Recenzja książki "Zagadka Kuby Rozpruwacza" Andrzeja Pilipiuka
Dodane: 28-06-2007 10:00 ()
W roku 2004 światło dzienne ujrzała długo oczekiwana książka Andrzeja Pilipiuka o przygodach znanego pasożyta społecznego Jakuba Wędrowycza. Tomik opowiadań o wdzięcznym tytule „Zagadka Kuby Rozpruwacza” jak zwykle ukazał się w wydawnictwie „Fabryka Słów”. I jak zwykle spełnia oczekiwania wiernych czytelników. Na książkę składają się dwadzieścia trzy opowiadania, z których mniej więcej jedna trzecia została już wcześniej opublikowana w świętej pamięci „Fenixie” lub też w wydawnictwach fanowskich. Większość jednak to teksty nowe, pisane specjalnie do czwartego tomu wędrowyczowskich opowiadań.
„Zagadka Kuby Rozpruwacza” jest kolejną kolekcją przygód sławnego egzorcysty, który zarówno swoje, jak i cudze problemy rozwiązuje w sposób mało wyrafinowany, ale nad wyraz skuteczny. Osinowy kołek, linka hamulcowa, czy granat to ulubione rekwizyty tego artysty. A wszystko to zakrapiane solidną dawką samogonu rozjaśniającego umysł. Pilipiuk kontynuuje w swoim stylu trywialne opowiastki o jednym z najpopularniejszych bohaterów polskiej fantastyki. Lekkie, łatwe i przyjemne teksty świetnie nadają się do relaksującego wylegiwania się brzuchem do góry i przewracania kartka po kartce. Gdzieniegdzie, owszem, pojawia się głębsza refleksja, jednak szybko człowiek o niej zapomina krztusząc się ze śmiechu przy kolejnej zmyślnej historyjce.
Poziom opowiadań jest dosyć wyrównany, chociaż wydaje się, że wraz z coraz głębszym zanurzaniem się w wyobraźnię autora poziom ten rośnie. Szczególnie dwa ostatnie opowiadania są wyjątkowo zabawne; w trakcie ich czytania czytelnik wybucha śmiechem co chwila. Paradoksalnie, chyba najsłabsze (chociaż także dobre) są te, które były już kiedyś publikowane. Natomiast nowe opowiadania mają jakby nową świeżość, pojawiają się ożywcze pomysły i postaci. Na przykład – w kilku tekstach występuje zabawna postać Wielkiego Grafomana, w której nawet niewprawny czytelnik bez trudu ujrzy osobę autora. Być może nie bez znaczenia ma tu fakt, że Andrzej zmienił stan cywilny i teraz jako młody, kochający mąż i być może w przyszłości ojciec, jest pełen zapału i nowych pomysłów. A wiele dowcipów i historyjek jest naprawdę przednich.
Oczywiście opowiadania o Wędrowyczu nie są śmiertelnie poważną lekturą podejmującą najróżniejsze problemy natury filozoficznej, politycznej czy społecznej. I nigdy takie nie były. Co prawda autor wyśmiewa niektóre nonsensy widoczne we współczesnym świecie, ale nie zatrzymuje się nad nimi, a czytelnik szybko o nich zapomina.
Jeżeli więc chcielibyście przeczytać książkę, nad którą trzeba ślęczeć tygodniami, to lektura najnowszego dzieła Pilipiuka nie spełni żadną miarą waszych oczekiwań. Nigdy nie miała podobnych ambicji. W takim razie trzymajcie się więc od niej z daleka. Jeśli jednak macie ochotę na świetną rozrywkę przy lekkiej książce, gdy zamiast wlepiać oczy w ekran monitora czy telewizora wolicie spędzić czas przy zabawnych historyjkach, sprawnie napisanych, to właśnie ta książka jest dla was idealna. Czeka w niej mnóstwo wyjątkowego humoru, ciekawych zwrotów akcji i zapachu unoszącego się w powietrzu bimbru przedniej roboty.
Podsumowując muszę stwierdzić, że książka Pilipiuka była dla mnie lekkim zaskoczeniem. Spodziewałem się, że autor dostanie wreszcie lekkiej zadyszki, że jego pomysły przestaną mnie zaskakiwać, że obniży loty. W końcu ileż można tak zabawnie pisać. A tu nic – i nie dość, że pisarz trzyma poziom, to jeszcze go podnosi. A to świadczy o jego klasie. Książkę polecam więc każdemu, kto lubi śmiech i zabawę. A więc chyba wszystkim. Tak cudnie nigdzie się nie ubawicie.
Tytuł: "Zagadka Kuby Rozpruwacza"
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2004
Liczba stron: 338
Wymiary: 125 x 195
Oprawa: miękka
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...