„Ambulans” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 28-03-2022 21:41 ()


Michael Bay stara się ponownie wkupić w łaski widzów po ostatnich niepowodzeniach przy okazji coraz gorszych filmów z serii Transformers. Czy Ambulans to jego powrót do korzeni, czy może całkiem nowa jakość od twórcy Bad Boys?

Fabuła filmu została oparta na duńskiej produkcji z 2005 roku w reżyserii Lauritsa Munch-Petersena. W amerykańskiej wersji głównymi bohaterami są dwaj bracia Danny i Will, którzy planują dokonać zuchwałego napadu na bank. Łupem ich szajki ma paść 32 miliony dolarów. Wszystko idzie jak po maśle, dopóki w sprawę nie miesza się policja Los Angeles. Bandziory jeden po drugim są odstrzeliwani, a Danny i Will, próbując wyrwać się obławie, wybierają nietypową drogę ucieczki. Porywają ambulans z ratowniczką i poważnie rannym policjantem na pokładzie. Od tej pory zaczyna się pościg za złodziejami, którzy nie cofną się przed niczym, a przynajmniej jeden z nich, i za wszelką cenę będą chcieli wyprowadzić w pole policjantów.

Michael Bay przyzwyczaił już nas, że nie bardzo przykłada się do scenariusza. Jego żywiołem jest akcja i najlepiej, aby jak najbardziej rozedrgana kamera uchwyciła ekwilibrystyczne wyczyny pojazdów i prowadzących je bohaterów. Pod tym względem Ambulans spełnia oczekiwania, mamy tutaj niezliczoną ilość kraks, strzelanin, brawurowej jazdy po bandzie i stosy… głupot. Można oczywiście przymknąć oczy na to, co dzieje się w pędzącym sto jak nie więcej kilometrów na godzinę samochodzie, ale chyba tylko najbardziej naiwny widz łyknie to, co Michael Bay naszykował. Poza zakrojoną na szeroką skalę akcją policji i FBI dla podniesienia dramaturgii i napięcia dostajemy jeszcze operację rannego policjanta i nie jest to bynajmniej przetarcie rany wodą utlenioną. Ogólnie piętrzące się dyrdymały rozgrywające się w trzewiach karetki wypaczyły produkcję, która bez specjalnych dodatków, mogła być przyjemnym filmem sensacyjnym opartym na nieustannej i wysokooktanowej akcji.  Nie da się jednak pewnych głupot wymazać z pamięci.

Bayowi udało się zebrać na planie całkiem fajne grono aktorów na czele z Jakiem Gyllenhaalem, Yahyą Abdul-Mateenem II i Eizą González w roli dzielnej ratowniczki. I trzeba przyznać, że wspomniana trójka trzyma w ryzach rozlatujący się w szwach scenariusz, starając się wyciskać ze swoich płaskich postaci, ile się da. Bryluje Gyllenhaal, który kreuje agresywnego i nadpobudliwego złoczyńcę, jego przeciwieństwem jest wyciszony brat w interpretacji Abdul-Mateena II, a niejako rozjemcą między tymi ścierającymi się „złymi” staje się wcielająca się w ratowniczkę Cam González. Gdyby dopracować relacje między wspomnianą trójką, byłoby co oglądać. Pozostała część obsady to daleki plan z typowymi rolami do odhaczenia. Bay nie jest tu oryginalny i być nie musi, bo to nie bohaterscy policjanci odgrywają tu pierwszoplanowe role, a mknąca karetka i demon prędkości za kierownicą. Reżyserowi nie nudzą się dziurawione jak sito pojazdy, kolejne wybuchy, kraksy samochodowe, to jego znak rozpoznawczy. Szkoda, że nikt mu nie powiedział, że nadmiar takich scen również może nużyć.

Ambulans mógł być kinem poprowadzonym w całkiem innym kierunku, bez całej tej wybuchowej otoczki. Gdyby skupił się bardziej na postaciach i odpuścił sobie trochę brawurowej akcji, postawił na opowieść rozgrywającą się głównie wewnątrz karetki, może widz miałby przekonanie, że obejrzał emocjonujące i trzymające za gardło kino. A tak to tylko kolejny nabrzmiały akcyjniak, który nie spełnia oczekiwań i nie różni się niczym od wielu podobnych produkcji.

Ocena: 4/10

Tytuł: Ambulans

Reżyseria: Michael Bay

Scenariusz: Chris Fedak

Obsada:

  • Jake Gyllenhaal
  • Yahya Abdul-Mateen II
  • Eiza González
  • Garret Dillahunt
  • Keir O'Donnell
  • Jackson White
  • Olivia Stambouliah
  • Moses Ingram

Muzyka: Lorne Balfe

Zdjęcia: Roberto De Angelis

Montaż: Doug Brandt

Scenografia: Lucila Caro, Raquel Tarbet

Kostiumy: Lisa Lovaas

Czas trwania: 136 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus