„Teraz albo nigdy” - recenzja
Dodane: 12-01-2019 12:22 ()
Jennifer Lopez w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia szturmem wdarła się nie tylko na listy muzycznych przebojów, ale też zapragnęła zostać gwiazdą filmową. Swych sił próbowała w produkcjach sensacyjnych, z różnym skutkiem, chociaż przeboje pokroju Pociągu z forsą czy Co z oczu, to z serca wciąż wspomina się miło. Największy rozgłos zyskała jednak dzięki Selenie. Później nie było już tak różowo, a zaszufladkowanie w komediowo-romatycznych obrazach przygasiło jej ekranową karierę. Po prawdzie większość tych produkcji jest kręcona według podobnego schematu, zmieniają się tylko profile granych przez nią bohaterek.
Teraz albo nigdy to prosta niczym budowa cepa historia o drugiej szansie, dawaniu drugiej szansy, odkupieniu błędów młodości, robieniu kariery według amerykańskiego mitu od pucybuta do milionera, a przy okazji pokazanie rywalizacji o głupiego konsumenta. Maya od piętnastu lat pracuje w dziale sprzedaży, ale jako kobieta zawsze była pomijana przy obsadzie kierowniczych stanowisk. Przychodzi ten moment, kiedy doświadczona przez życie kobieta mówi stop i postanawia spróbować swoich sił w dużej firmie. Dzięki zmyślonemu CV oraz rozległym umiejętnościom analizy rynku otrzymuje intratną posadę. Teraz tylko udowodnić swoją wartość, nie dać się zdemaskować i wygrać rywalizację o nowy, fantastyczny produkt naturalny, po który z ochotą sięgną konsumenci. Życie jak w bajce? Niedokładnie.
Film Petera Segala to bajeczka ku pokrzepieniu amerykańsko-latynoskich serc, przekonująca, że będąc nikim, można w drapieżnym biznesie osiągnąć wszystko. Bez wątpienia jest to miła dla oka laurka dla piosenkarki, która zapewne ma większą ekspresję i umiejętności, jeśli chodzi o jej sceniczne wyczyny niż aktorskie. Tutaj ma po prostu ładnie wyglądać i pokazać, że kobiety w średnim wieku, dobijające do pięćdziesiątki, również powinny być dostrzegane i w żadnym wypadku ignorowane przy realizowaniu swoich zawodowych marzeń. To taka historyjka o Kopciuszku obleczona w nowojorskie realia, który musi sam wszystko zrobić, bo książę gdzieś się chwilowo zapodział. Jak to w Ameryce bywa, musi być wątek rodzinny, miłosny i obowiązkowo branżowy. Nie mogło zabraknąć też knujących nieporadnie rywali z konkurencji i oczywiście ckliwych momentów nasączonych rodzicielską nutą. Na ekranie Lopez radzi sobie całkiem nieźle, ale to drugoplanowe kreacje nadają poszczególnym scenom odrobiny atrakcyjności. Cała reszta to wyświechtany schemat przypisany na potrzeby tejże produkcji.
Wielbiciele lekkich i niezapadających w pamięć produkcji będą ukontentowani, jak również widzowie rzucający okiem na wdzięki Jennifer Lopez. Jednakże nic nie zmieni faktu, że gdyby ten film nie powstał, to światowa kinematografia z pewnością by to przeżyła. Ot, taka komedyjka na jeden raz.
Ocena: 4/10
Tytuł: „Teraz albo nigdy”
Reżyseria: Peter Segal
Scenariusz: Justin Zackham, Elaine Goldsmith-Thomas
Obsada:
- Jennifer Lopez
- Vanessa Hudgens
- Leah Remini
- Treat Williams
- Milo Ventimiglia
- Annaleigh Ashford
- Charlyne Yi
- Alan Aisenberg
Muzyka: Michael Andrews
Zdjęcia: Ueli Steiger
Montaż: Jason Gourson
Scenografia: Jordan Jacobs
Kostiumy: Molly Rogers
Czas trwania 104 minuty
Dziękujemy Multikino za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus