„Ona i jej kot” - recenzja

Autor: Anna Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 31-12-2018 12:16 ()


Wiosenny dzień pełen deszczu. Ona, samotnie rozpoczynająca kolejny dzień. On – porzucony. Przypadkowe spotkanie, które zmienia życie ich obojga. Tak rozpoczyna się historia mangi „Ona i jej kot” stworzona przez Makoto Shinkaia, a zilustrowana przez Tsubasę Yamaguchi.

Miyu wiedzie spokojne, uporządkowane życie. Rano wychodzi do pracy, czasami na jakieś integracyjne spotkanie firmowe, po czym wraca do domu. Oczami Chobi’ego, przygarniętego przez nią kota, widzimy jej codzienne czynności. Szykowanie się do wyjścia, malowanie, gotowanie, a po całodziennym oczekiwaniu przez zwierzaka, powrót jego pani do domu. Wszystko opowiedziane od strony kociej narracji nadającej, tym zwykłym aspektom życia, humoru i znaczenia. Z drugiej strony z historii, jaką przedstawia Chobi, wynurza się obraz młodej kobiety, która rozpoczęła samodzielne życie i nie do końca potrafi się w nim odnaleźć. Dorosłość okazała się całkiem inna niż pełny znajomości czas studencki. Wyraźnie odczuwa się jej samotność, zagubienie i trudność w nawiązaniu bliższych relacji z ludźmi. Pogrąża się ona coraz bardziej w pustce swojego życia, stając na jego granicy. Przecież jest za kogoś odpowiedzialna. Czasami niewiele trzeba, aby zawrócić z drogi, wystarczy ciche miauknięcie.

„Ona i jej kot” to bardzo refleksyjna manga, aby nie powiedzieć, że smutna, ale niosąca też pewną nadzieję. Fabuła nie jest zbyt skomplikowana, to zwykłe, codzienne czynności Miyu, lecz jednocześnie jest naładowana dużą dozą emocji. Nie da się przeczytać jej i nie zastanowić nad życiem i samotnością. Uroku tej opowieści dodaje narracja Chobiego, która wprowadza punkt widzenia zwierzaka na swojego opiekuna, a także ukazuje kocie życie, gdy zostaje on sam w domu. Wszystko opisuje trochę z humorem, który docenią i zrozumieją przede wszystkim posiadacze tych cudownych, futrzanych zwierząt. Zwraca też uwagę na rzeczy, których drugi człowiek może nie zauważyć.

Od strony graficznej manga prezentuje się bardzo dobrze. Znajdziemy tu cztery kolorowe strony rozpoczynające historię. Rysunki Tsubasy Yamaguchi przykuwają oko, widać w nim dbałość o szczegóły, zwłaszcza jeśli chodzi o emocje, jakie są wypisane na twarzy Miyu. Również kadrowanie dużo wnosi do tej opowieści, bo nie wszystko jest tutaj opowiedziane słowami, ale właśnie gestami, czy wyrazem twarzy. Na tle tego wszystkiego znów wyróżnia się Chobi, czasami narysowany w nieco uproszczony sposób, podkreślający jego wyjątkowość w tej historii.

Przy okazji należy wspomnieć, że w 1999 r. powstał kilkuminutowy pełnometrażowy film animowany „Ona i jej kot" autorstwa Makoto Shinkaia. Ta melancholijna opowieść była pierwowzorem mangi, która ukazała się nakładem wydawnictwa Waneko, a Polscy czytelnicy mieli już okazję poznać sentymentalny i przejmujący styl autora przy okazji innej mangi, która pojawiła się jakiś czas temu na rodzimym rynku, a mianowicie „5 centymetrów na sekundę”.

Komu można polecić tę jednotomówkę? Na pewno osobom, które sięgając po mangę, oczekują po niej historii, która nie tylko będzie bawić i sprawi, że dobrze się przy niej spędzi czas, ale także wywoła pewne emocje, zachęci do refleksji i przemyśleń. Obojętnie obok niej nie powinni przejść również wszyscy posiadacze kotów, którym powinna przypaść do gustu. Może i nasze futrzaki patrzą i myślą o nas tak jak Chobi o swojej pani. „Ona i jej kot” to pozycja, którą czyta się szybko, ale na długo zapada w pamięć i do której chętnie się wraca. Gorąco polecam.

 

Tytuł: „Ona i jej kot”

  • Scenariusz: Makoto Shinkai 
  • Rysunki: Tsubasa Yamaguchi
  • Wydawca: Waneko
  • Premiera: 08.2018 r.
  • Oprawa: miękka
  • Format: A5
  • Papier: offset
  • Druk: cz-b
  • Stron: 164
  • Cena: 21,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus