„Predator vs Judge Dredd vs Aliens”: „Dziel i plącz” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 13-03-2019 22:22 ()


Każdy, kto sięgnie po crossover z dwoma kinowymi maszkarami i pewnym bezkompromisowym gliną powtarzającym jak mantrę, że jest prawem, musi wiedzieć, że ten tytuł nie powstał dla finezyjnych dialogów czy też fabuły mającej drugie, a może nawet trzecie dno. Filozoficznych rozważań na temat prozy życia też na próżno tu szukać. Chyba że chodzi o typowy survival w rozgrywce między kosmicznymi drapieżnikami, którzy ponownie szukają guza na Ziemi. Tym razem ich rozjemcą został Dredd.  Zasady są proste. Ofiary i łowcy. Pierwsi giną w męczarniach, drudzy odchodzą w glorii.

W tym odwiecznym dla Obcych i Predatorów układzie pojawiła się jedna istotna zmienna. I nie jest nią bynajmniej Dredd. Gdzieś na atomowym odludziu z dala od reflektorów wielkiej metropolii przyczaił się niezwyczajny zbir, człowiek – o ile tak można o nim mówić - pozbawiony empatii i etycznych hamulców, szalony geniusz, nawiedzony genetyk, który pragnie pobawić się w Boga, a także stworzyć istotę perfekcyjną. Jego zabawy z DNA przeróżnych zwierząt przerywa nie tylko nieoczekiwane pojawienie się Predatorów, dawców nowego materiału do badań, ale także poszukiwania fałszywego robo-mesjasza, które ślad prowadzi sędziów wprost na mokradła Alabamy. Tam też odbędzie się akt konfrontacyjny między wspomnianymi kosmicznymi potworami, szaleńcem a ostatnią ostoją praworządności w tej piekielnej okolicy. Kto będzie zwierzyną, a kto ofiarą? Polowanie czas zacząć.

Dużo można powiedzieć o komiksie dobrze znanego u nas dzięki serii Chew Johna Laymana, ale na pewno nie to, że jest oryginalny. Widać jednak, że autor nie próbował odkrywać Ameryki, a postawił na akcję z domieszką horroru i humoru. Lekkość, z jaką pisze on dialogi Dredda, które dość często są kąśliwym komentarzem jego paskudnego położenia, sprawia, że kolejne rozdziały tej brutalnej i bezpardonowej rozrywki mijają szybko. Bo po prawdzie to Dredd gra tutaj pierwsze skrzypce, Obcy są materiałem niezbędnym do genetycznych zabaw, a Predatorzy stanowią wsparcie, ale nie aż tak wyraźne, jakby się chciało. Niemniej dzięki wprawnej ręce scenarzysty komiks nie ociera się o kompletną sztampę, a na poziomie rozrywkowym sprawia mnóstwo radochy. Szkoda, że jak już Layman sięgnął po wątek nawiązujący do klasyki literatury autorstwa H.G. Wellsa, a nawet do eugeniki rozwiązanie pozostawia uczucie niedosytu. Jednakże nie jest to tytuł, który ma bić na głowę ambitne pozycje, a dać przede wszystkim interesujący ogląd na sytuację, w której Obcy, Predator i Dredd skrzyżują swoje drogi. Dla fanów tych postaci z pewnością będzie to gratka.

Ze swojego zadania poprawnie wywiązał się również Chris Mooneyham, którego ilustracje mogliśmy już podziwiać w czwartej odsłonie serii Fire and Stone. Rysownik nieźle radzi sobie w scenach konfrontacyjnych, umie zbudować nastrój grozy, pozwala sobie na emotywne reakcje bohaterów, zwłaszcza sędzi Anderson. W kilku miejscach nie ustrzegł się błędu przy mimice, ale są to drobne potknięcia niewpływające na odbiór całości. Innymi słowy, wykonał kawał dobrej, rzemieślniczej roboty.

Nie będzie wielkim zaskoczeniem, jeśli napiszę, że Dziel i Plącz to lektura dla wielbicieli krwawej jatki, szarlatańskich eksperymentów genetycznych i charyzmy Sędziego Dredda. To bowiem właśnie dla tych scen z udziałem karzącej ręki Mega-City One warto sięgnąć po ten komiks. Jeśli zaś jesteście fanami Obcego i Predatora to ich rola w tym tytule może trochę rozczarować. Niemniej warto spróbować i nacieszyć oko maszkarami z piekła rodem.  

 

Tytuł: Predator vs Judge Dredd vs Aliens: Dziel i plącz

  • Scenariusz: John Layman
  • Rysunki: Chris Mooneyham
  • Kolor: Michael Atiyeh
  • Wydawnictwo: Scream Comics
  • Data wydania: 12.03.2019 r.
  • Druk: kolor
  • Oprawa: twarda
  • Format: 170x260 mm
  • Stron: 108
  • Cena: 54,99 zł

comments powered by Disqus