„Rodacy - Dwa” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 06-06-2019 21:08 ()


Niedługo miną trzy lata od komiksowego debiutu Jakuba Topora. Podczas MFKiG 2016 miałem okazję prowadzić spotkanie z łódzkim twórcą, a tematem przewodnim byli „Rodacy”, czyli pierwsza z jego pełnoprawnych prac. Te niespełna trzy lata później – i dwa kolejne albumy - Topor wraca z sequelem, czyli zbiorem „Rodacy 2”.

Warto już na początku zauważyć, że zdecydowanie jest to pełnoprawny sequel. Tematyka, konstrukcja, pomysł, w końcu oprawa i szata graficzna przypomina nam i potwierdza, że mamy do czynienia z kontynuacją tego, co czytaliśmy przy okazji pierwszych Rodaków. Gwoli więc zwykłego przypomnienia – komiks Jakuba Topora to kilkanaście komiksowych szortów zebranych w jeden zbiorek. Szortów będących spojrzeniem w krzywym zwierciadle i satyrą tego, co w normalnym świecie obserwuje autor. Obserwuje, krytykuje, wyśmiewa i wytyka – jednym zdaniem robi to, co potrafi najlepiej i w czym Topor gustuje w swojej twórczości. Bo jest przy okazji trochę tak, że Łodzianin zamknął się w pewnej konwencji i zaczął w niej mocno specjalizować. Każdy z jego dotychczasowych albumów to groteska, szydera i często absurdalny humor, ale też takie doprawdy gorzkie spojrzenie na Polskę i Polaków.

„Rodacy 2” są więc kontynuacją, w której Topor stworzył kilka kolejnych żartów i wskazał na następne nasze mało pozytywne zachowania. Co tym razem wytyka? M.in. walkę o miejsce w komunikacji miejskiej, modę na insta-blogerki, dostaje się też bazarowym cwaniakom. Wszystko, co robi on w swoich pracach, czyni ze znanym sobie pazurem, bezkompromisowością, ale też często przerysowaniem przechodzącym w absurd. Topor po raz kolejny nie ma też obaw przed sięganiem po elementy oderwane nieco od rzeczywistości, czyniąc drugi tom „Rodaków” komiksem, który nie zawsze jest opowiedziany wprost i łopatologicznie.

Aby w pełni docenić i odnaleźć się w „Rodakach”, należy lubić i przyjmować styl Topora takim, jakim jest. Z pewnością nie jest to twórczość dla każdego, gdyż nie każdy przebrnie przez graficzną stronę jego prac. Wytykać im można bowiem brzydotę, bardzo undergroundowy charakter czy może wręcz brak nie tylko rozwoju, ale choćby ewolucji na przestrzeni kolejnych prac. Komiksy autora są pełne brzydoty, grubych kresek czy szeroko rozumianej prostoty. Na pierwszy rzut oka nie jest to coś, co przyciąga uwagę, wręcz nas odrzucając (jeśli ktoś z założenia nie lubi tego typu rysunków, których w polskim komiksie nie brakuje). Z drugiej jednak strony jest to styl, który jest niezwykle charakterystyczny i doskonale pasujący do atmosfery prac Topora. Ta brzydota doskonale podkreśla to, o czym autor opowiada w swoich scenariuszach. Podkreśla ona krytykowane przywary i wywołuje w czytelniku emocje, nawet jeśli jest to obrzydzenie. Choć więc kreska niekoniecznie musi się podobać, to jednak odgrywa ona w tych pracach znaczącą rolę. Sprawia przy okazji też, że jest to komiks dla wyselekcjonowanego grona odbiorców.

Jeśli znajdujesz się, Drogi Czytelniku, w tym gronie to możesz liczyć na sporą dawkę absurdu, groteskowego humoru i kabaretowych żartów. Proste historie kryją w sobie dość dużą głębię i ukazują zmysł autora do obserwacji otaczającej go rzeczywistości. A że życie każdego dnia dostarcza kolejnych wyzwań i pomysłów, to Topor skrzętnie z tego korzysta. Te krótkie historyjki przepełnione są satyrycznymi elementami, często też taką wręcz bezczelnością, więc trzeba mieć naprawdę dużo dystansu, aby w pełni się nimi radować. Z drugiej strony w komiksie tym pełno jest szarzyzny i przeciętności, ale takie jest przecież codzienne życie. Życie, które dostarcza jednocześnie najlepszych scenariuszy. Topor wykorzystuje tę przeciętność w swój charakterystyczny sposób, przekładając ją na pomysłowe historyjki z życia wzięte. To zdecydowanie cenna umiejętność, która pozwala mu operować na rynku i wydawać kolejne rzeczy. Pewni możemy być tego, że inspiracji i pomysłów mu nie zabraknie, więc nie jest powiedziane, że nie doczekamy się trójki.

Cieszyć może to, że twórca oparł się pokusie szydzenia ze sceny politycznej, zostawiając to innym. Pozornie „szarzy Kowalscy” bardziej trafiają do świadomości i wywołują większe emocje niż politycy czy to z lewej, czy prawej strony. I tak, choć „Rodacy 2” przynoszą nam schemat, z którym mieliśmy już do czynienia oraz wtórność względem „jedynki”, to jednak poziom absurdu i groteski jest tak duży, że w dalszym ciągu z lektury komiksu można czerpać przyjemność. Jest to trochę paradoks, ale czerpanie radości w tym konkretnym wypadku oznacza śmiech przez łzy. Pamiętać bowiem trzeba, że szydząc i śmiejąc się z Zygfryda, Zenobii czy Walentego (bohaterów komiksu) śmiejemy się często z samych…siebie. Jak to bowiem mówią: kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień… Topor w „Rodakach 2” pokazuje nam ten cały otaczający nas syf w przerysowany, ale i trafiający w czuły punkt sposób. Jeśli macie odwagę, to sięgajcie i czytajcie.

 

Tytuł: „Rodacy - Dwa”

  • Scenariusz: Jakub Topor
  • Rysunek: Jakub Topor
  • Wydawnictwo: Timof i cisi wspólnicy
  • Liczba stron: 64
  • Format: 150x210 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: offsetowy
  • Druk: cz.-b.
  • Wydanie: I
  • Data wydania: 12.04.2019 r.
  • Cena: 13 zł

Dziękujemy wydawnictwu Timof i cisi wspólnicy za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus