„Heavy Liquid” - recenzja
Dodane: 27-05-2022 22:34 ()
Gdy moja żona zobaczyła ten komiks na stole w salonie, zapytała, czy jest o Micku Jaggerze lub Rolling Stones. W sumie się nie dziwię, gdyż zdobiąca okładkę grafika budzi pewne skojarzenia. A jednak nic bardziej mylnego...
Heavy Liquid stworzone w całości przez Paula Pope'a rości sobie bowiem miano do bycia graficzną powieścią stanowiącą połączenie science fiction oraz atmosfery filmu noir z lekką nutką cyberpunku. Nie są to roszczenia nieuzasadnione, ponieważ przebijając się przez kolejne strony, jak żywo przychodziły mi na myśl skojarzenia z klasykami cyberpunkowego gatunku autorstwa Williama Gibsona. O fabule w telegraficznym skrócie - ulicznik Stooge, handlujący po kątach tajemniczym narkotykiem i robiący w konia przestępców, zostaje wynajęty przez tajemniczego mecenasa sztuki, aby odnaleźć zaginioną artystkę.
W Heavy Liquid widać inspiracje tak głębokie, że momentami balansujące na krawędzi plagiatu – co prawda nie w samym głównym wątku, ale są one dla kogoś zaznajomionego z gatunkiem aż nadto widoczne. No, ale, że ktoś od kogoś zrzyna nie przekreśla indywidualnej wartości dzieła. Jak więc ocenić dzieło Pope'a? Przede wszystkim – recenzowany komiks historią stoi. Dlaczego? Z prostego powodu – zaprezentowane czytelnikom postacie są bardzo płaskie, jednoznaczne w swoich cechach i charakterze oraz nie przechodzą w toku historii żadnych znaczących przemian, które mogłyby zaciekawić czytelnika. A z historią Heavy Liquid jest akurat na odwrót – jest bardzo ciekawa i intrygująca. Porywa czytelnika, ciąga go przez liczne wątki i sceny, poważne oraz zabawne, i trzyma w napięciu do samego... No właśnie, niestety, nie do samego końca. Pomimo tego, że przez większość czasu lektura jest bardzo satysfakcjonująca, to jej finał pozostawia, delikatnie mówiąc, wiele do życzenia. Bez wdawania się w szczegóły i zdradzania tajemnic – w opowieści dochodzi do momentu, w którym historia zostaje skierowana na zupełnie inne tory, stawia szereg nowych pytań, po czym gwałtownie się urywa, pozostawiając czytelnika bez odpowiedzi. Miałoby to sens, gdyby szykowała się kontynuacja, ale nic na to nie wskazuje, dzięki czemu konkluzja tej intrygującej fabuły wypada bardzo słabo i pozostawia straszne wrażenie niedosytu – i to nie tego dobrego, który sygnalizuje, że chcemy więcej, a tego złego, stanowiącego wyraz fabularnej pustki. Szczerze mówiąc, dla Heavy Liquid byłoby lepiej, gdyby historię uciąć kilkanaście stron wcześniej. No, ale cóż, zawsze można po prostu nie czytać tej pozycji do końca.
W kwestii oprawy – jest różnie. Pope zdecydowanie ma swój charakterystyczny styl, a styl ten zdecydowanie lepiej sprawdza się w scenach spokojnych i statycznych. Jest pełen ekspresji, szczególnie widocznej na twarzach i w mowie ciała bohaterów, ale gdy autor stara się zilustrować wydarzenia bardziej dynamiczne, jakich w komiksie nie brakuje, do kadrów i plansz wkrada się trudny do śledzenia chaos i pewna niechlujność. Pomimo mieszanych odczuć w ogólnym rozrachunku oceniłbym oprawę dzieła autorstwa Pope'a na plus – głównie dzięki silnym i wyrazistym szkicom oraz ciekawej, niemalże monochromatycznej kolorystyce.
Trudno mi ocenić jednoznacznie Heavy Liquid. Z jednej strony mamy ciekawą (do pewnego momentu) historię i intrygę oraz wyrazistą i specyficzną oprawę, a z drugiej strony płaskie postaci, niesatysfakcjonujący finał oraz pewne niedociągnięcia (stosunkowo nieliczne, ale jednak) wzmiankowanej oprawy. Komiks ten przeczytałem bez większego bólu, ale jednocześnie mógłbym wymienić przynajmniej kilka innych czynności, które sprawiłyby mi porównywalną lub większą frajdę. Posłużę się więc dość toporną metaforą – Heavy Liquid jest jak zimna pizza, niby zimna, ale jednak można zjeść ze smakiem.
Tytuł: Heavy Liquid
- Scenariusz: Paul Pope
- Rysunki: Paul Pope
- Tłumaczenie: Marceli Szpak
- Wydawca: Non Stop Comics
- Data publikacji: 13.04.2022 r.
- ISBN: 978-83-8230-269-1
- Oprawa: twarda z obwolutą
- Liczba stron: 266
- Format: 170x260
- Cena: 89,90 zł
Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.
comments powered by Disqus