„Dzika noc” - recenzja
Dodane: 24-12-2022 23:00 ()
Święty Mikołaj zazwyczaj kojarzy nam się jako dobroduszny staruszek, który przynosi dzieciom worek prezentów. Według wielu podań i legend jego wizerunek zmieniał się nieznacznie. Ubrany jest w czerwony kożuch i spodnie oraz nosi czapkę z białym pomponem. Wspomagany przez renifery w nocnej wyprawie do domostw, aby nie zawieść milionów oczekujących na prezenty od niego. W Dzikiej nocy ten wizerunek jest mocno zaburzony. Już na początku możemy się przekonać, że Mikołaj nie prezentuje się tak pięknie, jak w różnych podaniach. To zniechęcony cynik cierpiący na syndrom wypalenia zawodowego, a bliżej zmęczonym życiem moczymorda, który w dalekim poważaniu ma swój obowiązek. Zresztą, kto dziś wierzy w Mikołaja? Zapewne nieliczni i tylko dlatego dziarski gość z puchatą brodą ma jeszcze moc do wciskania się przez komin. Tej szczególnej nocy niedane mu będzie jednak bezpiecznie rozwieść kilku prezentów. Trafia bowiem do bogatego domu, w którym właśnie rabusie urządzili sobie nalot, uwięzili rodzinkę i pragną oskubać ich z każdego dolara znajdującego się w zabezpieczonym po zęby sejfie. Czy Mikołaj podejmie wyzwanie i wyciągnie pomocną dłoń do zmanierowanych bogaczy, którzy myślą tylko o sobie? Pewnie by tego nie uczynił, gdyby nie najmłodsza latorośl rodu, nieliczne z grzecznych dzieci i zagorzała fanka Mikołaja. A skoro jest tu ktoś, kto wierzy w magię świąt i jegomościa rozwożącego prezenty, to Mikołaj nie może odmówić mu pomocy.
Dzika noc to czarna komedia z domieszką thrillera i elementów gore. Nie jest to opowiastka w stylu bożonarodzeniowych komedii pomyłek. Tutaj Mikołaj przeistacza się wręcz w barbarzyńskiego wojownika, który dzięki swojej mrocznej przeszłości i niebanalnym umiejętnościom walki (z odrobiną świątecznej magii) rusza na zastępy szwarccharakterów. Wszystkie chwyty dozwolone, a trup ścieli się gęsto. Nawet nie tyle gęsto, ile w pewnym momencie, gdy Mikołaj zatraca się w swojej krucjacie i przeskakuje na poziom berserkera, mamy do czynienia z krwistą rzezią i wyszukanymi sposobami ukatrupiania przeciwników. Na pewno niewiele w tym świątecznego ducha, ale trzeba uczciwie przyznać, że David Harbour przeistacza się tu w maszynkę do zabijania w takt Christmas Time zaciąganego przez Bryana Adamsa i wyczyni cuda na kiju, a właściwie z ogromnym młotem pieszczotliwie zwanym czaszkołamaczem. Jego popisowy taniec z przeciwnikami i posyłanie ich do piachu to popisowa choreografia walki z wykorzystaniem wszelkich świątecznych atrybutów. Bez hamulców, czysta masakra podana w atrakcyjnej formie. Dla tych kilku scen, gdy Harbour dziesiątkuje przeciwników, warto obejrzeć film.
Nie tylko on wbija tu szpilę w świątecznych zakapiorów. Równie udanie prezentuje się jego relacja z dziewczynką oczekującą pomocy, czyli Trudy. Grana przez Leah Brady nastolatka również ma kilka swoich momentów, to takie połączenie niewinności z zatwardziałą fighterką, której właśnie ktoś chce popsuć święta, a młodziutka aktorka obok Harboura jest gwiazdką tej historyjki. Napad i oprawcy są rzecz jasna pretekstem fabularnym do pokazania prawdziwego oblicza Mikołaja, jego korzeni i wewnętrznej walki o ducha świat. Rodzinka, którą ma uratować białobrody, to grupa rozwydrzonych bachorów, które poniżają się dla zdobycia choćby odrobiny przychylności ze strony ich wpływowej i obrzydliwie bogatej matki (równie świetna dawno niewidziana na dużym ekranie Beverly D'Angelo). Banał, ale pokazany w dość ironicznym stylu, nasączony trafnymi one-linerami, stanowiący przestrogę, że nie warto być największym pochlebcą w towarzystwie. Przeciwnicy poza hersztem bandy granym przez Johna Leguizamo są anonimowi, ale też nie wymagajmy od nich umiejętności aktorskich na poziomie Brada Pitta. Udanie tworzą krwiste tło dla wybryków Mikołaja i chwała im za to.
Dzika noc dostarcza niezapomnianych wrażeń zwłaszcza miłośnikom ekranowej makabry, humoru nie zawsze wysokich lotów, a przede wszystkim sprawdzonej przaśnej bitki, której w tym przypadku akurat nie brakuje. I jeszcze ten Harbour, jak skóra zdjęta z prawdziwego Mikołaja, wprost zagrał swoją drugą rolę życia. Jeśli jeszcze nie widzieliście wojowniczego Mikołaja, to warto nadrobić to niedopatrzenie. Dzika noc to rozkoszna jazda bez trzymanki, czysta rozrywka i przemoc pokazana w wysublimowany sposób. Niewątpliwie warto wybrać się na seans. Ho, Ho, Ho, nadciąga barbarzyński Mikołaj!
Ocena: 8/10
Tytuł: „Dzika noc”
Reżyseria: Tommy Wirkola
Scenariusz: Pat Casey, Josh Miller
Obsada:
- David Harbour
- John Leguizamo
- Beverly D'Angelo
- Alex Hassell
- Alexis Louder
- Edi Patterson
- Cam Gigandet
- Leah Brady
- André Eriksen
- Brendan Fletcher
Muzyka: Dominic Lewis
Zdjęcia: Matthew Weston
Montaż: Jim Page
Scenografia: Tamara Gauthier
Kostiumy: Laura DeLuca
Czas trwania: 112 minut
comments powered by Disqus