„Ye” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 14-11-2018 22:01 ()


Wydawnictwo Mandioca mogło do tej pory być kojarzone z tytułami niebanalnymi, interesującymi, które zapełniają pewną rynkową lukę, ale też z komiksami przeznaczonymi raczej do ścisłego i wąskiego grona odbiorców. I choć były to w większości komiksy, to raczej próżno ich było szukać w różnych podsumowaniach i listach ulubionych produkcji komiksowych. Tak jednak było, bo mam wrażenie, ostatnia ich produkcja wiele w tym zakresie zmieni. „Ye” ma szansę trafić do szerokiego spektrum czytelników i zyskać duże uznanie w komiksowie.

„Ye” ma bowiem wszystkie te elementy, na które składa się komiks środka, komiks, który trafia do czytelnika, a jest przy tym produkcją wartościową. Praca Guilherme Petreci łączy w sobie intrygującą fabułę, przepiękną oprawę graficzną i niebanalne rozwiązania. Jest to komiks bardzo przyjemny w odbiorze, a przy tym niezwykle mądry, który odczytywać można na co najmniej kilku płaszczyznach. Niezwykle uniwersalna opowieść ze świetnie prowadzoną narracją sprawia, że zapewne padnie co najmniej kilka jej interpretacji. Opowieść o walce ze słabościami? Pewnie tak. Historia o walce z trawiącą człowieka chorobą czy ułomnością? Jasne. Komiks o tym, że w każdym z nas tkwi strach przed zmianami i najważniejsze to nie poddać się mu? Czemu nie. W końcu ciekawa historia przygodowa tudzież tzw. komiks drogi? I taka interpretacja będzie słuszna w moim mniemaniu. Tytuł ten ciężko jest zaszufladkować, gdyż wyłamuje się on ze wszelkich schematów, stając się niezwykle intrygującą i wciągającą lekturą.

A zaczyna się to wszystko niezwykle, czyli od przedstawienia „Króla” złowieszczej postaci mogącej władać każdym z nas, która zagina parol na głównego bohatera, a spod jej jarzma trudno się wyrwać. Przed takim zadaniem stanie właśnie tytułowy Ye, któremu przyjdzie zmierzyć się z demonami ciemności. Sprawa jest piekielnie trudna, tym bardziej że po drodze spotka kilku naprawdę trudnych przeciwników bezwzględnie wykorzystujących słabości chłopaka. Brazylijczyk wysyła naszego bohatera do walki z piratami, trafi on też do szalonego cyrku czy poleci balonem, a to tylko niewielka część z tego, co go spotka. Możecie więc być pewni, że przygód, akcji i dramatyzmu w żadnym wypadku nie zabraknie.

Petreca podszedł do tej historii w sposób niebanalny. To trochę taka baśń przeznaczona dla dorosłych. Niezwykłe krainy i miejsca, które odwiedza Ye, łączą się z przepięknymi i niezwykłymi jego przygodami. Jednocześnie fabuła jest dojrzała, w której nie brak poruszania dość trudnych tematów i odważnych rozwiązań. Jest tu zło, pojawia się śmierć, ale też znajdzie się dużo miłości i walki o to, co dla każdego z bohaterów najważniejsze. Dodatkowo w komiksie nie brakuje symboliki, magii czy metafor, którymi usłane są kolejne jego strony. Całość daje piorunujący efekt opowiadania bogatego w niebezpieczeństwa czyhające na głównego bohatera walczącego ze swoimi słabościami, które zresztą na bieżąco poznaje. Jednocześnie historię można rozpatrywać nieco bardziej przyziemnie. Komiks doskonale sprawdza się na płaszczyźnie (nie)zwykłej opowieści przygodowej. Tyle, ile Ye przeżyje przygód, to można by obdzielić kilka innych historii. Całość jest niezwykle zręcznie prowadzona, bez fabularnych luk i z ciekawymi bohaterami. Dzięki temu, że Brazylijczyk nie szafuje zbytnio słowami, czytelnik bardzo docenia też warstwę dialogową, która, choć zdominowana przez narrację rysunkami, odgrywa tu niebagatelną rolę. Świetnie została wyważona jej rola, dzięki czemu nie jest to opowieść przegadana czy ciężka dla odbiorcy, a wręcz przeciwnie dialogi dodatkowo ją dynamizują i wciągają.

Nie sposób też nie zachwycać się graficzną stroną tej publikacji. Czarno-biała koncepcja oddaje nastrój historii, nawet na moment nie czujemy, że brak jest tu kolorów. Nawet w mono jest to komiks mocno baśniowy i przepiękny. Kadry rysowane przez Brazylijczyka są niezwykle szczegółowe, łączy on realizm i pietyzm widoczny na drugich planach i we wszelkiego rodzaju miejscach rozgrywania się akcji (cyrk, statek itp.) z nieco bajkowym sposobem ukazywania postaci ludzkich. Efekt tego typu pracy mnie osobiście zachwycił. Prawdziwą ucztą dla zmysłów jest obserwowanie tych rysunków ze szczególnym uwzględnieniem całostronicowych kadrów. Nie brakuje tu pewnej symboliki czy łączenia świata baśniowego z realnym, a całość jest po prostu przepiękna. Może to brzmieć jak banał, ale jeśli zajrzycie do tego komiksu, to myślę, że sami przekonacie się, z jak wyjątkową produkcją macie do czynienia.

„Ye” to dla mnie piekielnie mocne zakończenie tego jakże udanego roku. Komiksów do podium (w rocznym podsumowaniu) jest co najmniej kilka, a brazylijska produkcja od Mandioci właśnie stała się jednym z głównych faworytów do niego. Niezwykła baśniowa historia z inteligentną fabułą i przepięknymi rysunkami powinna zadowolić niejednego malkontenta. Jeśli do tej pory nie mieliście do czynienia z brazylijską szkołą komiksu, jest to najlepszy moment na nadrobienie zaległości, tym bardziej że polski czytelnik dostaje tę perełkę jako jeden z pierwszych, gdyż kolejne kraje dopiero czekają na swoją kolej. Nie przegapcie tego, bo to niesamowita komiksowa historia godna polecenia. Zobaczycie, zaczaruje was ona swoim pięknem i wieloma detalami.

 

Tytuł: YE

  • Scenariusz: Guilherme Petreca
  • Rysunki: Guilherme Petreca
  • Tłumaczenie: Marek Cichy, Jakub Jankowski
  • Liternictwo: Robert Sienicki
  • Redakcja: Krzysztof Lichtblau, Aleksander Gniot
  • Wydawca: Mandioca
  • Druk: czarno-biały
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Format: 210x277mm
  • Papier: Amber Graphic 130g
  • Stron: 176
  • ISBN-13:9788394719999
  • Data publikacji: 05.11.2018 r. 
  • Cena: 75 zł

Dziękujemy wydawnictwu Mandioca za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus