„Gwiezdny zamek” tom 4: „Francuz na Marsie” - recenzja

Autor: Tomek Kleszcz Redaktor: Motyl

Dodane: 26-06-2019 19:36 ()


Tom trzeci przygodowej serii Gwiezdny Zamek zakończył się tajemniczo i frapująco. Wraz z zapoznaniem się z kilkoma początkowymi planszami kolejnej, czwartej już odsłony dreszcz emocji powrócił, ale niestety nie na długo.

Przypomnijmy, że bohaterowie dotarli na Marsa, gdzie ich oczom ukazały się monumentalne, sprawiające wrażenie prastarych struktury wskazujące jednoznacznie na to, że Czerwona Planeta musiała być kiedyś zamieszkała przez zaawansowaną cywilizację. Wydaje się, że już nic nie stanie Serafinowi na przeszkodzie, by odnalazł ojca. Nie wziął on jednak pod uwagę tego, że ludzie umieją być niesamowicie nikczemni i krótkowzroczni.

Do tej pory Alex Alice dał się poznać jako autor dysponujący pokaźną wyobraźnią. Dlatego otwierając niniejszy album i mając w pamięci subtelne ślady z wcześniejszego tomu, dotyczące nowej, nieznanej człowiekowi cywilizacji, liczyłem na coś naprawdę ekscytującego i nieortodoksyjnego. O ile to pierwsze odczucie zostało w jakimś stopniu zaspokojone, o tyle drugie w najmniejszym. Scenarzysta sięgnął po oklepany do granic możliwości schemat, którego zacząłem się obawiać już przy pierwszym kontakcie Serafina z przedstawicielką nowej cywilizacji. Żeby nie zdradzić za wiele, nie powiem oczywiście, jak akcja potoczyła się dalej, ale jeśli macie za sobą choćby kilka przygodowych dzieł, nieważne, czy z medium komiksu, filmu czy literatury, w których dochodzi do międzygatunkowych kontaktów - rozwiązanie nie będzie dla was zaskoczeniem. Obranie takiej drogi broni się jednak do pewnego stopnia w zetknięciu z młodszym odbiorcą, który nie jest jeszcze przesiąknięty popkulturowymi kliszami i któremu przyjęcie nieco przewidywalnego schematu nie powinno odebrać zabawy z lektury komiksu.

Trudno powiedzieć, dokąd zmierza ta opowieść. W praktyce cały omawiany album prawie nie poruszył dalej fabuły (następuje przynajmniej jedna istotna zmiana, ale jest wyjątkowo słabo wyeksponowana jak na jej rangę). Miejmy nadzieję, że seria nie przerodzi się w tasiemca, który będzie powielał dostępne gdzie indziej schematy. W ten sposób możemy podróżować bardzo długo, nie osiągając celu i tracąc powoli entuzjazm.

Co zatem było prawie ekscytujące? Założenia konstrukcyjne, na których bazie powstała wizja marsjańskiej cywilizacji. Podniebne trasy wodne, imponujące projekty architektoniczne oraz jakość ich graficznego przedstawienia robią wrażenie. Co prawda deszcz padający wbrew grawitacji zaburza nieco utrzymaną – przynajmniej do tej pory - w pewnych ramach realizmu koncepcję, ale z drugiej strony dało to możliwość zastosowania nietypowych rozwiązań.

Graficznie jest bardzo dobrze, nawet odrobinę lepiej niż chociażby w tomie trzecim. Miejscami ubyło kadrów, zrobiło się ciut więcej przestrzeni. Co najważniejsze, marsjańska kraina wygląda naprawdę ciekawie.

Jakościowo bardzo dobra czwarta odsłona cyklu powoduje niestety obniżenie dotychczasowego poziomu napięcia. Poświęcenie całego albumu obcej cywilizacji kosztem spowolnienia głównego wątku jest krokiem dyskusyjnym. W ten sposób seria może trwać w nieskończoność, a do tej pory jej główną siłą była jednak pewna doza świeżości i dynamiki, która nie może trwać wiecznie. Oczywiście nadal posiada ona sporą dawkę wyjątkowego, Verne'owskiego klimatu i dostarcza świetnej zabawy.

 

Tytuł: Gwiezdny zamek tom 4: Francuz na Marsie

  • Scenariusz: Alex Alice
  • Rysunki: Alex Alice
  • Przekład: Paweł Łapiński
  • Wydawca: Egmont
  • Liczba stron: 64
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • Premiera: 15.05.2019 r.
  • Cena: 39,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus