Ilona Andrews „Magia łączy” - recenzja
Dodane: 26-10-2020 21:07 ()
Już kiedyś wspominałem, że mam dość ambiwalentne nastawienie do tasiemcowych serii, bo ciężko w nich uchwycić ten moment gdzie autor zdecyduje się ruszyć w stronę finału. Seria książek o Kate Daniels autorstwa duetu o pseudonimie Ilona Andrews ma już na polskim rynku literackim dziewięć tomów. Czyli tasiemiec. Jest jednak ważny element, który pozwala mi jasno stwierdzić, że ta seria jest doskonała – na horyzoncie widać już zakończenie.
Żeby była jasność, nie czekam na finał tej serii, bo mnie znudziła czy wymęczyła. Po prostu chcę poznać rozwiązanie wszystkich wątków, bo fabuła jest tak znakomita, że czytelnik momentami wyłazi ze skóry, by poznać ciąg dalszy. A tu trzeba czekać… Co do fabuły to niewiele się zmieniło od poprzednich tomów – Kate przyciąga kłopoty jak magnes. Oczywiście wszystko można załatwić, jednak trzeba mieć sojuszników. Tym razem najemniczka, partnerka byłego Władcy Bestii i dziedziczka starożytnego rodu będzie musiała skorzystać z pomocy swojej rodziny. Tylko kto jej pomoże? Ojciec, główny antagonista? Wątpliwe, ale przecież wszyscy inni nie żyją. Nie zapominajmy, że książki te przepełnione są magią, a gdzie jest magia, tam nie ma rzeczy niemożliwych.
W najnowszym tomie serii bardzo rozbudowany jest wątek ojca Kate, czyli potężnego Nimroda. Cieszą mnie sceny spotkania tych dwojga, które świetnie rozwijają postać pierwszoplanowego „złego”. Niejednoznaczność, która bije z tych fragmentów, jest majstersztykiem. Z jednej strony możemy się domyślać, jaki będzie finał serii, z drugiej zaś wciąż pozostaje kilka zmiennych, które mogą wszystko obrócić na drugą stronę. No i cliffhanger na końcu tego tomu sprawia, że po raz kolejny w mojej czytelniczej karierze mam ochotę zagryźć wydawców, jeśli nie puszczą szybko kolejnego tomu.
W kwestii warstwy językowej tak na dobrą sprawę nie ma co tu komentować. Jest dobrze jak zawsze. Tłumaczenie jest solidne – oceniam nie bez przyczyny, bo czytałem oryginał. Mamy tu przeplatankę scen humorystycznych, poważnych i tragicznych, a to wszystko podlane smakowitym sosem świetnej akcji. Uczta dla miłośnika rozrywkowej literatury.
Na oklaski zasługuje również okładka. Tym razem jest ona niesamowita. Kate wygląda na tej ilustracji na drobniutką, zagubioną dziewczynę jednak bije od niej ogromna moc, która przenika oglądającego. Naprawdę spójrzcie w jej oczy! Mistrzostwo grafiki.
Z ogromną niecierpliwością czekam na dalsze losy Gromady, Rodu, Kate Lennart (nie, nie przejęzyczyłem się) oraz Currana i całej ferajny. Pewnie znów ciekawość skłoni mnie do lektury anglojęzycznej, ale to nic, tłumaczenie też chętnie pochłonę, jak już wyjdzie. Nie na darmo książkę promują słowa, że jest to jedna z najlepszych serii urban fantasy. Tak właśnie jest i dlatego polecam całą serię bardzo mocno.
Tytuł: Magia łączy
- Autor: Ilona Andrews
- Tłumaczenie: Kaja Wiszniewska-Mazgiel
- Wydawnictwo: Fabryka Słów
- Data wydania: 11.09.2020 r.
- ISBN: 978-83-7964-611-1
- Wymiary: 125 x 205
- Liczba stron: 448
- Oprawa: miękka
- Cena: 44,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus