„Pogromcy duchów. Dziedzictwo” - recenzja
Dodane: 30-11-2021 22:39 ()
Po nieudanej próbie przywrócenia marki Pogromców duchów w wersji żeńskiej nikt chyba nie zakładał, że szybko zobaczymy na dużym ekranie kolejne przypadki postrachu wszelkiej ektoplazmy. Szczęśliwie ród Reitmanów nie odpuścił tematu i tak twórca oryginalnych filmów zajął się produkcją, a jego syn Jason stanął za kamerą nowego obrazu.
Nowego/starego, gdyż trudno byłoby komukolwiek nakręcić nawet luźną kontynuację hitów z lat osiemdziesiątych bez próby choćby powiązania obu tworów delikatną nicią fabularną. Tak też dzieje się w Dziedzictwie, w którym punktem wyjścia jest emerytura Egona Spenglera, który w pojedynkę gdzieś na zabitej dechami prowincji stara się powstrzymać kolejne paranormalne zagrożenie. Wprawdzie nie odnosi pełnego sukcesu, ale los chce, że dom i ziemię po nim dziedziczy córka wraz z dziećmi, która właśnie znalazła się na kolejnym życiowym zakręcie. Ani jej, ani dzieciom mieszkanie na pustkowiu w leciwej ruderze się nie uśmiecha. Niemniej okolica od początku wydaje się dziwna, wręcz nawiedzona, a córka Phoebe zaczyna odkrywać tajemnice, które skrywał jej dziadek, i przed którymi strzegł okolicznych mieszkańców.
Pogromcy duchów. Dziedzictwo to film dla dwóch generacji widzów. Tych, którzy z nostalgią wrócą do opowieści nakręconej w starym stylu, gdzie ilość odniesień do oryginalnego filmu jest gigantyczna, a pojawienie się starej obsady wywołuje ścisk w gardle i łezkę w oku. Jak również dla młodszych widzów, którzy utożsamiając się z młodymi aktorami, wraz z nimi będą odkrywać świat paranormalnych dziwów i unoszącej się tu i ówdzie ektoplazmy. Jason Reitman zadbał o to, aby oddać hołd dziełu swojego ojca, a jednocześnie nakręcić coś świeżego, co pozwoli przyciągnąć nowych widzów przed ekrany. Wyszedł taki bezpieczny powrót po latach, ale sprawnie nakręcony z dynamiczną akcją i sympatyczną obsadą. Bo w nowych rolach błyszczą błyskotliwa McKenna Grace, znany ze Stranger Things Finn Wolfhard, przebojowo prowadzi podcast Logan Kim, a dzieciaków ogarnia roztargniona mamusia w osobie znanej z dwóch ostatnich odsłon Avengers - Carrie Coon. Nie można też zapomnieć o komicznym występie Paula Rudda, czyli panu Groobersonie, który uzupełnia się z młodocianą obsadą. Reitman nie nadużywa też efektów komputerowych, są sceny, które przypominają dobrze skrojoną grozą przy użyciu najprostszych środków.
Wisienką na torcie jest powrót oryginalnej obsady, nieprzesadnie długi, taki w sam raz, aby pokazać, że właśnie pałeczka została przekazana kolejnemu pokoleniu pogromców. I wypada to bardzo naturalnie i przede wszystkim komediowo. Nie pozostaje więc nic innego, jak oczekiwać na kontynuację. Jason Reitman ma już sprawdzoną obsadę i w sequelu będzie mógł sobie pozwolić na trochę więcej. Wdrożenie młodocianych pogromców duchów do branży należy uznać za jak najbardziej udane widowisko.
Ocena: 8/10
Tytuł: Pogromcy duchów. Dziedzictwo
Reżyseria: Jason Reitman
Scenariusz: Gil Kenan, Jason Reitman
Obsada:
- Carrie Coon
- Paul Rudd
- Finn Wolfhard
- Mckenna Grace
- Logan Kim
- Celeste O'Connor
- Bill Murray
- Dan Aykroyd
- Ernie Hudson
- Annie Potts
- Sigourney Weaver
- Bob Gunton
- J.K. Simmons
Muzyka: Rob Simonsen
Zdjęcia: Eric Steelberg
Montaż: Dana E. Glauberman
Scenografia: Ehab Elhawary
Kostiumy: Danny Glicker
Czas trwania: 124 minuty
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus