„Zaproszenie” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 31-10-2022 14:27 ()


Wampiry to nienasycone bestie, które będą szukać swoich ofiar coraz to nowszymi metodami, które dostarcza nam współczesna technologia. Wraz za tym zamysłem podążają też twórcy kina grozy, uważając, że w ten sposób urozmaicą skostniały niczym sztywniak pochowany popołudniową porą gatunek, próbując jeszcze omamić widza swoją wizją. Nic z tych rzeczy. Oklepany schematy produkcji o wąpierzach łaknących każdej kropli krwi, wiecznego żywota, prowadzących się niczym dawni arystokraci otoczeni zastraszoną służbą i oczekujący od swoich popleczników odpowiedniego poklasku. Innymi słowy, nuda do kwadratu w filmie grozy, w którym emocje są jak zimne nóżki. Jedni patrzą na nie z zachwytem, drudzy z obrzydzeniem. 

Główna bohaterka to naiwna dziołcha, która pozostała sama biedulka na tym świecie. W przypływie rozgoryczenia i tej ogromnej pustce, żyjąc przecież w globalnej wiosce, postanawia zrobić test DNA i poszukać swoich przodków. Ci odnajdują ją pierwsi i zapraszają do swojego ponurego zamczyska, tfu wystawnej brytyjskiej rezydencji, która pamięta niejedno truchło wysączone do ostatniej kropelki życiodajnej krwi. Tam też poznaje lokalne obyczaje, atrakcyjnego pana domu, a także dziwne zwyczaje panujące wśród służby. Z jednej strony zachwycona daje się porwać w wir arystokratycznej zabawy, wszak jakieś wesele jest na horyzoncie, z drugiej zawsze czujna, pada ofiarą swojej łatwowierności.

Oto bowiem w mrocznych zakątkach tej wielowiekowej budowli rozgrywają się ludzkie i nieludzkie dramaty, a bohaterka stanie się istotnym elementem ich części. Mówiąc szczerze, Zaproszenie jest filmem dogłębnie przeżartym przez schematy produkcyjnych średniaków traktujących o krwiopijcach, a przy tym obrazem mało strasznym, przez godzinę nudnym i pozbawionym pazura, a raczej kłów. Finał zaś, który twórcy chcieli zrobić z pompą, przypomina nieco parodię w obrazie grozy i za bardzo kojarzy się z udanym wszakże obrazem Zabawą w pochowanego

Nie pomaga tu także aktorstwo, bo główna aktorka grana przez  Nathalie Emmanuel jest skrojona jak od sztancy, a przy tym zagrana w dość mdły sposób. Drugi plan z księciem à la przyszywanym Drakulą na czele również nie zachwyca swoimi umiejętnościami aktorskimi, a wątek romansowy w niniejszej produkcji to pożal się stwórco nieudolnie zrobiony wycinek z jakiegoś Aftera dla rozemocjonowanych nastolatek poszukujących w kinie romantycznych uniesień z przystojnym wampirzym amantem. Całość trąci amatorką i chęcią wyciśnięcia od widza ostatniej krwawicy z portfela, zatem nie warto sobie za bardzo zaprzątać głowy tym wyrobem horroropodobnym i niezwłocznie wybrać inny seans. Zaproszenie powinno od razu trafić do streamingu, gdzie również wśród zalewu halloweenowych produkcji grozy nie powinno stanowić pierwszego wyboru dla spragnionych grozy widzów. Innymi słowy, omijać szerokim łukiem.

Ocena: 2/10

Tytuł: „Zaproszenie”

Reżyseria: Jessica M. Thompson

Scenariusz: Blair Butler

Obsada:

  • Nathalie Emmanuel
  • Thomas Doherty
  • Sean Pertwee
  • Hugh Skinner
  • Carol Ann Crawford
  • Alana Boden
  • Stephanie Corneliussen
  • Courtney Taylor

Zdjęcia: Autumn Eakin 

Muzyka: Dara Taylor

Montaż: Tom Elkins

Scenografia: Clare Keyte

Kostiumy: Danielle Knox

Czas trwania: 105 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus