„Kubatu” tom 4 : „Ani mi się śni!” - recenzja
Dodane: 09-10-2019 20:28 ()
Po dłuższej przerwie powracają bohaterowie bestsellerowej serii dla dzieci, czyli Kubatu. Długo przyszło nam czekać na kontynuację, ale autorzy – Przemysław Surma i Jakub Syty – nie zawodzą i dostarczają najdojrzalszą i najmroczniejszą opowieść z Kajem i Kubatu w rolach głównych.
Seria debiutowała dokładnie pięć lat temu jako jeden z tytułów wyróżnionych w pierwszej edycji konkursu im. Janusza Christy. Nieograniczona wyobraźnia scenarzysty w połączeniu z animacyjnymi ilustracjami rysownika zaowocowały pomysłowym i niezwykle uroczym tytułem, który rodzice mogą z powodzeniem nabyć swoim pociechom. Dorośli również znajdą coś dla siebie w tym tytule, doceniając komiksowe medium, które służy do przemycania tradycyjnych wartości.
Tym razem sprawa wydaje się poważniejsza, a zaczyna się od porwania. Już na pierwszej stronie tajemnicza, spowita ciemnością postać przywłaszcza sobie Dziobato, maskotkę Malwinki, siostry Elwirki. Dziewczyna nie omieszka donieść o tym Kajowi i poprosić go o pomoc w poszukiwaniu ulubionej zabawki. Kaj doskonale wie, że jedyną osobą, która może zlokalizować Dziobato, jest pan inżynier. Ten jednak po ostatnich wydarzeniach postanowił się przebranżowić i już nie śledzi poczynań maskotek. Sprawa jest jednak pilna, a Kaj przekonujący, więc wspólnie wyruszają do laboratorium pana inżyniera, by ustalić, jaki los spotkał Dziobato.
Futurystyczna okładka przedstawiająca Kaja zachęca do sięgnięcia po najnowszą przygodę z bohaterami Kubatu. Czwarty tom serii trzyma poziom, a można wręcz rzec, że jest najbardziej dopracowany z dotychczasowych zarówno pod względem złożoności fabuły, jak i graficznej strony tego przedsięwzięcia.
Autorzy z powodzeniem miksują czysto przygodową historią z atrakcyjnymi elementami science fiction. Mało tego – tajemnica zniknięcia Dziobato to również delikatny flirt z gatunkiem grozy, co Przemek Surma ładnie podkreśla mroczniejszą paletą barw i scenami mogącymi wywołać mały dreszczyk emocji. Akcji w Ani mi się śni! nie brakuje, jest rozplanowana po mistrzowsku, a napięcie wzrasta wraz ze zbliżaniem się do odkrycia sprawcy zniknięcia maskotki. Nie trudno nie zauważyć, że świat Kubatu się rozrasta, a pomysł na zaaranżowanie kolejnej niesamowitej przygody z maskotkami jest dopracowany, przemyślany i przede wszystkim efektowny. Nie ma tu ani jednej fałszywej nuty, a tytuł czyta się z niesłabnącą ciekawością. Również strona graficzna nie pozostawia wątpliwości, że Przemek Surma osiągnął wyżyny swoich ilustracyjnych możliwości i dostarczył dzieło totalne, dopracowane z pietyzmem o najdrobniejszy szczegół. Fantazyjna kolorystyka dopełnia reszty i buduje odpowiedni nastrój w zależności od wycinka przygód bohaterów. Innymi słowy, dzieje się dużo, jest barwnie i dramatycznie.
Seria Kubatu rozwija się, a jej autorzy przekonują, że jeśli chodzi o Kaja i jego przyjaciół nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Ani mi się śni! to udany powrót po dwuletniej przerwie i niesamowita przygoda, po którą mogą sięgnąć zarówno młodsi, jak i starsi czytelnicy. Gorąco polecam.
Tytuł: „Kubatu” tom 4 : „Ani mi się śni!”
- Scenariusz: Jakub Syty
- Rysunek: Przemysław Surma
- Kolory: Agnieszka Surma, Przemysław Surma
- Wydawnictwo: Egmont
- Wydanie: I
- Data wydania: 02.10.2019 r.
- Liczba stron: 48
- Format: 215x290 mm
- Oprawa: miękka
- Druk: kolor
- Papier: kreda
- ISBN: 978-83-281-9709-1
- Cena: 24,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus