„The Terminator”: „Sector War” - recenzja
Dodane: 15-12-2019 10:20 ()
Wydawnictwo Scream Comics uparcie brnie w komiksy o Obcych, Predatorach, Terminatorach. Czy to dobry kierunek? Patrząc na zawyżone ceny niektórych kolubryn w ofercie wydawnictwa, wydaje się, że tak, ale przyglądając się jakości proponowanych tytułów to zdecydowanie nie. Żerowanie na sentymencie czytelników, którzy pamiętają najlepsze dokonania Camerona, Scotta czy McTiernana to jedno, a prezentowanie miałkich i nic niewnoszących komiksów to drugie. Właśnie do takiej kategorii komiksowych niewypałów można zaliczyć Sector War.
W 1984 roku ukazała się pierwsza część ekranowego Terminatora i ten właśnie rok obrali sobie twórcy komiksów za czas akcji. A warto na wstępnie wspomnieć, że za tego potworka odpowiada Brian Wood – czyli uznany scenarzysta takich tytułów jak choćby DMZ, Miejsca czy Ludzie Północy. Rzeczony nie zadał sobie za wiele trudu, tylko wziął dobrze znaną historię Sary Connor i opowiedział ją na nowo, po drodze gubiąc Kyle’a Reese’a. Jednak w miejsce wspomnianej kobiety wybrał nową – Lucy Castro, policjantkę z Nowego Jorku.
Schemat historii jest identyczny. Pojawia się mechaniczny golas z przyszłości, który chce ukatrupić wspomnianą bohaterkę. Ta spodziewa się dziecka ze swoich już byłym chłopakiem, nierobem i ćpunem, a przyszły berbeć – dziewczynka – ma wraz z Johnem Connorem dokonywać wielkich rzeczy dla ruchu oporu. Koniec historii. Dalej jest już tylko nierówna walka terminatora ze zdezorientowaną kobietą, która ma wiele szczęścia w nieszczęściu w dobieraniu sobie potencjalnych sojuszników. A jest nim szef lokalnego gangu – postać tyle charyzmatyczna, ile nijaka i niewykorzystana. Wood zresztą nie bierze jeńców, akcja ma być szybka, dialogi ograniczone do minimum, a rozwiązania fabularne najprostsze. Filigranowa policjantka kontra zwalisty mechaniczny morderca to gra do jednej bramki. Z tym że autorzy starają się udowodnić, że wcale tak nie jest. Ucieczkom i pościgom nie ma końca, a Castro nawet wiedząc, z jakim przeciwnikiem ma do czynienia, wciąż stara się mu dopiec z jakieś bezużytecznej giwery. Ten schemat również powtarza się kilkukrotnie.
Wood miał duże pole do popisu, znając świat Terminatora, ale z niego nie skorzystał. Wolał zaserwować to, co już doskonale znamy. Trochę szkoda, bo potencjał z pewnością był. Jedynym wyróżnikiem tego tytułu jest niepasująca do niego oprawa graficzna, która sprawia wrażenie zbyt kolorowej. Styl Jeffa Stokely’ego charakteryzuje się mangowymi i animacyjnymi wpływami. Dlatego też taka orientalna stylistyka może zachwycić amatorów podobnych ilustracji. Nie można odmówić rysownikowi dynamicznego kadrowania i wręcz popisowych scen konfrontacyjnych. Niemniej przypominają one bardziej prace storyboardzisty przy planowaniu sekwencji akcji filmowych produkcji niż komiksowe panele. Ostatnim mankamentem omawianego tytułu jest mnogość błędów interpunkcyjnych. Zarówno korekta, jak i redakcja komiksu nie istnieją albo osoby za nie odpowiedzialne nie mają o swojej robocie bladego pojęcia.
Nie jest to najgorszy komiks ze świata Terminatora, ale nie jest też taki, który warto polecić. Dwudziestominutowa lektura na jeden raz to nie jest szczyt marzeń, a wtórna historia i błędy interpunkcyjne zniechęcają do sięgnięcia po ten twór. Lepiej zainwestować pieniądze w dużo ciekawsze projekty.
Tytuł: The Terminator: Sector War
- Scenariusz: Brian Wood
- Rysunki: Jeff Stokely
- Kolory: Triona Farrell
- Wydawca: Scream Comics
- Tłumaczenie: Tomasz Kupczyk
- Redakcja: Marcin Kaliński
- Korekta: Jarosław Ejsymont
- Data premiery: 31.10.2019 r.
- Oprawa: twarda
- Format: 170x260mm
- Druk: kolor
- Papier: kredowy
- Liczba stron: 96
- Cena: 59,99 zł
comments powered by Disqus