„Potrzask” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 11-03-2022 06:37 ()


Japoński horror od niepamiętnych czasów przerażał, ale też fascynował całkiem odmiennym spojrzeniem na grozę. Wystarczy wspomnieć choćby taki „Ring”, który lata temu zrobił w Polsce furorę, doczekał się też amerykańskich interpretacji. Zamiłowanie do straszenia można zresztą dostrzec nie tylko w filmie. Jest ono obecne również w literaturze (kultowe i klasyczne Kaidan) czy mandze (tak, znów wracam do Junji Ito). Japończycy lubią straszyć, lubią się też bać. „Potrzask” autorstwa Nangoku Banana od Waneko jest jednym z najnowszych tego przykładów.

I już na wstępie trzeba przyznać, że jest to tytuł, który trudno ocenić jednoznacznie. Widać to choćby po ocenach na portalu goodreads.com, gdzie obok ocen najwyższych są też najniższe, i choć manga ostatecznie zbiera średnią niecałe trzy gwiazdki, to jednak jej oceny są dość skrajne. I trochę jest to taki komiks, że z jednej strony można go ocenić naprawdę wysoko, a z drugiej ma jednak niemałe zresztą wady. Czy można przez to powiedzieć, że jest „jakiś”? Pewnie tak. Czy jest idealny? Nie. Czy jest fatalny? Zdecydowanie nie. Z czego jednak wynika ten rozstrzał w ocenach? Sprawdźmy.

„Potrzask” to opowieść o grupce przyjaciół, wśród których jest niejaki Rin. Rin znajduje pewnego dnia mapę skarbów i choć nie wie, kto ją stworzył, ani co w sobie kryje, udaje się jej tropem w głąb lasu. Dochodząc na miejsce, znajduje stojącą pośrodku lasu…komodę. Czy Rin ją otworzy? Czy dowiemy się, co kryje się w jej środku? Co się wydarzy, co tak mocno przerazi nie tylko naszych bohaterów, ale i nas? Tego oczywiście nie zdradzę, odsyłając do lektury mangi. Musicie jednak przyznać, że tytuł ma zadatek na rzecz wyborną prawda? No i sam pomysł, jak i duża część wykonania nas o tym przekonuje. Manga może bowiem naprawdę przyprawić o szybsze bicie serca, może wystraszyć, może też nas wciągnąć w wir wydarzeń. Trudno się od niej oderwać, czując jednocześnie przyspieszony puls i bicie serca. Atmosfera tego tytułu jest ciężka, mroczna i przerażająca, a skojarzenia ze wspomnianym wcześniej „Ringiem” nie będą pewnie specjalnie przesadzone (choćby ze względu na wygląd jednej z postaci). Nangoku Banana potrafi budować napięcie, umie wystraszyć, potrafi też narysować sceny rodem z najlepszych horrorów. Nie ma też znaczenia czy pokazuje przerażenie wprost, czy zostawia pewne niedopowiedzenia naszej wyobraźni. W obydwu przypadkach nie raz i nie dwa czytelnika przejdą dreszcze. Jest to bowiem tytuł, który buduje napięcie, potrafi przestraszyć, ale też zaciekawić głównym wątkiem fabularnym. Od pierwszej sceny interesuje nas, o co tu chodzi, jakie jest wyjaśnienie tych wszystkich makabrycznych momentów, w końcu czym jest ta feralna komoda, którą znajdują bohaterowie. I pod kątem klimatu czy właśnie sprawdzania się „Potrzasku” w kategorii straszydła dla czytelnika, całość prezentuje się doprawdy wybornie. ALE.

No właśnie, jest pewne „ale”, a mianowicie po pierwsze zakończenie nieco rozczarowuje, z jednej strony zostawiając nam pewną dowolność w interpretacji, a z drugiej jest nie tylko nieco naciągane, ale i nie do końca przemyślane. Cóż, można czuć sporą dozę zawodu, gdy przez wszystkie strony mangi budowane jest napięcie, które na końcu jest chyba popsute i nie ratuje go nawet finałowy zwrot akcji. Mało tego, niewiele tak naprawdę wiemy o samych bohaterach, skierowani zostajemy od razu w wir akcji, przez co choćby zachowanie ojca Rin, wydaje się nieco niespójne, a bohaterowie są nam obcy i nie mamy jak się z nimi zżyć. Mangaka po prostu wrzuca nas w akcję, gnając z nią na złamanie karku, przez co brakuje nieco odpowiedniego zwolnienia, aby lepiej poznać poszczególne postaci. To, co można też chyba uznać, za pewną wadę, to nierówne rysunki mangaczki. Z jednej strony tam, gdzie mają one straszyć, są doprawdy wyborne, klimatyczne i mroczne, tak, że naprawdę na czytelnika działają. Z drugiej projekty poszczególnych postaci nie do końca pasują w tej konwencji. Moja pierwsza myśl, gdy zobaczyłem bohaterów – o nie, to będzie shoujo albo boys love… Faceci w mandze są bardzo…kobiecy, co nie do końca się sprawdza, w było nie było, horrorze. I w porządku, można to zrozumieć, gdyż autorka tworzy m.in. mangi z gatunku josei, ale w tym konkretnym przypadku jej kreska nie do końca pasuje do atmosfery mangi. Czytelnik musi się do niej przekonać albo o niej zapomnieć, aby w pełni wkręcić się w klimat historii.

Jaka jest to więc manga i czy warto ją polecić? Tak, ale z pewnym zastrzeżeniem. Jeśli chcecie poczytać coś, czego możecie się porządnie wystraszyć i lubicie mroczniejsze historie, to zdecydowanie jest to tytuł wart poznania. Jednocześnie też pamiętajcie, że nie jest to tytuł równy, że ma swoje wady i obecna w nim kreska nie każdemu musi przypaść do gustu. W kategorii „strachu i klimatu” oceniam tytuł bardzo wysoko, jednocześnie przymykając oko (a może nawet obydwoje oczu) na pewne jego niedociągnięcia.

 

Tytuł: Potrzask

  • Scenariusz: Banana Nangoku
  • Rysunki: Banana Nangoku
  • Wydawca: Waneko
  • Tłumacz: Ewa Wachol
  • Premiera: 28.02.2022 r. 
  • Oprawa: miękka
  • Format:  195 x 138 mm
  • Papier: offset
  • Druk: cz-b
  • Stron: 200
  • ISBN-13: 9788382422238
  • Cena: 24,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus