„Thorgal” tom 36: „Aniel” - recenzja
Dodane: 22-11-2018 21:51 ()
W oczekiwaniu na niemożliwe – tak chyba każdy fan Thorgala wypatrywał ostatniego tomu przygód gwiezdnego dziecka rysowanego przez Grzegorza Rosińskiego. Tom mający połączyć główny cykl z wątkami z pobocznych serii, w których udzielali się Kriss de Valnor, Jolan oraz Louve, w końcu ujrzał światło dzienno. Aniel to misja ratunkowa mająca przywrócić syna Thorgala na łono rodziny, zanim będzie za późno i jego osobowość przepadnie, ustępując miejsca złowrogiemu bytowi, który zagnieździł się w ciele bezbronnego dziecka.
Wydawać się może, że taka akcja – z jednej strony ojca, który poświęci wszystko, by uratować syna, z drugiej - typowy wyścig z czasem, powinna trzymać w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Wyciskać łzy, poruszać emocje, a także charakteryzować się mocnymi fabularnymi zwrotami, które uwznioślą te swoiste pożegnanie Grzegorza Rosińskiego z serią, a zarazem staną się przyczynkiem do zjednoczenia rozbitej dawno temu rodziny. Rodziny, która dla Thorgala stanowi fundamentalną wartość, i o którą niezłomny Wiking walczył więcej niż jeden raz na łamach serii. Niestety, nic takiego nie ma miejsca w niniejszym tomie. Pokazuje to tylko, że Yann nie jest najlepszym wyborem scenarzysty na miejsce nowego kreatora uniwersum Thorgala. Kreśli przygody bohaterów zbyt zachowawczo, sięga po dawne, mało atrakcyjne pomysły i nawiązuje do jednego z albumów, które plasują się w gronie tych najsłabszych w cyklu. Oczywiście dzięki sprytnym zabiegom udaje mu się doprowadzić nieskomplikowaną intrygę do końca, jednak bez większych fajerwerków i raczej w sposób bardzo przewidywalny. Należy zatem żałować, że Xavier Dorison nie zagrzał dłużej miejsca na fotelu scenarzysty poza poprzednim tomem.
Po raz kolejny Thorgal musi dokonać wyczynu ponad ludzkie możliwości, zdobyć lek dla syna, a jednocześnie wspomóc starych znajomych z królestwa Zhar. Nowe zagrożenia w postaci agresorów w krainie rządzonej przez księcia Zajkara również nie wzbudzają większych emocji, będąc swoistym wypełniaczem fabuły, kolejną przeszkodą na wyboistej drodze do ratunku Aniela. Chyba jednak największym rozczarowaniem tej opowieści jest nakreślenie charakteru syna Kriss i Thorgala, który mimo cierpienia i gniewu nie docenia wyczynów ojca, co w finale opowieści kładzie się cieniem na wielotomowych zmaganiach Thorgala w celu ocalenia dziecka. Jest tanim chwytem, który pozwoli kontynuować rozwleczoną rodzinną epopeję. Yann nie ma wyczucia w stopniowaniu napięcia, wprowadza zbędne sceny, a kiedy dynamizuje akcję, czyni to w sposób chaotyczny i mało atrakcyjny. Może w nowym rozdaniu będzie czuł się znacznie pewniej, niż domykając wątki poprzedników.
Przy pożegnalnym tomie nie sposób nie wspomnieć o rysunkach naszego rodaka - Grzegorza Rosińskiego. Autor przyzwyczaił nas do szczegółowych niekiedy rozbuchanych graficznie malunków, jednak, przeglądając trzydziesty szósty tom, widać, że nie miał on już serca i zapału do pracy. Kilka początkowych plansz może się jeszcze podobać, ale im dalej w las, tym więcej niedociągnięć, niedopracowanych twarzy, niezapełnionych teł. Szkoda, że pożegnanie z serią nie wypada okazale, a raczej na zasadzie: „zrobiłem to, dzięki, do widzenia”.
Pogmatwane losy rodziny Thorgala dotarły do momentu, w którym można je pisać na nowo. Bohaterowie dojrzali obciążeni pokaźnym bagażem doświadczeń, świat wikingów wciąż jest pełen zagrożeń i niewyjaśnionych sił, które mogą ponownie namącić im w życiu. Z pewnością o kolejnych perypetiach dzieci gwiazd usłyszymy już niebawem z nowym rysownikiem na pokładzie, Fredem Vignauxem. Pytanie, czy warto czekać, skoro poziom serii już od pewnego czasu pozostawia wiele do życzenia?
Tytuł: „Thorgal” tom 36: „Aniel”
- Scenariusz: Yann
- Rysunki: Grzegorz Rosiński
- Tłumaczenie: Wojciech Birek
- Wydawca: Egmont
- Data premiery: 28.11.2018 r.
- Papier: kreda
- Oprawa: miękka/twarda
- Format: 210x290 cm
- Stron: 48
- Cena: 22,99 zł/29,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus