„Hellboy” tom 5: „Zew ciemności. Dziki Gon” - recenzja

Autor: Paweł "Ivan" Iwanowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 04-01-2019 17:46 ()


Nieubłaganie zbliża się koniec historii Hellboya w nowym wydaniu. Można śmiało stwierdzić, że jesteśmy już przy końcu tej drogi i powolne tempo, które towarzyszyło nam w poprzednich tomach, zaczyna nagle zmieniać się w morderczy sprint. Wydarzenia przybierają na sile i szybkości – z jednej strony Hellboy przygotowuje się do ostatecznej konfrontacji, z drugiej B.B.P.O. zaciekle walczy z ludźmi – żabami. Całość sprawia wrażenie, jakby świat, który znamy, miał za chwilę runąć. 

Ponieważ punkt kulminacyjny jest już niedaleko, nie mogło zabraknąć znajomych postaci, a pewne wątki wreszcie znajdują swoje rozwiązanie. Wiedźmy szukają nowego władcy, jednak Hellboy z typową dla siebie arogancją dosadnie wyraża, co o tym wszystkim sądzi. Nie ciężko się dziwić komuś, kto po latach spędzonych w morzu i na tajemniczej wyspie jest zmęczony życiem i całą historią „Prawej ręki zniszczenia”. Jednakże każda decyzja ma swoje konsekwencje – nie inaczej jest i w tym wypadku. Na scenie pojawia się Baba Jaga, która przez cały czas swej nieobecności na kartach komiksu knuła, jak zadośćuczynić krzywdzie, która ją spotkała z ręki naszego bohatera. Zjawia się również Królowa Krwi, która wreszcie wypuszczona na świat nie spocznie, dopóki nie zobaczy go płonącego.

Zarówno „Zew Ciemności”, jak i „Dziki Gon” zawarte w tym tomie są opowiadaniami dużo dojrzalszymi od tych, jakie mogliśmy oglądać w poprzednich częściach. Emocjonalny ciężar, jaki po tylu latach dźwiga ze sobą Hellboy, odcisnął na nim swoje piętno i jest to bardzo dobrze widoczne – zarówno w dialogach, które prowadzi nasz bohater, jak i w całej palecie barw, jaką zastosował Duncan Fegredo. Całość ma zdecydowanie bardziej mroczny i wręcz dołujący wydźwięk, co jeszcze bardziej potęguje odczucie nieubłaganego końca tej historii (i to niekoniecznie szczęśliwego). Czytelnicy pamiętający poprzednie historie na pewno docenią powrót do niektórych wątków (jak choćby Alice z „Wisielca”) czy rozwinięcie innych (stowarzyszenie Ozyrysa). Okazuje się, że nawet mimo sześciu lat rozłąki, Hellboy nie zapomniał o swoich towarzyszach z B.B.P.O.

Dla miłośników postaci stworzonej przez Mike’a Mignolę ten tom jest wręcz obowiązkowy – dla wszystkich innych, cóż, jeśli dotarliście tak daleko, to nie widzę powodu, dla którego mielibyście teraz przerwać. Wszak każda dobra historia zasługuje na porządne zakończenie.

PS: Jeśli tak jak ja posiadacie osobne zeszyty z poprzednich lat, nadal możecie rozważyć zakup nowego wydania – przede wszystkim mamy do czynienia z grubymi tomami, w twardej matowej oprawie ze złoconymi napisami. Na półce prezentują się naprawdę stylowo (zwłaszcza koło komiksów B.B.P.O., które zostały wydane podobnie, tyle że posiadają białą okładkę dla kontrastu).

 

Tytuł: Hellboy tom 5: Zew ciemności. Dziki Gon 

  • Scenariusz: Mike Mignola
  • Rysunki: Duncan Fagredo
  • Przekład: Maciej Drewnowski, Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Data wydania: 21.11.2018 r. 
  • Oprawa: twarda
  • Objętość: 432 stron
  • Format: 170x260
  • ISBN: 9788328135543
  • Cena: 119,99 zł 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus