„Pożoga” tom 2 - recenzja
Dodane: 11-09-2018 14:04 ()
Świat po apokalipsie często kojarzy nam się z nuklearną zagładą albo walką o przetrwanie z krwiożerczymi zombiakami. Rzadziej zastanawiamy się, co się stanie, jeśli zawiodą nas zdobycze techniki. Nie dopuszczamy do siebie takiej myśli, a podobna wizja przyszłości traktowana jest jak niezły materiał na film. Twórca Armady - Jean-David Morvan – w swoim komiksowym dziele oparł wizję końca znanego nam świata na pomyśle, który spędza sen z powiek naukowcom przy zwiększaniu się aktywności Słońca. Nasza dzienna gwiazda może odpowiadać za paraliż ziemskich maszyn, co stało się punktem wyjścia fabuły pierwszego tomu Pożogi.
W drugim zbędne wątki zeszły na dalszy plan. Wciąż mamy przed oczyma losy pary głównych bohaterów, ale to zachowania ludzkości, reakcje na kryzysową sytuację i poczynione przygotowania na walkę o przetrwanie są najciekawszym elementem tego tytułu. Społeczeństwo od dawna nie było tak bardzo ślepe – pozbawione technologicznych zabawek, bezsilne wobec natury, a przede wszystkim zagubione i nieumiejące zorganizować się na nowo. To przykry, acz mocno prawdopodobny obraz przyszłości, która może się kiedyś ziścić. Bo czy przywiązani do smartfonów, komputerów i uzależnieni od przeróżnych urządzeń nie staliśmy się niewolnikami cywilizacyjnego rozwoju? Czy w dobie globalnego blackoutu jesteśmy w stanie przeżyć, zakasać rękawy i wziąć się do roboty u podstaw? Bez wsparcia maszyn, komputerów, a jedynie z wiedzą i nauką dostępną w głowach i wypracowaną w rękach? Wygląda na to, że bez rygorystycznego planu i charyzmatycznego lidera ludzkość tylko przyglądałaby się swojemu powolnemu upadkowi i degrengoladzie.
Akcja w drugim tomie Pożogi rozwija się dynamiczniej, poznajemy nowych bohaterów – z punktu widzenia globalnej katastrofy nieistotnych pionków, którzy posłużą Patriarsze w budowaniu nowej społeczności na gruzach starej. Akty wandalizmu, przemocy, głupoty prowadzące do zniszczenia Paryża to znak rozpoznawczy czasów ostatecznych. Autorzy decydują się pokazać bezmyślną działalność człowieka, który niejako sam skazał się na taki los. Brak jednak w tej wizji oryginalności czy emocji, gdyż te są zarysowane powierzchownie, przez pryzmat pary głównych bohaterów. Nie odgrywają oni jeszcze znaczącej roli, bo na pierwszy plan wysuwa się niszczycielski żywioł, a także bezradność religijnych i politycznych liderów, którzy miast przejść do czynów, gadaniem starają się udobruchać lud i zmienić kiepską sytuację. Wygląda to na typowe ujęcie współczesnych elit, które obrosłe żałosnym blichtrem i dobrobytem są tylko papierowymi liderami podążającymi za mamoną, a dobro ogółu nie należy do ich priorytetów. Konkluzja nasuwa się sama, że w ciężkich czasach niepopularne i skrajne rozwiązania się najlepsze, a najsilniejszy i najsprytniejszy przetrwa, pożerając niezdecydowanych i lamentujących nad swym losem politycznych niedojd.
Pożoga jako komiks katastroficzny potrafi zachwycić ilustracjami niszczonego miasta, ukazującymi desperackie kroki sparaliżowanej przez strach tłuszczy czy odważne próby wyjścia z opresji. Nie jest to jednak jedna z tych fabuł, która na dłużej zapadnie w pamięć. Interesująco zapowiada się rozwinięcie wątku Patriarchy. Zobaczymy czy Morvan w finale swojego dzieła jest w stanie czymś nas zaskoczyć.
Tytuł: „Pożoga” tom 2
- Scenariusz: Jean-David JD Morvan
- Rysunek: Rey Macutay
- Kolor: Walter
- Tłumaczenie: Jakub Syty
- Tytuł oryginalny: Ravage
- Liczba stron: 48
- Format: 215x290 mm
- Oprawa: twarda
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- ISBN-13: 9788365465214
- Wydanie: I
- Cena: 45 zł
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus