„Ascender” tom 2: „Martwe morze” - recenzja
Dodane: 13-06-2022 21:09 ()
Wydawało się, że rozdzielenie ojca i córki, kreowanych od samego początku na głównych bohaterów tej serii, popchnie fabułę „Ascendera” mocno naprzód, tym bardziej że Mila jest przekonana, że Andy nie żyje. Zabieg ten spełnił swoją funkcję o tyle, że mamy teraz dwie główne nitki fabularne. Po lekturze „Martwego morza” stwierdzam jednak, że dynamika komiksu jako taka nie wzrosła, a powiedziałbym nawet, że spadła. Dlaczego?
Wiele w tym tomie powrotów do przeszłości i wyjaśniania spraw, które miały miejsce pomiędzy seriami i o których czytelnik powinien się dowiedzieć, by lepiej poznać motywację poszczególnych postaci. Przyglądamy się zatem między innymi początkom relacji kapitan Telsy z Heldą, poznajemy też bliżej historię Matki. I owszem, są to istotne kwestie, dzięki nim postaci zyskują głębię, natomiast akcja przez pięć rozdziałów nie posuwa się mocno do przodu, a tego można się było spodziewać po kontynuacji „Descendera”, w którym mnogość wątków i rozwidleń fabularnych była równie proporcjonalna do ilości dynamicznych sekwencji i zwrotów wydarzeń. Tymczasem sequel bardzo powoli rozwija skrzydła, podczas gdy jesteśmy już na jego półmetku.
Za wszystkim stoi rzecz jasna scenarzysta, który świadomie pozostawia mnóstwo przestrzeni rysownikowi. Scenariusze kolejnych rozdziałów są naprawdę krótkie, w tym sensie, że niewiele się dzieje na przestrzeni każdego z nich, nie ma też mowy i długich wymianach zdań. Skutkiem tego całość ogląda się i czyta zadziwiająco szybko. Nie jest to może poważny zarzut, bo jednak Jeff Lemire to człowiek, który swój fach zna bardzo dobrze, tylko że mocno wpływa to na odbiór tej serii, ponieważ po dwóch tomach jest ona zdecydowanie mniej treściwa niż jej poprzedniczka.
Można odnieść wrażenie, że Lemire najwięcej do powiedzenia na temat tego świata i funkcjonującym w nim bohaterów miał w „Descenderze”. Trudno jednak odmówić „Ascenderowi” pewnego uroku sequela, który stara się być czymś innym gatunkowo – pomimo otoczki science fiction, to jednak klimaty fantasy wychodzą tutaj na pierwsze miejsce. I jak mówi Mila: magia to po prostu zmiana jednej rzeczy w inną... Kanadyjczyk był najwyraźniej świadom tego, że nie da się wejść do tej samej rzeki, więc postanowił podejść do tematu od nieco innej strony.
Wbrew kilku odrobinę cierpkim słowom, które tu padły, dokonując oceny po dziesięciu rozdziałach, jest to historia, która klei się jako całość, może zaskoczyć, ale też wzruszyć. Miłośnicy twórczości kanadyjskiego mistrza komiksu, a takich przecież nie brakuje, nie powinni kręcić nosem. Mnie w dalszym ciągu interesują losy tych postaci i w dalszym ciągu mam nadzieję na solidny finał.
- Scenariusz: Jeff Lemire
- Rysunki: Dustin Nguyen
- Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
- Wydawnictwo: Mucha Comics
- Data publikacji: 04.03.2022 r.
- Liczba stron: 128
- Format: 180x275 mm
- Oprawa: twarda
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Wydanie pierwsze
- ISBN 978-83-66589-38-4
- Cena okładkowa: 65 zł
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus