„Peacemaker” - recenzja

Autor: Błażej Pasternak Redaktor: Krzysztof Księski

Dodane: 22-03-2022 18:49 ()


Jeśli widzisz, że powstaje coś związanego z kinem superbohaterskim, a piecze nad tym sprawuje James Gunn, to szykuj się na nacechowane niewysublimowanym humorem, dobre widowisko pełne absurdów i zwrotów akcji. Twórca Strażników Galaktyki wyciska z Johna Ceny ostatnie soki, tworząc z Peacemakera barwną i zdecydowanie złożoną kreację drugoligowego bohatera.

Życie Peacemakera, znanego także jako Christopher Smith, jest wyjątkowo skomplikowane, bohater przeżywa kryzys egzystencjalny, a do tego dochodzą problemy rodzinne związane z ojcem oraz wydarzeniami z przeszłości. Po wydarzeniach przedstawionych w Legionie samobójców: The Suicide Squad nieznaczący zbyt wiele bohater wraca do swojej nędznej ultrapatriotycznej przyczepy i udomowionego bielika amerykańskiego o wdzięcznym imieniu Eagly (po polsku Orzełek). Smith po cichu liczy, że zapomniano o nim, lecz czeka na niego kolejne zadanie. Chcąc nie chcąc, niejednoznaczny protagonista dołącza do dowodzonej przez Clemsona Murna (Chukwudi Iwuji) ciekawej zbieraniny składającej się początkowo z czterech osób będących ekipą raczej outsiderów, którzy nie mają zbyt wiele wspólnego ze znanymi dotychczas superbohaterami pokroju Supermana i Aquamana, którzy działają jednoznacznie i unikają, o ile mogą nacechowanych niemoralnie wyborów, czym Peacemaker początkowo się nie przejmuje, by osiągnąć swe cele. Na samym początku zespół nie ukrywa swej jawnej antypatii wobec Peacemakera. Stopniowo udaje im się wypracować relację, którą można nazwać przyjacielską, a na kwadratowym licu Ceny coraz częściej pojawiają się emocje niepasujące do muskularnego macho twardziela, który jest w stanie zabić bez przyczyny. Ujawnia się prawdziwe oblicze, w którym z tępego osiłka robi się coraz głębsza postać, odsłaniając to, czego nikt się nie spodziewał. Peacemaker to bohater tragiczny rozszarpany wewnętrznie przez liczne rozterki moralne i traumy z dzieciństwa.

Peacemaker jest doświadczany przez los przez niemalże całe osiem odcinków, przywołując liczne trapiące go demony, zaczynając przy tym od Legionu Samobójców, w którym padły słowa „Peacemaker. To jakiś żart”, którym główny bohater lubi się zadręczać. Do tego dochodzi ojciec neonazista August Smith będący źródłem wielu problemów i traum (w tej roli Robert Patrick) i twórca dwóch oblicz głównego bohatera. Który pomimo dwoistego podejścia do ojca, nie jest się w stanie odizolować od jego toksycznych poglądów i utopijnej wizji świata. Mimo swojej przerysowanej kreacji patriotycznego macho osiłka nie ma problemów nawiązać przyjaźni z Leotą Adebayo (Danielle Brooks), która jest Afroamerykanką, a do tego będącą lesbijką, która o dziwo ma bardzo dużo wspólnego z Chrisem Smithem.

Poczucie humoru, prosta, a zarazem absurdalna fabuła są kluczem do sukcesu Peacemakera, do tego dochodzi doskonale dobrana ścieżka dźwiękowa tworząca przaśny i dość prowincjonalny klimat. Ogromną zasługę w kreacji scen nacechowanych prostym poczuciem humoru oraz często występującą hair metalową muzyką ponosi Vigilante (Freddie Storma), przyszywany przyjaciel Chrisa Smitha, który jest w stanie dla Peacemakera zrobić wszystko, nawet zabić. Kolejną postacią, która ma znaczny wpływ na atmosferę serialu jest John Economos (Steve Agee), który mimo bycia specem od informatyki, potrafi rzucić się w wir wydarzeń w dość spektakularnym stylu. Jak we wszystkich filmach Jamesa Gunna nie może zabraknąć wątku miłosnego. Tym razem padło na tytułowego bohatera i agentkę Harcourt (Jennifer Holland), która przez większość serialu jest odporna na zaloty Peacemakera, będąc przy tym prawdziwą królową śniegu.

Serial zdecydowanie warto obejrzeć. Prosty, zabawny, absurdalny, będąc przy tym nacechowany licznymi motywami wartymi uwagi i godnymi refleksji. Nie wolno też zapomnieć o czołówce serialu, która jest wyjątkowa w każdym calu i jej pomijanie może być odbierane jako zachowanie nie na miejscu. Efekty specjalne oraz montaż tworzą z tej serii bardzo przyjemne dla oka dzieło, w którym jak to u twórcy Strażników galaktyki nie brakuje kiczu. Każdy, kto zna warsztat Jamesa Gunna nie powinien przejść obojętnie wobec tej serii.

Ocena: 8/10

Tytuł: Peacemaker

Reżyseria: James Gunn, Rosemary Rodriguez, Brad Anderson

Scenariusz: James Gunn

Obsada:

  • John Cena
  • Freddie Storma
  • Danielle Brooks
  • Robert Patrick
  • Chukwudi Iwuji
  • Jennifer Holland

Muzyka: Kevin Kinner, Clint Mansell

Zdjęcia: Michaeal Bonvillian, Sam McCurdy, Michael Wale

Montaż: Greg D’Auria, Fred Raskin

Scenografia: Catherine Ircha, Lisa Soper

Kostiumy: Shay Cunliffe

Czas trwania: 8x42 minuty


comments powered by Disqus