„Dora i Miasto Złota” - recenzja
Dodane: 26-08-2019 00:00 ()
Familijno-przygodowe kino młodzieżowe to wciąż mało wykorzystany motyw we współczesnym kinie. Wprawdzie można znaleźć produkcje przypisane do tego gatunku, ale dość często ich jakość jest mierna. Przy Dorze i Mieście Złota sytuacja wyglądała zgoła inaczej, bo za produkcją stał popularny serial animowany emitowany na stacji Nickelodeon. Ktoś wpadł na pomysł przeniesienia na duży ekran przygód sympatycznej odkrywczyni, ale już w formie filmu fabularnego. Czy zabieg się powiódł?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Z pewnością fani postaci lub małe dziewczynki utożsamiające się z Dorą będą wniebowzięte jej kinowymi perypetiami. Niemniej cała reszta może odczuć zbyt łopatologiczną czy wręcz trywialną formę przekazu, mającą pokazać nastoletniemu widzowi, czym warto się kierować w życiu, dokonując wyborów. Staroświeckie metody plus niezbyt angażujące przygody bohaterów – czyli porwanie rodziców, wyruszenie na pomoc i poszukiwanie tytułowego miasta w środku dżungli – nie zostały pokazane w atrakcyjny sposób. Humor jest tutaj prostacki, wielokrotnie opiera się na rzeczach oczywistych. Poza Dorą bohaterowie nie wydają się sympatyczni, a intryga jest szyta grubymi nićmi. Reasumując, nie ma nic w tym obrazie, co mogłoby zainteresować nawet nastoletniego widza. Nachalny dydaktyzm wylewa się z ekranu, nie pozwalając bohaterom rozwinąć skrzydeł.
Problemem jest konstrukcja fabuły. Dora dorasta w dżungli, za autorytet ma swoich rodziców, przystosowała się do życia na łonie dzikiej natury. Jej przyjazd do miasta i uczęszczanie do szkoły to rewia pomyłek, którą twórcy wykorzystali, by podkreślić różnice między dwoma światami betonową i naturalną dżunglą. Zabieg stary jak świt, można przytoczyć choćby Krokodyla Dundee, ale posiłkujący się marnej jakości humorem i w dużej mierze nieciekawy. Znacznie lepiej jest w drugiej części filmu, gdy Dora i jej kompanii ruszają na poszukiwania rodziców. Tutaj można przez moment poczuć się jak widz młodzieżowej wersji Indiany Jonesa czy Tomb Raidera, ale to zbyt mały fragment, by uznać całość za udane widowisko. Tym bardziej że polski dubbing wypada sztucznie i jest mało trafiony. Chciałoby się posłuchać oryginalnych głosów aktorów, wtedy może obraz nie byłby tak infantylny.
Dora i Miasto Złota to nieudany projekt. Przewidywalne, mało śmieszne i archaiczne kino przygodowe, które współczesnego młodego widza może zniechęcić do pędu do nauki i odkrywania, niż zaszczepić w nim bakcyla młodego poszukiwacza przygód. Szkoda, bo potencjał był znacznie większy.
Ocena: 3/10
Tytuł: Dora i Miasto Złota
Reżyseria: James Bobin
Scenariusz: Nicholas Stoller, Matthew Robinson
Obsada:
- Isabela Moner
- Eugenio Derbez
- Michael Peña
- Eva Longoria
- Danny Trejo
- Temuera Morrison
- Q'orianka Kilcher
Muzyka: John Debney, Germaine Franco
Zdjęcia: Javier Aguirresarobe
Montaż: Mark Everson
Scenografia: Dan Hennah
Kostiumy: Rahel Afiley
Czas trwania: 102 minuty
comments powered by Disqus