„Star Wars Komiks” 1/2020: „Bunt na Kalamarze” - recenzja

Autor: Jedi Nadiru Radena Redaktor: Motyl

Dodane: 07-03-2020 07:24 ()


W „Płonących wodach”, czyli przedostatniej historii z serii „Darth Vader: Mroczny Lord Sithów”, dowiedzieliśmy się, jaki los spotkał Kalamar w początkach panowania Imperium. Krnąbrna populacja wodnej planety wprawdzie nie została tak pokarana, jak w erze „Dziedzictwa” w starym kanonie, ale i tak wycierpiała swoje. Wydawałoby się, że mimo upływu niemal dwóch dekad Kalamarianie nie będą specjalnie skorzy do kolejnego buntu... i w zasadzie nie są, przynajmniej nie wszyscy, ale ze względu na spoilery nie będę wchodził w szczegóły, bo możecie je poznać sami w „Buncie na Kalamarze”, kolejnym tomie serii „Star Wars”, który ukazał się w ramach magazynu „Star Wars Komiks”.

Możecie i powinniście, niezależenie od tego, czy śledziliście losy Kalamara we wspomnianych „Płonących wodach”. To pierwszy komiks serii, który ukazuje nam wydarzenia mające naprawdę spore znaczenie dla losów galaktyki i przede wszystkim sił Sojuszu Rebeliantów. Do tej pory cykl „Star Wars” skupiał się bardziej na bohaterach „Nowej nadziei”; czasem wrzucał ich w wir wydarzeń większej wagi, ale w większości były to lekkie i przyjemne przygody w duchu kina nowej przygody. To oczywiście nic złego; tą drogą, drogą rozszerzania uniwersum bez ukazywania wydarzeń rangi epizodów Gwiezdnej Sagi, podąża większość dzień nowego kanonu. Niemniej jednak obrazkowe „Star Wars” było w unikatowym miejscu, by wyjść poza ten schemat, sięgnąć po epickość. I tak też się stało tutaj. Bez obaw, to wciąż komiks pełen humoru i akcji, w którym parę rzeczy trzeba przyjąć z odrobinę przymrużonym okiem.

Naturalnie sam fakt, że fabuła dotyczy wydarzeń skali galaktycznej, absolutnie nie sprawia, że komiks automatycznie jest dobry – film „Skywalker. Odrodzenie” niestety udowodnił to dostatecznie dobitnie. Historia jest typowa dla serii „Star Wars”, co oznacza, że Wielka Trójka i spółka ciągle natrafiają na, zdawałoby się nierozwiązane problemy, które jednak rozwiązują w dość niecodzienny sposób, co chwila rzucając żarcikami. Mimo to fabuła ma jakiś ogólny sens i jest nawet do pewnego stopnia wiarygodna. Ba, trzyma w napięciu, bo nie do końca wiadomo, co się wydarzy, i kto nagle w mniej lub dramatyczny sposób zmieni strony.

„Bunt na Kalamarze”, podobnie jak „Płonące wody” pięknie łączy elementy z całego kanonu – poza oczywistą kwestią powiązania z innymi komiksami, mamy tu odniesienia i postacie zarówno z „Łotra 1”, jak i serialu „Rebelianci”, czy „Zemsty Sithów” (powraca kalamariański balet), by wymienić tylko kilka przykładów. Cieszy nie tylko głębsza łączność pomiędzy dziełami nowego kanonu, ale też to, że na przestrzeni kilku projektów można stworzyć spójną i co ważne ciągnącą się przez kilka dekad historię jednego miejsca – a w tym wypadku najważniejszej bodajże planety Sojuszu Rebeliantów.

„Bunt na Kalamarze” to taki trochę komiks przejściowy dla Salvadora Larrocy. Albo ktoś mu powiedział, że photoshopowanie twarzy (o którym rozpisywałem się w poprzednich swoich recenzjach) jest obrzydliwe albo dostał więcej czasu na to, by samemu je rysować. Tak czy inaczej, na kartach zobaczymy znacznie mniej tego typu chodzenia na skróty; w kolejnym tomie Larroca całkowicie zaprzestanie z tego korzystać. Ale to następny tom: w tym wciąż tu i ówdzie przyjdzie nam zobaczyć twarz niepasującą do reszty rysunków, reszty skądinąd zgrabnej i ładnie narysowanej.

Jako się rzekło, seria „Star Wars” wykorzystała drzemiący w sobie potencjał, nie zatracając przy tym swojego mocno przygodowo-awanturniczego charakteru. Starania o zdobycie kalamariańskich krążowników floty handlowej, jedynych statków, które po wyposażeniu w baterie turbolaserów i dział jonowych są w stanie stanąć w szranki z imperialnymi niszczycielami, to w końcu kwestia życia i śmierci Rebelii. „Bunt na Kalamarze” jest przy tym dobrze napisanym i dobrze narysowanym (nie licząc wyskoków z twarzami) komiksem i choćby jako taki mogę go polecić każdemu fanowi, nawet takiemu, co o tytułowej planecie nie wie kompletnie nic.

 

Tytuł: „Star Wars Komiks” 1/2020: „Bunt na Kalamarze”

  • Scenariusz: Kieron Gillen
  • Rysunek: Salvador Larroca
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Data premiery: 18.02.2020 r.
  • Tłumaczenie: Jacek Drewnowski 
  • Liczba stron: 132
  • Format: 170x260 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Wydanie: I
  • Cena: 19,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus