„Cycuszkowe pogaduszki” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 06-07-2022 06:27 ()


„Jak dobrze, że mangi można zamawiać przez Internet z dostawą do domu…” – pomyślałem sobie całkiem niedawno. Myśl ta naszła mnie, gdy zacząłem lekturę nowości od Waneko. Nowości zatytułowanej… „Cycuszkowe pogaduszki”. Wyobraźcie sobie, że podchodzicie do kioskowego okienka i prosicie Panią, żeby podała wam „Cycuszkowe pogaduszki”. Cóż, trzeba być chyba naprawdę mocnym psychicznie, aby to wytrzymać (śmiech). Ja bym chyba nie potrafił.

Tytuł mangi Homare Mikokuno jest głupkowaty ze wszech miar i trzeba się wykazać nie lada luzem, aby tak nazwać swoją pracę. Z drugiej jednak strony wiecie co? To tytuł, jak rzadko który oddaje to, co znajdziecie w środku. Tak, to naprawdę manga o tym, że jeden gość słyszy, co mówią kobiece cycki i z nimi w pewien sposób rozmawia, wykorzystując swoją supermoc, w pracy erotycznego fotografa dziewczyn w bikini. Okej, brzmi to równie dziwnie tak, jak sam tytuł i taka jest de facto cała manga. Nie odważę się ocenić czy jest ona dobra, czy zła, gdyż jej specyfika jest tak duża, że ciężko to zrobić. Jeśli bowiem patrzysz z politowaniem na powyższy fragment to nic, co napiszę niżej, nie zdoła Cię przekonać do zmiany zdania. Jeśli natomiast jesteś fanem rysunkowych cycków to… reszta nie będzie miała dla Ciebie znaczenia, gdyż te są tu w ilościach i rozmiarach hurtowych. Aha w jednym ze zdań powyżej przedstawiłem też całą fabułę. Tak, tutaj facet słucha, co mówią cycki, robi zdjęcia i to wszystko. No dobra jeszcze oczywiście musiał zostać wciśnięty wątek miłosny, ale kogo on tak naprawdę obchodzi.

Mangaka w posłowiu przyznał uczciwie, że uwielbia cycki i kocha je rysować, dlatego stworzył taką, a nie inną mangę i tak, można rzeczywiście to uczucie dostrzec. Całą swoją energię przekłada na narysowanie cycków i bielizny. Widać też, że lubi raczej większe rozmiary, dlatego ten element kobiecego ciała jest tylko w rozmiarach bliskich XXL. Innych tu nie uświadczycie. Ciężko się tu rozpisywać o fabule, bo ta jest szczątkowa, natomiast na pewno warto wspomnieć, że po pierwsze nie jest to hentai, a raczej erotyka. Poza piersiami reszta jest raczej poukrywana i nie ma też scen ukazania stosunków, aczkolwiek nadal jest to tytuł dla dorosłego wiekiem czytelnika. Erotyka bowiem jest również w ponadprzeciętnej ilości, a fakt, że fabuła została oparta na nagich piersiach, mówi sam za siebie. Ta fabuła zresztą jest – jak już wspomniałem - szczątkowa natomiast jakaś jest i faktem też jest, że jest to tytuł bardzo lekki, humorystyczny, który podchodzi szczerze i wesoło do tematu. Można się więc tu i ówdzie uśmiechnąć w przerwach między widokami kolejnych piersi. Żart oczywiście jest prosty i oparty na sytuacjach, które właśnie mają miejsce, ale ważne, że w ogóle jest. Samych bohaterek (i tego jednego bohatera) raczej nie zapamiętacie na długo, bo nie są to osoby w pamięć zapadające, ale w końcu nie taka jest ich rola. I tak - jest to tytuł ze wszech miar seksistowski, więc jeśli jesteście przewrażliwieni (jak niestety obecnie większość społeczeństwa) na tym punkcie, to lepiej sobie lekturę odpuśćcie, bo nie warto później tworzyć kolejnego artykułu-gniota o tym, jakie to mangi są złe i jakie te „chińskie porno bajeczki” szkodzą. Jest to tytuł dla specyficznego grona, który ma za zadanie dać im prostej rozrywki i tyle. Ni mniej, ni więcej.

No dobra, wspomniałem już o tym, że jest to manga, w której dominują ogromne rozmiary, ale czy o rysunkach można napisać coś więcej? Oczywiście, że tak. Kreska autora jest doprawdy baaardzo mangowa. Jest to taka kwintesencja standardowego komiksu z Japonii. Słodkie oblicza dziewczyn, wielkie oczy, piękne włosy i niezwykła lekkość rysunku. Tak, w tym komiksie znajdziecie każdą z klisz określających japoński komiks. Ale wiecie co? Rysunki wyglądają naprawdę nieźle. Można się obruszać na to, że wymiary są takie monotematyczne, ale ostatecznie manga prezentuje się całkiem nieźle i jej oglądanie sprawia przyjemność. Dużo w niej różnego rodzaju ozdobników więc na każdym z kadrów wiele się dzieje, wiele z nich jest jakby przepełnionych (szczególnie dziewczynami), ale jednocześnie panuje na nich porządek. Ciekawe jest też to, że rzadko kiedy można uświadczyć tutaj np. drugi plan, gdyż mangaka raczej przez cały czas skupia się na postaciach i ich walorach, przez co to właśnie ludzkie postaci zajmują na planszach większość miejsca.

„Cycuszkowe pogaduszki” są mangą bardzo specyficzną, którą w sumie trudno polecić. Nieuczciwe byłoby jednak też jej nadmierne krytykowanie, gdyż zasiadając do niej, wiadomo mniej więcej, czego się spodziewać. To tytuł będący swoistym pomostem między ecchi a hentaiem. To tytuł, który przemówić powinien do pewnej specyficznej grupy odbiorców. To lekki, nieco głupkowaty tytuł komediowy, którego fabuła jest pretekstem do tego, aby pooglądać sobie naprawdę duże piersi… Pytanie, czy jesteście na to gotowi? A rozwiązanie zagadki, dlaczego fabuła jest taka szczątkowa, znajdziecie na samym końcu mangi na jej okładce. Jak to stwierdził autor – „piersi potrafią powiedzieć więcej niż usta”. Zdecydujcie, czy chcecie wysłuchać, co chcą wam przekazać.

 

Tytuł: Cycuszkowe pogaduszki

  • Scenariusz: Homare Mikokuno
  • Rysunki: Homare Mikokuno
  • Wydawca: Waneko
  • Premiera: 20.06.2022 r. 
  • Oprawa: miękka
  • Format:  195 x 138 mm
  • Papier: offset
  • Druk: cz-b
  • Stron: 200
  • ISBN-13: 9788382422986
  • Cena: 24,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus