„Sisters” tom 11: „Ona ma to we krwi!” - recenzja

Autor: Dominika Malecka Redaktor: Motyl

Dodane: 08-01-2019 23:46 ()


Młodość ma swoje prawa. Musi się wyszumieć. Kiedy więc rodzice są zajęci pracą albo ważnymi sprawami, do których dzieci nie mają dostępu, ich pociechy mają bardzo dużo czasu na leniuchowanie bądź wykonywanie niechcianych obowiązków domowych. Jednak w przypadku dwóch energicznych sióstr trudno mówić, aby jakieś domowe sprawunki przyjmowały ze skwaszoną miną. Wręcz przeciwnie. Jak trzeba pomalować pokój, to Marine jest pierwsza w kolejce do artystycznej apokalipsy. Jeśli zaś trzeba usmażyć pyszne naleśniczki, to również głośno wspomina o swojej współpracy z naczelną kucharką w domu, czyli mamą. Innymi słowy, obie ukochane córeczki tatusia albo broją, prowadzą swoje wojenki, albo współpracują. Przewaga prawie zawsze znajduje się po stronie starszej, bo Wendy zna już na wylot swoją młodszą siostrę i wie, na co ją stać. Z kolei Marine dzielnie walczy i uprzykrza życie starszej, z rzadka tylko wymyślając jej od gogoistek, bo przecież czasem trzeba rzucić focha, prawda?

Ogólnie jednak obie dziewczynki prowadzą burzliwe, acz niewymagające większych ofiar życie. Przewodni dowcip jedenastego już albumu serii koncentruje się na rodzicielstwie i ogrodowym drzewie. Bo to bardzo miły gest posadzić drzewa na urodziny swojej córki. Przy czym ta młodsza może czuć się później pokrzywdzona, że ona nie ma własnego kawałka krzaka. Jednak jest to już idealny powód do przywłaszczenia sobie drzewa i wszelkich tajemnic skrytych w jego trzewiach. A stąd niedaleka droga do cyklicznych czy wręcz kultowych zatargów o bujnego pniaka.  

Dwa ścierające się mocne charaktery bohaterek to niekończący się ocean pomysłów. Nawet taki błahy, jak posadzenie drzewa z okazji urodzin, autorzy potrafią przekuć w ciąg zabawnych gagów i powracających niczym bumerang wspomnień. A to przecież nie koniec, bo kolejne humorystyczne scenki generowane czy to w domu, czy podczas zabaw na dworze udowadniają, że nasze pociechy stanowią nieprzebrane źródło ciekawych konceptów, które można przerobić na komiksowe shorty. A przy tym nie raz można się zaśmiać czy uronić łezkę, bo Marine i Wendy nie zwalniają tempa swojej rywalizacji, ale gdy trzeba, potrafią działać razem i to najbardziej budująca myśl płynąca z tego komiksu.

Niezmiennie wysoki poziom trzyma seria Sisters, dlatego też nie ma się na co oglądać, jeśli ktoś jeszcze nie zdecydował się na jej zakup. A dla wszystkich psychofanów jedenasty tom powinien sprawić mnóstwo radości. Polecam.

 

Tytuł: „Sisters" tom 11: „Ona ma to we krwi!"

  • Scenariusz: Christophe Cazenove, William Maury
  • Rysunek: William Maury
  • Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Data wydania: 5.12.2018 r.
  • Liczba stron: 48
  • Format: 215x290 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Wydanie: I
  • Cena: 24,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus