„DC Liga Super-Pets: Wielka psota” - recenzja

Autor: Ewelina Sikorska Redaktor: Motyl

Dodane: 09-08-2022 22:37 ()


Patrząc na komiks, który ostatnio wpadł mi w dłonie, od razu w mojej głowie pojawiło się znane hasło z jednej z animowanych serii mojego dzieciństwa: ,,Czy to ptak? Nie! Czy to samolot? Nie! To Superpies”. I chociaż w powieści graficznej, którą przeczytałam, nie było ani grama starego, poczciwego Underdoga, (z którego pochodzi wyżej wspomniany cytat), to muszę szczerze przyznać, że z okładki niedawnej publikacji DC, (wydanej u nas nakładem wydawnictwa Egmont), patrzył na mnie zwierzak, który może okazać się jego godnym następcą dla miliona dzieciaków na całym świecie. Mowa o Krypto, psie Supermana. On i jego ekipa przyjaciół - super bohaterskich zwierzaków znanych jako Liga Superpets mocno namieszała w ostatnim czasie. Ich origin story - DC Liga Superpets, ku zaskoczeniu wszystkich, podbił serca wielu kinomanów na całym świecie. Również moje. Teraz zwierzęcy superbohaterowie powracają z nową misją, tym razem na łamach komiksu! Czy powieść graficzna okazała się godną kontynuacją kinowego hitu? A i owszem!

DC Liga Super-Pets: Wielka Psota, dzieje się bezpośrednio po finale DC Liga SuperPets. Krypto, As, Chip, PB, Keith, Mark i Merton towarzyszą swoim super bohaterskim opiekunom w kolejnych misjach, spełniając się jako herosi ratujący świat. I niby wszystko jest ok, ale naszej zwierzęcej ekipie superbohaterów brakuje jednego – znalezienia wspólnego języka ze swoimi dwunożnymi przyjaciółmi, którzy nie zawsze wiedzą, rozumieją i właściwie odczytują, o co chodzi ich pupilom. Tymczasem w Metropolis ponownie pojawia się Mr. Mxyzptik, który swego czasu mocno dał się w znaki Supermanowi. Pałający zemstą złośliwy chochlik z piątego wymiaru obdarzony magicznymi mocami staje się nie lada zagrożeniem dla miasta. Nawet Liga Superbohaterów pada ofiarą jego niecnych knowań. Cała nadzieja w Lidze Super-Pets na czele z Krypto. Tylko oni mogą uratować Metropolis i cały świat przed niebezpiecznymi psotami Mr. Mxyzptik. Aby jednak tego dokonać, będą musieli połączyć siły ze swoim arcywrogiem. Czy ich misja się powiedzie? Czy jednak wszyscy zostaną skazani na łaskę nieprzewidywalnego chochlika?

Pierwsze, o czym warto wspomnieć - zdecydowanie lepiej czyta się ten komiks będąc już po seansie DC Ligii Super-Pets. Nie ukrywam, że powieść graficzna mocno nawiązuje do wydarzeń z animacji. Owszem, można po tę publikację sięgnąć przed obejrzeniem animowanej produkcji WB, ale ostrzegam, że automatycznie wiele rzeczy można sobie na dzień dobry zaspoilerować. Jakby co, mówiłam.

Przy okazji warto jeszcze pochwalić wydawnictwo Egmont za świetny timing. Ledwie animacja Warner Bros. pojawiła się na ekranach kin, to na księgarskich półkach można już było dostać ciąg dalszy kinowej opowieści. To naprawdę bardzo rzadko spotykana sytuacja. Szczególnie w Polsce. Dlatego wielkie brawa za taki ruch.

Wracając do samej fabuły, stworzonej przez Heatha Corsona, jest to płynna, zabawna (ach, ten komiksowy suchar z kryptowalutami), naturalna kontynuacja filmu. Wracamy do bohaterów, których poznaliśmy w animacji, tym razem w zupełnie nowej historii, mierzących się z zupełnie nowymi problemami i wyzwaniami. Jednak to, co ważne, udało się twórcom komiksu zachować ducha filmu i to coś, co sprawiło, że wielu widzów pokochało super bohaterskich czworonogów. Nie zabrakło poruszenia tematyki więzi między opiekunami i ich pupilami i czasem występujących w tej relacji problemów komunikacyjnych - czyli wszystkiego tego, z czym na całym świecie mierzą się ludzie, posiadający zwierzęta.

Intryga, jaką nam zaserwował Corson jest ciekawa, z nieoczywistymi twistami i obdarzona naprawdę interesującym szwarccharakterem. Niech was nie zwiedzie jego mizerna fizjonomia. Mxyzptik, choć wydaje się na pierwszy rzut oka nieszkodliwy, potrafi zaleźć za skórę naszym bohaterom. Przy czym to inteligentny, przebiegły gość, którego nie da się łatwo oszukać. A jak wiadomo, wysokie IQ plus magiczne moce w rękach postaci ze złymi zamiarami nigdy nie zwiastują niczego dobrego. Tym samym nasza zwierzęca ekipa trafiła na godnego sobie przeciwnika, a pokonanie go to nie lada orzech do zgryzienia. Nie wiem, czy nawet nie jest lepszym szwarccharakterem niż chomiczka Lulu z animacji.

Co do rzeczy czysto technicznych, komiks został wydany w miękkiej oprawie. Każdy kadr wypełniony jest soczystymi kolorami z całkiem przyjemną kreską autorstwa Bobby'ego Timony'ego, którego rysunkowe wersje bohaterów stanowią bardzo ładnie alter ego postaci, które po raz pierwszy pojawiły się w pełnometrażowej animacji 3D.

DC Super-Pets: Wielka Psota to całkiem przyjemny komiks podobnie jak animacja. Choć raczej kierowany jest do młodszego odbiorcy, to starszy nie będzie się przy nim nudził. Idealnie sprawdzi się jako lżejsza lektura po ciężkim dniu. Wiele jest w tej powieści graficznej uroku, który docenią też czytelnicy, niekoniecznie obeznani z uniwersum DC. A nade wszystko, pozycja ta powinna spodobać się fanom najnowszej animacji WB i DC, którzy dostali bardzo dobrą kontynuację przygód swoich ulubieńców. Oby inne animowane produkcje miały tyle szczęścia do komiksowych sequeli co Krypto i jego ekipa.

 

Tytuł: DC Liga Super-Pets: Wielka psota

  • Scenariusz: Heath Corson
  • Rysunki: Bobby Timony
  • Przekład: Mateusz Lis
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 13.07.2022 r.
  • Oprawa: miękka
  • Objętość: 144 strony
  • Format: 140x210
  • ISBN: 978-83-281-5651-7
  • Cena: 39,99 zł

 Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksów do recenzji.


comments powered by Disqus