„Invincible” tom 9 - recenzja

Autor: Małgorzata Chudziak Redaktor: Motyl

Dodane: 08-12-2020 07:00 ()


Sprzymierzenie się z Dinosaurem od samego początku było wątpliwe moralnie. Mark sądził jednak, że da radę ukierunkować geniusz tego wielkiego humanoidalnego gada. Jeśli ktoś zapamiętale tworzy maszyny zniszczenia umiejące unicestwić całe miasto, to czego mógłby dokonać w służbie ludzkości? Resocjalizacja jednego ze złoczyńców, z którym Invincible mierzył się na początku swojej kariery, przebiegła nad wyraz dobrze, czemu tym razem miałoby się nie udać?

Niestety Mark nie jest w stanie pilnować swojego nowego sojusznika całą dobę. W końcu musi dojść do tragedii, która częściowo obciąży sumienie młodego herosa. A u tego i bez światowego kataklizmu dużo się dzieje. Na bohatera czeka sporo zmian, zarówno w życiu prywatnym, jak i „zawodowym” (o ile bycie superbohaterem można nazwać pracą). Coraz trudniej odróżnić dobro od zła i nie tylko tytułowy protagonista ma z tym problem. Jeden z najbliższych sojuszników Marka nieoczekiwanie postanawia wdrożyć w życie swój niepokojący plan na zapewnienie mieszkańcom Ziemi pokoju. Czy będzie bardzo różnił się od Dinosarusa w swoich zapędach? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, będziemy musieli sięgnąć po kolejny album.

W czasie, kiedy Mark przechodzi przez własne dramaty poznajemy zakończenie historii Bulletproofa, którego odwiedzili rodzice. Chociaż opowieść zajmuje jedynie pół zeszytu, to znakomicie gra na emocjach i została ze mną na dłużej. Scenarzysta ukazuje bardzo toksyczną relację Bulletproofa z rodzicami, która nie ma najmniejszych szans na naprawienie. Mama i tata herosa po prostu go nie kochają, a na naszych oczach ich niechęć przemienia się w czystą nienawiść. Taki wybuch negatywnych emocji nie może skończyć się dobrze.

Zmiany dotykają również przybyszów z Viltrum. Wyraźnie widać transformacje zachodzące w niezłomnych wojownikach po dłuższym kontakcie z ludźmi. Część z nich, podobnie jak Nolan przed laty, zaczęło przywiązywać się do swoich ziemskich partnerek. Do tego przywódca tej rasy – najbardziej bezwzględny i bezlitosny spośród Viltrumian, musi ustąpić miejsca komuś dużo bardziej przyjaźnie nastawionemu do Ziemian. Zwiastuje to zupełnie nowy kierunek w relacjach między przybyszami a mieszkańcami planety.

Kirkman miesza w historii, ale jednocześnie trochę ją uspokaja. W poprzednim albumie byliśmy świadkami dramatycznej walki między braćmi, a także podziału długoletnich sojuszników. Tym razem nie mamy nic tak łamiącego serce, ale scenarzysta na końcu tomu zdaje się zapowiadać, że wkrótce czeka nas olbrzymi rozłam w społeczności superbohaterów. Czyżby Civil War w realiach Invincible’a? Sam Mark również zostaje pozostawiony w nieciekawej sytuacji, z dala od domu i bez możliwości powrotu. Ten cliffhanger sprawia, że jeszcze bardziej niecierpliwie czekam na następną część!

 

Tytuł: Invincible tom 9

  • Scenariusz: Robert Kirkman
  • Rysunki: Ryan Ottley
  • Tłumaczenie: Agata Cieślak 
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Data wydania: 28. 10.2020 r.
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • Oprawa: twarda
  • Format: 170x260 mm
  • Stron: 320
  • ISBN:  978-83-281-9853-1
  • Cena: 99,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus