„Buzz Astral” - recenzja
Dodane: 19-06-2022 23:56 ()
Chyba każdy kojarzy Buzza Astrala, zabawkę z kolekcji Andy’ego, którą mogliśmy poznać w animacji Toy Story. Otóż Andy zafiksował się na gwiezdnym wojowniku tak bardzo, że stał się on jego ulubioną postacią dzięki filmowi, w którym wystąpił. I właśnie po latach możemy obejrzeć ten film dzięki specom ze studia Pixar, którzy postanowili zrobić mały skok w bok i miast kolejnej odsłony Toy Story dać nam genezę Buzza. A przynajmniej genezę bohatera, który został później maskotką.
Na pewno wszystkich oczekujących podobnego humoru, wrażliwości czy lekkości, z jaką twórcy przedstawiali kolejne perypetie zabawek Andy’ego, zmartwi fakt, że poza Buzzem na próżno tu szukać starych znajomych. Natomiast mamy całą bandę nowych. Fabuła koncentruje się na podróżowaniu przez bezkresny wszechświat do miejsca docelowego, gdy nagle Astral ze swoją partnerką – również strażniczką kosmosu, lądują na planecie, na której może być życie. Szybko przekonują się, że był to błąd, a nieudany manewr i zbyt wielka pewność siebie pilota sprawiają, że dłużej przyjdzie im się kisić na nieprzyjaznym globie. Jest na to sposób, a mianowicie naprawa świetlnego napędu. Niestety, kolejne próby Buzza w okiełznaniu prędkości gwarantującej wyrwanie się z pułapki kończą się fiaskiem, a jednocześnie sprawiają, że Buzz staje się więźniem dylatacji czasu. Gdy dla niego mija kilka minut, załogantom przybywa 4 lata życia. I tak po wielu próbach najbliżsi strażnika kosmosu odchodzą, a on uparcie zmaga się z materią czasu i przestrzeni. Gdy w końcu udaje mu się okiełznać napęd, okazuje się, że na planecie doszło do inwazji, a demoniczny Zurg nie tylko objął glob we władanie, ale też pożąda napędu przywiezionego przez Buzza. Mordercze starcie dopiero przed nami.
Może jednak nie mordercze, ale dramatyczne, zwłaszcza dla głównego bohatera, który doświadczany raz czy dwa przez los nie może się do końca otrząsnąć po stracie bliskich, a nowych rekrutów trzyma na dość daleki dystans. Jednak znalezienie się w całkiem nowej sytuacji, wymagającej nie tyle poświęceń, ile zaufania i pracy zespołowej, będzie dla Buzza nowym doświadczeniem. Będzie musiał w końcu dorosnąć do poważnych decyzji, bo tu nie chodzi już wyłącznie o jego życie, ale wszystkich na tej zakazanej planecie, którzy trafili tu przez jego błąd. Twórcy poprzez kontrasty osobowościowe starają się pokazać niedoskonałości bohatera, który zaliczając porażkę za porażką, zaczyna zauważać swoje nieroztropne decyzje, a w konfrontacji ze złem potrafi chłodno ocenić, co jest dla niego ważne, zrewidować swoje poglądy, dosłownie przeglądając się twarzy wroga niczym w lustrzanym odbiciu.
Pod kątem fabularnym, zawiązaniem akcji i twistami dzieło Pixara zostało skonstruowane poprawnie. Szkopuł tkwi tutaj jednak w innej kwestii. Nie da się opowiedzieć poważnej i zasadzającej się na ludzkim życiu opowieści science fiction, bazując wyłącznie na humorze. Toteż w podniosłych momentach produkcja podobnie jak jej główny bohater sobie nie radzi. Nie ma tu miejsca na refleksję, zadumę, a nadmiar gagów, zwłaszcza tych mało śmiesznych staje się z czasem odrobinę niestrawny. Na pewno może się podobać dynamika wydarzeń, nie ma przestojów w akcji, a zagrożenie wydaje się realne. Sceny komiczne kradnie całkowicie Kotex, czyli koci robot, któremu przyszło towarzyszyć Buzzowi w doli i niedoli. Nieco gorzej wypada grupa żółtodziobów mająca uzmysłowić bohaterowi, o co toczy się stawka i że każde ręce na pokładzie są ważne.
Przesłanie Buzza Astrala jest klarowne i widoczne niemal od początku filmu, lecz podane w zbyt łopatologicznej formie sprawiło, że obraz trochę podryfował w kierunku nijakości. Animacji nie można nazwać porażką Pixara, ale z pewnością zabrakło czaru i uroku poprzednich produkcji studia. Z tym że należy pamiętać, że Buzz wypłynął na szersze niż dotychczas wody i byłoby szkoda, aby przeciętny wynik finansowy zniechęcił włodarzy wytwórni do dalszego eksperymentowania. Można poprawić kilka zmiennych i ruszyć w kierunku gwiazd, bo wyobraźnia ponoć jest nieograniczona. Także na koniec świata tudzież na skraj wszechświata i…
Ocena: 7/10
Tytuł: Buzz Astral
Reżyseria: Angus MacLane
Scenariusz: Jason Headley, Angus MacLane
Obsada (głosy):
- Chris Evans
- Keke Palmer
- Peter Sohn
- Taika Waititi
- Dale Soules
- James Brolin
- Uzo Aduba
- Mary McDonald-Lewis
- Isiah Whitlock Jr.
- Angus MacLane
- Bill Hader
Muzyka: Michael Giacchino
Zdjęcia: Jeremy Lasky, Ian Megibben
Montaż: Anthony Greenberg
Scenograf: Tim Evatt
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus