Iza Grabda „Flawaris” tom 1: „Amortach” - recenzja
Dodane: 08-05-2022 12:44 ()
Z ciekawością obserwowałem jak rozwija się kwestia wydania powieści Izy Grabdy „Flawaris: Amortach” z racji zainteresowania tym tytułem wielu moich znajomych. W końcu przyszedł czas, że i w moje ręce trafił egzemplarz. I to nie byle jaki, bo według informacji u wydawcy to ostatni dostępny w pierwszym rzucie w twardej oprawie, swoją drogą, bardzo eleganckiej.
Zacznijmy jednak od początku, czyli fabuła i postacie. Najpierw zastanawiałem się, dlaczego ta książka została zaklasyfikowana jako fantastyka, bo zanosiło się na kryminał. Długo nie musiałem czekać, żeby przekonać się o własnym błędzie. Tajemnicze zniknięcie męża Lilianny okazało się bardzo nienaturalnym wydarzeniem, w które zamieszane są diabelskie siły. Co może wskórać przeciwko nim samotna, zrozpaczona kobieta? No zależy jaką siłę w sobie odnajdzie i kto będzie ją wspierał. Siły będzie aż nadto, nie wiem nawet, czy nie do przesady. A wsparcie też się znajdzie, dość nietuzinkowe.
Wspomniana już Lilianna bardzo szybko okazuje się niezwykłą kobietą, której potencjał będzie się rozwijał w bardzo zaskakujący sposób do samego końca książki. U jej boku staną Dominika, Tośka oraz Asiek. Na tym wsparcie się nie skończy, ale nie pisnę już słowa, bo zdradziłbym za dużo istotnych informacji. Tak czy owak, trzy zwyczajne do tej pory kobiety ze światłym pomocnikiem będą miały nie lada zadanie. Finalnie nie koniecznie wszystko potoczy się tak, jak ktoś to sobie ułożył gdzieś na górze.
Powieść napisana jest bardzo przyjemnym językiem, który nie stroni od potocznych, a nawet wulgarnych wstawek. Wszystko jest tu jednak na swoim miejscu i żadne słowo nie jest zmarnowane. Autorka nadała swoim postaciom określone charaktery i ich wypowiedzi trzymają założony tor, ale również widocznie ewoluują wraz z rozwojem i przyśpieszeniem akcji. No i tu pojawia się dla mnie mały zgrzyt. Tempo akcji jest bardzo duże. Niby jest to uzasadnione, ale szybkość odkrywania kolejnych elementów układanki przez bohaterki i samo ich spotkanie są przeprowadzone bardzo ekspresowo. To samo z rozwojem głównej bohaterki, która przechodzi standardową drogę „od zera do bohatera” z szybkością błyskawicy. Nie jest to ani błąd (kimże jestem, żeby w ogóle tak stwierdzić), ani nie zakłóca odbioru historii, jednak boję się, że przy tej skali rozwałki i potęgi, autorce ciężko będzie zaskoczyć czytelników w kontynuacji.
Potencjalnym spoilerem będzie jeśli wypunktuję, skąd moim zdaniem autorka zaczerpnęła część inspiracji do swojej książki, więc lojalnie uprzedzam, że kolejny akapit można pominąć w lekturze recenzji.
Tematyka poruszona przez Izę Grabdę będzie dość dobrze znana wszystkim miłośnikom seriali telewizyjnych takich jak „Supernatural” oraz „Lucyfer”. Przynajmniej tak mi się wydaje. Pewne elementy zadziorności niektórych postaci można byłoby zestawić z twórczością Jakuba Ćwieka. Czy kryje się gdzieś jakieś odniesienie albo inspiracją Mają Lidią Kossakowską nie wiem, bo nie wszystkie teksty tej autorki przeczytałem, ale przypuszczam, że coś może być na rzeczy. I znowu podkreślę, nie jest to żaden zarzut. W obecnych czasach autorzy fantastyki praktycznie nie mają już szansy stworzyć czegoś w pełni oryginalnego, a „Flawaris: Amortach” ma w sobie sporo oryginalności i ciekawych, świeżych pomysłów.
Od strony wydawniczej książka jest wykonana bardzo dobrze. Nie zauważyłem literówek czy błędów, chociaż nie wykluczam, że może to wynikać z tempa lektury i coś się skryło przed moimi oczami. Na pewno uwagę zwraca świetna oprawa. Nie wiem, jak przedstawia się klejenie w wersji miękkiej okładki, ale twarda jest niesamowicie solidnie wykonana. Pomysłowa jest też ilustracja z okładki. Na początku nic mi ta grafika nie mówiła poza takim sygnałem, że to pewnie jakieś quasi science fiction. Dopiero w trakcie czytania powieści staje się ona bardziej wymowna. Z racji na wspomniane tempo lektury, nie zwróciłem nawet uwagi na brak ilustracji wewnątrz książki, czyli można powiedzieć śmiało, że nie są one potrzebne.
Ostatnio nie miałem wiele czasu, by sięgać po książki spoza kolejki do recenzji, tym bardziej cieszę się, że taka okazja się nadarzyła, a mój wybór padł właśnie na „Flawaris: Amortach” Izy Grabdy. Chociaż autorka nie jest debiutantką, to pierwszy raz sięgnęła do fantastyki z krwi i kości. Jak wyszło? Musicie sprawdzić sami, ale ja stwierdzam spokojnie, że nie żałuję czasu spędzonego z tą książką oraz czekam na kontynuację.
Tytuł: Flawaris tom 1: Amortach
- Autorka: Iza Grabda
- Redakcja: Katarzyna Koćma
- Okładka: Adrian Jeziorowski
- Redakcja techniczna: Krzysztof Biliński
- Wydawca: Wydawnictwo IX
- Data publikacji: 2021
- Format: 125×195 mm
- Liczba stron: 340
- Cena: 39 zł
comments powered by Disqus