„Małpi Król” - recenzja
Dodane: 18-01-2020 21:06 ()
Zastanawialiście się kiedyś, co może łączyć Milo Manarę z Akirą Toriyamą? Jeśli tak to już podpowiadam. Kojarzycie taką postać jak Sun Wukong? A może Małpiego Króla? To bohater prastarej chińskiej legendy spisanej przez Wu Ch’eng-ena. Zapytacie, co ma to wspólnego z Toriyamą i Manarą? Ano to, że obydwaj sięgnęli (ten drugi wraz z Silverio Pisu) do niej, opowiadając swoje wersje tych historii lub wzorując się na nich. I tak powstały dwa komiksy „Małpi Król” Manary oraz… „Dragon Ball” Japończyka. Tak, to właśnie na chińskiej legendzie wzorowana była pierwsza seria kultowego japońskiego shounena. Nie o tym jednak dzisiaj, a o produkcji włoskiego duetu.
„Małpi Król” ukazał się niedawno nakładem Scream Comics, które to wydawnictwo kontynuuje wydawanie prac włoskiego mistrza komiksu erotycznego (ale nie tylko). Zrobiła się już z tego doprawdy solidna kolekcja, więc czytelnicy Manary mogą czuć się usatysfakcjonowani. Jak jednak wypada najnowsza propozycja Scream? Bardzo solidnie – spokojnie można tak napisać już na wstępie. Manara odpowiadający w tym komiksie za rysunki, pokazuje się z jak najlepszej strony, a współpraca z Pisu układa się pomyślnie, czego efektem jest spójna i solidna komiksowa praca.
Sun Wukong, czyli Małpi Król, jak głosi legenda, narodził się z kamiennego jajka, aby później stać się nie tylko nieśmiertelnym, ale i zyskać inne nadprzyrodzone moce, jak zdolność przemieniania się w najróżniejsze formy. Małpi Król w interpretacji Pisu to dodatkowo jeszcze bardzo zacietrzewiona i pragnąca władzy postać, która irytuje rządzących. Pewne zbiegi okoliczności sprawiają, że Małpa rusza w drogę ku nieśmiertelności, a przygody, które przeżywa, obserwujemy na kolejnych planszach komiksu. I choć historia ta ma już swoje lata – pochodzi z 1976 roku – to dobrze przetrwała próbę czasu. Odpowiednio przefiltrowana przez specyfikę Manary i przekazana przez Pisu jest historią spójną, sensowną i nad wyraz wciągającą. A co mam na myśli, pisząc o „manarskiej specyfice”? Fakt, że i w tej wydawać się może pozbawionej całkowicie podtekstów znalazło się miejsce na dawkę erotyki. Natomiast podkreślić trzeba, że jest to właśnie erotyka i to ta z gatunku raczej lekkich, a nie sceny niemalże pornograficzne, których nie brakuje przecież w twórczości Włocha. I owszem komiks ten obszedłby się bez tych pikantnych momentów, ale czym byłby wówczas Manara, gdyby nie ukazał elementów, z których słynie? Wracając jednak do roli Pisu, to stwierdzić należy, że wywiązał się on z niej doskonale. W komiksie nie brakuje ciekawie zawiązanej fabuły, która jednocześnie jest też wielowymiarowa i zostawia pole do różnych interpretacji, a o jednej z nich pisze we wstępie Milo Manara. Znajdziecie tutaj m.in. mnóstwo elementów klasyfikujących tę historię jako opowieść lewicową, historię o walce klas co de facto nie każdemu może przypaść do gustu i czego w pewien sposób Manara się później wstydził. Bardzo ciekawe jest jednak to, w jaki sposób duet autorów przeniósł starożytną przecież legendę na dzisiejszy grunt, puszczając wielokrotnie oczko do czytelnika, zostawiając mu pewne smaczki do odkrycia. Coś takiego nie tylko dynamizuje całą opowieść, ale i sprawia, że między scenarzystą a czytelnikiem nawiązuje się pewien specyficzny dialog.
Graficznie jest to – w mojej skromnej opinii – jedna z najlepszych praca Milo Manary. Widać, że Włoch poświęcił planszom odpowiednio dużo czasu, że poszczególne z nich są niezwykle szczegółowe, a przy tym bardzo dopracowane. Autor stosuje tutaj też specyficzną formę kadrowania. Wielokrotnie bawi się z czytelnikiem, wystawiając na pierwszy plan to, co najbardziej przykuwa wzrok, czyli nagie ciało, a tymczasem najważniejsze dzieje się gdzieś daleko w tle. Tego typu smaczków nie brakuje, angażując dość mocno czytelnika. Na poszczególnych kadrach dzieje się naprawdę dużo, dobrze prezentuje się wykreowany świat i drugie plany, przez co całej opowieści nie brakuje absolutnie nic, aby przyciągnąć wzrok czytelnika. Jak już było wspomniane nie brak tu również nieco erotyki i tutaj oczywiście mistrza chwalić dodatkowo nie trzeba, gdyż projekty kobiecych postaci są tym, wobec czego absolutnie nikt nie przejdzie obojętnie. Na szczęście jednak to kobiece wdzięki nie są jedynym, co ma nam do zaproponowania Włoch, o czym przekonacie się sami, sięgając po ten komiks.
„Małpi Król” jest komiksem tyle specyficznym co przyjemnym i ciekawym w odbiorze. Nagromadzenie akcji i momentami spora dawka surrealizmu sprawia, że komiks jest wielowymiarową, niekiedy humorystyczną historią, w której jednak uważniejsi czytelnicy odkryją dużo więcej poważnych treści. Spójna wizja zaprezentowana przez duet twórców sprawia, że jest to jeden z najlepszych komiksów włoskiej szkoły.
Tytuł: „Małpi Król”
- Scenariusz: Silverio Pisu
- Rysunki: Milo Manara
- Wydawnictwo: Scream Comics
- Wydanie: I
- Data wydania: 04.2019 r.
- Druk: kolor
- Oprawa: twarda
- Format: 240x320 mm
- Stron: 88
- Cena: 79,99 zł
Galeria
comments powered by Disqus