„Nomen Omen” tom 3: „Gdy wali się świat” - recenzja

Autor: Dominika Malecka Redaktor: Motyl

Dodane: 01-10-2021 20:49 ()


Rebecca Kumar powraca w swojej ostatniej walce. Batalii, która zmieni nie tylko ją, ale i otaczający ją świat. Zanim jednak będziemy świadkami ostatecznego starcia między czarownicą a królem wróżek, poznajemy los Fer Doiricha, a później przed naszymi oczami ukazuje się finałowe starcie. Ostateczny cios, który miał zakończyć żywot zdeprawowanego Taranisa okazał się czymś zupełnie innym. To zaleta przeróżnych utworów fantasy, że śmierć nie oznacza końca, a raczej często traktowana jest jako odskocznia do czegoś nowego, transformacji czy ewolucji. Tak też dzieje się tym razem. Bo wynik finału nie jest oczywisty. Zarówno Taranis, jak i Becky istnieją dalej, ale w całkowicie nowej rzeczywistości. Z posępności czarno-białego świata wyłania się bowiem niezwykle barwna, olśniewająca Arkadia. Marzenie Taranisa się spełniło, ale czy na pewno?

Nie da się ukryć, że finał Nomen Omen przeładowany jest wątkami, nawiązaniem do popkultury i chęcią zamknięcia całości w zgrabnym stylu. Twórcy mają rozmach w pokazywaniu ostatecznego przeobrażenia się głównej bohaterki i nadejścia Arkadii, ale poza wizualnym zachwytem reszta wydaje się trochę pompatyczna. Na tej teatralności traci nieco historia, która pokazuje, że co za dużo, to niezdrowo. A pojawienie się w finale – oczywiście moje luźne skojarzenie – walecznej She-Hulk (można to także odbierać jako luźne nawiązanie do Złej Czarownicy z Zachodu), odrobinę zaburza dotychczasowy odbiór głównej postaci. Autor na nowo definiuje bohaterkę po jej przemianie. Zieleń od dawna traktowana jest jako dychotomiczny kolor. Kojarzy się z żywotnością i wigorem, ale też jako niebezpieczeństwo, zepsucie. W finale takie rozdwojenie widać w postawie Becky, gdy raz działa z nutą szaleństwa, by za moment wrócić niejako do swojego „cieplejszego” wizerunku.

Na pewno najciekawszym elementem serii jest jej oprawa wizualna. Tutaj nie można się do niczego przyczepić. Jacopo Camagni wlewa bezmiar energii i żywiołowości w kadry, a rozdział między światem rzeczywistym i magicznym polegający na pozbawieniu tego pierwszego kolorów, a skąpanie tego drugiego w olśniewającym feerycznie krajobrazie jest niezwykle pomysłowy i przykuwa oko czytelnika. Autor popuszcza wodze wyobraźni w kreowaniu fantastycznej rzeczywistości, magia nie jest pustym dodatkiem, a naprawdę ożywa na kartach komiksu. Z odrobinę dopracowanym scenariuszem Nomen Omen mógłby ubiegać się o wyższy status niż tylko rozrywkowego czytadła.

Otwarte zakończenie sugeruje, że to jeszcze nie koniec perypetii Becky. Jednak na pewno już nie na łamach tej serii. Zobaczymy, w jakim kierunku autorzy będą chcieli pchnąć dalej losy skromnej dziewczyny cierpiącej niegdyś na achromatopsję, a obecnie potężnej czarownicy o nieograniczonej wręcz mocy.

 

Tytuł: Nomen Omen tom 3: Gdy wali się świat    

  • Scenariusz: Jacopo Camagni
  • Rysunki: Marco B. Bucci
  • Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
  • Premiera: 31.03.2021 r. 
  • Wydawca: Non Stop Comics
  • ISBN: 978-83-8230-027-7
  • Oprawa: miękka
  • Ilość stron: 128
  • Format: 170x260
  • Cena: 44 zł

Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.


comments powered by Disqus