraz ogółu łatwiej jest Ci opisać konkretnych klientów. I nie chodzi o to czy facet jest blondynem czy łysym. Chodzi o wrażenie jakie ma jego opis wywołać na posse. Tutaj warto się posłużyć, sposobem znanym z opisu barmana. Znów jedno słowo i wszystko jasne. Resztę jeśli będzie Ci potrzebna dorobisz na poczekaniu. Tak naprawdę nie przypuszczamy abyś nie miał pomysłów na tych gości. Prędzej nie chce Ci się „tworzyć” kogoś kto nie odgrywa znaczącej roli w Twoich planach. Jeżeli jednak dasz trochę z siebie sprawisz, że lokal z twoimi hombre zacznie żyć. Pamiętaj przy tym, aby nie wpaść we własne sidła. Chodzi o to, aby saloonowi i jego bywalcom nadać pewien koloryt, a nie o to, aby na siłę zainteresować graczy każdym pojedynczym klientem. Uważaj, aby przez swój opis nie wzbudzić zbytniego zainteresowania posse danym gościem, który akurat nie gra dużej roli w przygodzie. Może się wtedy zdarzyć, że utkniesz w miejscu, prowadząc przez długi czas BNa na którego nie masz tak naprawdę pomysłu. Fajnie będzię, jeśli Twoi amigos zamienią z bywalcami knajpy parę zdań, ale pamiętaj, że są oni tłem i nie mogą przyciemniać kluczowych BNów w Twojej przygodzie. Dobrze po prostu wiedzieć, kto jest kim i jak zareaguje w przypadku, dajmy na to, jakiejś zadymy. Zresztą, sam znajdziesz swoją metodę. My osobiście polecamy w miarę dokładny opis, jeżeli bywalców nie jest zbyt wielu. Nie trudź się jednak opisywaniem każdego meksykańca w barówie w El Paso, comprende?

 

Zastanów się teraz, co jest najważniejsze w opisie saloonu, hę? Wygląd kanjpy, jej bywalcy i barman ją prowadzący, to wszystko jedynie elementy tego, o czym powiemy teraz. Chodzi o Klimat, przez wielkie „K”. Przede wszystkim chodzi o to, aby Twoja posse zapamiętała dany saloon, prawda? Nie muszą pamiętać imienia barmana, czy ilości dziwek, ani tego co palił teksańczyk przy barze. Mają zapamiętać atmosferę, ogólny nastrój panujący wewnątrz. Musisz im zatem zaserwować coś więcej niż tacos i tequille plus fajny krótki opis. Musisz stworzyć wcześniej wspomniany Klimat. Żeby to zrobić wszystkie fragmenty układanki muszą do siebie pasować. Każdy szczegół. Wygląd ludzi wewnątrz, napis na szyldzie i spojrzenie barmana. Niech to wszystko mówi im co ich tu czeka. Pokaż im czy trafili do miłej, cieplutkiej knajpy, czy do baru, gdzie z okolicznym księdzem w karty grywa sam Manitu. Więcej o stworzeniu klimatu Ci nie powiemy.. Wielu weteranów Dziwnego Zachodu połamało sobie zęby próbując dać na to receptę. My zostawiamy to Tobie, w końcu to Twój saloon.

 

 

 

„Dobra, czas wychylić ostatnią szklaneczkę i wracać na szlak. Pamiętasz jak mówiłem Ci o tym, że nie wchodzę do knajp z napisem „Salon”? Tak mi zostało od czasu wizyty w pewnym miasteczku. Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej podejdź do tego jankesa przy kontuarze i zapytaj go o Salon w Slaughter City. I nie oczekuj historyjki na dobranoc...”


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...