„Pech to nie grzech” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 30-12-2018 22:18 ()


Z polskimi komediami romantycznymi jest jak z kinem uzbekistańskim. Istnieje, ale dla świata jest nieistotne, a gdyby zniknęło, to nikt by tego nie zauważył. Nowy film Ryszarda Zatorskiego z powodzeniem wpisuje się w nurt quasi filmów. Bo trudno inaczej nazwać produkt, w którym brakuje scenariusza. Mamy jedynie grupę bohaterów, których łączą jakieś reakcje będące przyczynkiem do generowania nieśmiesznych i mało życiowych sytuacji. Prostackie, niekiedy obrażające inteligencję widza dialogi, czerstwe dowcipy i nachalne lokowanie produktu. Polskim gwiazdeczkom małego formatu musi brakować kasy, gdyż opychają się psią karmą i promują parówki. A może na odwrót? Żenada goni żenadę.

W komedii o wątpliwej miłości, korporacyjnej rywalizacji i rzeczach istotnych takich jak rodzina, nic nie jest ważne. Liczy się samolubne i hedonistyczne ego, a cała reszta to fasada mająca za zadanie sprawić, że widz uwierzy i będzie chciał żyć w takim nierealnym, wypranym z prawdziwych uczuć świecie. Jednak to wszystko tylko na pokaz, a co bystrzejsi odbiorcy X Muzy dojrzą, że w tej nędznej atrapie nic nie jest prawdziwe, bo aktorzy silący się na gwiazdy wielkiego formatu nie umieją oddać nawet jednej emocji, a kuriozalne dialogi wypowiadają jakby bez przekonania. Nawet śmierć jest tu traktowana jako tani rekwizyt mający dać życiową lekcję. Niestety nie daje. Dawno nie było tak nędznie skonstruowanej fabuły, która wystarczyła raptem na pięć kwadransów. Postaci drugoplanowe mające robić tło dla głównych protagonistów pojawiają się dosłownie na chwilę. Mimo że są to oklepane kreacje to i tak wydają się ciekawsze niż główne. Zdjęcia również nie są mocną stroną tego filmu, bo ileż razy można skupiać się na szklanych bezdusznych budowlach, filmować zieleń czy zachwycać ohydną stolicą. Zero pomysłu. Dodatkowo tytuł filmu poza jednym dialogiem nie ma z nim wiele wspólnego. Czy jest chwytliwy? Nie. Czy jest fajny? Nie. Czy rymowanka przyciągnie widzów do kina? Nie.

Dla całej czeredy gwiazdeczek wielkiego ekranu produkcje podobnego pokroju to ważna odskocznia dla kariery. Wyjść, spalić dowcip, powiedzieć głupi żart, zachłysnąć się smarkiem czy ochoczo beknąć. Takie pojęcie o profesji aktora komediowego ma grupa rodzimych twórców, którą z czystym sumieniem można umieścić w worku z podpisem: beztalencia pierwszej wody. Bo przecież każdy z nich widzi, na co się pisze, dostaje jakiś skrypt, choćby niewielki zarys historii. I jeśli dalej brnie w to bagno, to robi to z premedytacją, za nic mając honor czy własny wizerunek. A że Polacy uwielbiają oglądać ekranowe paździerze, gdzie nawet świerki z pobliskiego lasku mają większą ekspresję niż bohaterowie komedii, to dostajemy później produkt nawet nie filmopodobny, tylko jak mawiał Ferdynand Lipski – „gówno w błyszczącym dresie”. A wiadomo, gówna nie tyka się nawet kijem i dlatego też ten filmowy potworek należy jak najszybciej wyrzucić do śmieci i o nim zapomnieć. Gdyby można było przyznawać ujemne noty, Pech to nie grzech zgarnąłby co najmniej dwójkę na minusie.

Ocena: 0/10

Tytuł: „Pech to nie grzech”

Reżyseria: Ryszard Zatorski 

Scenariusz: Ryszard Zatorski, Joanna Wilczewska

Obsada:

  • Maria Dębska
  • Mikołaj Roznerski
  • Barbara Kurdej-Szatan
  • Krzysztof Czeczot
  • Anna Dereszowska
  • Tomasz Karolak 

Muzyka: Rafał Kulczycki

Montaż: Zbigniew Niciński

Zdjęcia: Tomasz Dobrowolski

Scenografia: Marcelina Początek-Kunikowska 

Kostiumy: Marta Grudzińska

Czas trwania: 82 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus