„Batman: Początek" - recenzja

Autor: Paweł "Ivan" Iwanowicz Redaktor: Craven

Dodane: 09-08-2006 16:59 ()


Mało jest chyba osób (jeżeli takowe w ogóle istnieją), które nie wiedziałyby nic o Batmanie. Osierocony przez przypadkowego opryszka, wychowany przez swojego lokaja, walczy ze złem i niesprawiedliwością. Przynajmniej tak nam się wydaje. Pan Christopher Nolan postanowił odbiec od faktycznej historii Bruce’a Wayne’a i zaserwować nam własną wizję jednego z najbardziej znanych bohaterów komiksowych. Zapomnijcie o wszystkim, co do tej pory obejrzeliście na filmach, kreskówkach czy też przeczytaliście w komiksach (ew. książkach). Teraz pora na całkiem nowe oblicze Batmana.

Pewnie zastanawiacie się, dlaczego w kółko plotę te same głupoty i przynudzam. Po pierwsze, recenzja musi zając trochę miejsca, a po drugie to całe „przedstawienie” filmu ma obrazować sarkazm i ironię, jakie ze mnie wypływają po obejrzeniu tego „dzieła”. Nie jestem jakimś specjalnym fanem Batmana, ale jako tako znam jego historię i obejrzałem wszystkie filmy, a także prawie wszystkie kreskówki (nawet te najstarsze z Robinem). W wypadku „Początku” mamy do czynienia z typowym przerobieniem kultowej postaci na jakże popularny typ amerykańskiego macho, który przeżył życiową tragedię i udaje się w tułaczą podróż, aby odnaleźć sens życia. Żeby łatwiej było zrozumieć potencjalnym Czytelnikom moje nastawienie, streszczę szybko początek filmu.

Jak wiemy, wszystko zaczęło się od owej tragicznej napaści, w której giną rodzice młodego Bruce’a (wbrew temu, co było w pierwszym filmie o Batmanie, jego rodzice nie zostali zabici przez Jokera). Kilka lat później, kiedy sprawca morderstwa ma wyjść na wolność, Bruce postanawia wziąć sprawiedliwość w swoje ręce i przy pierwszej nadarzającej się okazji zabić draba. Po zakończonej rozprawie ustawia się przy drzwiach wyjściowych i przygotowuje broń, ale w tym samym momencie morderca zostaje zastrzelony przez kogoś innego. Nasz bohater pozbawiony możliwości zemsty postanawia się udać w podróż po świecie, aby lepiej poznać „przestępczy umysł” i odnaleźć cel w życiu. Wtedy na jego drodze staje tajemnicza Liga Cieni.

Więcej zdradzać nie będę, bo nie chcę popsuć zabawy tym, którzy nie oglądali filmu. Natomiast ci, którzy go widzieli, zapewne zgodzą się ze mną (albo i nie), że to wygląda strasznie sztumsko. Jak te standardowe kawałki, w których bohater musi najpierw nieźle oberwać, aby potem znaleźć w sobie siłę do dalszej walki. Cały ten „początek” wydaje mi się strasznie naciągany. Ktoś chyba szybko potrzebował kasy i doszedł do wniosku, że nakręci własną wizję Batmana i wszystko będzie fajnie. Mnie niestety to jakoś nie odpowiada. Bądź co bądź, nie mogę się przyczepić do oprawy wizualnej, ponieważ jest całkiem dobrze wykonana. Jeżeli chodzi o muzykę, to mogłaby być trochę bardziej „metalowa” – taki klimat jakoś bardziej pasuje do takiego filmu. Tak na dobrą sprawę, to jest mało rzeczy, do których można by się przyczepić, gdyż ma to być wstęp do całkiem nowej serii, więc to autorzy kreują ją według swojej wizji. Wszystko tutaj ma swoje racjonalne wytłumaczenie i jest logiczne i proste jak konstrukcja cepa. Jednak co z tego? Przecież Batman, nie ma być ani logiczny, ani racjonalny. Kogo tak naprawdę obchodzi, skąd on ma te wszystkie gadżety? Zarówno komiks, jak i filmy miały dostarczać widzom rozrywki, a nie zawiłych i pogmatwanych intryg. Rozumiem, że w dzisiejszych czasach wymaga się od filmu, żeby był inteligentny, błyskotliwy etc.  Od czasu do czasu warto obejrzeć trochę dobrej akcji i prostego mordobicia. Zresztą znowu zauważyłem jedną niepokojącą rzecz, która ma ostatnio tendencję do pojawiania się w praktycznie każdym filmie. Chodzi tu o słynną „modę” latania z kamerą jak kot z pęcherzem podczas scen akcji. Zamiast ustawić ww. kamerę w jednej pozycji i filmować cały rozwój sytuacji, jak to miało miejsce dawniej, to raptem wszyscy wciskają biednego kamerzystę w sam środek bitwy i karzą mu filmować wszystko, co się dookoła dzieje. To jest jakiś koszmarny chaos.

Podsumowując, jestem przyzwyczajony do starej wersji Człowieka Nietoperza, więc u mnie film ten zyskuje ocenę 6/10. Reszta osób niech ocenia podług siebie (i może sobie dodać punkt czy dwa do oceny).

6/10

 

Batman Początek

Reżyseria: Christopher Nolan

Scenariusz: David S. Goyer, Christopher Nolan

Zdjęcia: Wally Pfister

Muzyka: James Newton Howard

Czas trwania: 140 minut

Obsada:

Christian Bale: Batman (Bruce Wayne)

Michael Caine: Alfred Pennyworth

Morgan Freeman: Lucius Fox

Larry Holden: District Attorney Fitch

Katie Holmes: Rachel

Cillian Murphy: Dr. Jonathan Crane

Liam Neeson: Henri Ducard

Ken Watanabe: Ra's Al Ghul

Linus Roache: Dr Thomas Wayne

Alexandra Bastedo: Pani Delane

Christine Adams: Jessica

Catherine Porter: Blonde Female Reporter / Zabójca

Tom Wilkinson: szef Mafii Gotham - Falcone

Gus Lewis: Młody Bruce Wayne

Dwight Gooden: Oficer policji Gotham City


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...