Roman Kulikow „Więzy zony” - recenzja
Dodane: 14-08-2020 20:57 ()
Zona jest niezniszczalna. I nigdy nie opuszcza kogoś, kto raz do niej wszedł. Nieistotne, czy został, czy odszedł. Nawet jeśli zapomniał, zona nie zapomni o nim. I w najmniej spodziewanej chwili odezwie się, wzywając człowieka, który do niej należy. Nie walczy fair. Nie da się jej pokonać ani przekonać. Po prostu wzywa i trudno, trzeba iść. Za zlekceważenie jej głosu można bardzo drogo zapłacić. Historię o tym, jak daleko sięgają jej macki, opowiada Roman Kulikow w powieści „Więzy zony". Doprawdy, trudno o trafniejszy tytuł.
Aleksiej Fiodorowicz Kożewnikow dawno już zapomniał o swej stalkerskiej przeszłości. Pracuje w remontowni jako brygadzista, ma żonę i synka, jego świat wydaje się poukładany i spokojny. Mit małej stabilizacji pryska jednak pewnego dnia, gdy synek Aleksieja trafia do szpitala z rozległymi ranami. Wyglądają one jak zadane kłami olbrzymiego psa, choć chłopiec przysięga, że żadnego zwierzęcia nie widział. Operujący małego pacjenta chirurg uświadamia Aleksiejowi straszną prawdę - jego dziecko nosi w ciele wyjątkowo groźny artefakt z zony zwany „kajdanami losu". Teraz, żeby ocalić syna, Aleksiej musi odnaleźć tego, kto ma drugą połowę artefaktu. Wie, że jest nim Sierioża zwany Lajonem, w przeciwieństwie do Kożewnikowa nadal czynny stalker. A to oznacza konieczność samotnego powrotu tam, gdzie przysięgał nie wracać już nigdy...
Książka Romana Kulikowa jest taką „Opowieścią z zony”, jaką lubię. Autorowi pod względem stylu bliżej do Sławomira Nieściura niż do Michała Gołkowskiego (zresztą tłumacza), a spośród wszystkich innych niż wymienieni autorów serii „Fabryczna zona” właśnie on przypadł mi najbardziej do gustu. Sposób, w jaki prowadzi narrację, jest przejrzysty i logiczny. Język ani nazbyt ugrzeczniony, ani przeładowany wulgaryzmami, których jest tyle tylko, ile trzeba, by dodać nieco wyrazistości. Wszystkiego w miarę. Akcja toczy się gładko i szybko, nabiera tempa w równym rytmie. Bohaterowie, choć opisani oszczędnie, jawią się jak żywi na tle tego, co jest w powieści najważniejsze: zony. Bo to ona jest tu głównym bohaterem. Tajemnicza, naszpikowana pułapkami, działająca na zimno i z własną logiką. Znienawidzona i ukochana. I bardzo przy tym zazdrosna o tych, których raz zgarnęła w swe objęcia.
„Więzy zony” to pierwsza od dawna powieść ze świata STALKERa, która naprawdę mnie wciągnęła i zaciekawiła, pewnie dlatego, że odwołuje się do najlepszych stalkerskich wzorców. Przy tym jest tak wysmakowana stylistycznie, że czytanie to prawdziwa przyjemność, nawet gdy człowiek nie jest wielbicielem stalkerskich opowieści. A co dopiero, gdy jest. Polecam.
Tytuł: Więzy zony
- Autor: Roman Kulikow
- Język oryginału: rosyjski
- Przekład: Michał Gołkowski
- Gatunek: fantasy
- Seria: Fabryczna Zona
- Okładka: miękka
- Ilość stron: 482
- Rok wydania: 24.07.2020 r.
- Wydawnictwo: Fabryka Słów
- ISBN: 978-83-7964-464-3
- Cena: 44.90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus