„Han Solo: Gwiezdne wojny - historie” - recenzja
Dodane: 27-05-2018 21:39 ()
Jedno nie ulega żadnej wątpliwości, film o młodym Hanie Solo to wyzwanie, obojętnie kto by się go nie podjął. Nie da się zastąpić Harrisona Forda. Koniec kropka. Produkcja Disneya i Lucasfilm od początku borykała się z problemami. Zmiana na fotelu reżyserskim, niepokojące informacje z planu, wyrzucenie do kosza części nakręconego materiału. Blady strach padł na fanów Gwiezdnych wojen. Czy precyzyjna machina Disneya zaliczy pierwsze poważne potknięcie? Nie jest idealnie, ale Han Solo przynajmniej od strony rozrywkowego widowiska prezentuje się niezgorzej.
Historia najlepszego pilota w odległej galaktyce i zuchwałego przemytnika zaczyna się dość prozaicznie. Han, dorabiający jako drobny złodziejaszek, pragnie porzucić dotychczasowe życie i szykuje się do ucieczki wraz ze swoją dziewczyną Qi’rą z rynsztoku zwanego Korellią. Nie wszystko idzie gładko i trafia do imperialnej piechoty, gdzie poznaje Tobiasa Becketta, który niechętnie przyjmuje młodego i narwanego pilota w szeregi swojej bandy. Jednak każda para rąk przyda się w niebezpiecznym napadzie na pociąg przewożący coaxium. Przed młodym Solo pierwsza poważna fucha i okazja wykazania się w przemytniczym fachu.
Ron Howard nie miał łatwego zadania, musiał przejąć film o kultowym bohaterze i nakręcić go tak, by nie został zapamiętany jako twórca, który pogrążył w niebycie postać Hana Solo. Trzeba przyznać, że wyciągnął z tej historii maksimum, dostarczając poprawny, acz niezbyt porywający film. Da się w nim wyczuć klimat starych epizodów, jednak zawodzą inne elementy. Pierwszym z nich jest Alden Ehrenreich, który nie ma krzty charyzmy Harrisona Forda, jak również brakuje mu wyczucia w decydujących scenach, gdzie przeważnie jego emploi ogranicza się do głupkowatego uśmiechu na twarzy. W gruncie rzeczy najbliżej mu do kreacji Forda w samej końcówce filmu, więc może gdyby ograł się jeszcze z dwie godziny, efekt byłby znacznie lepszy.
Niepokojące jest również, że twórcy filmu nie potrafią utrzymać jednolitego napięcia, sceny strzelanin i pościgów są zbyt długie, a dialogi podczas nich trywialne. Innym mankamentem jest nieumiejętne wykorzystanie postaci pobocznych, bo te intrygujące i poparte dobrym aktorstwem dość szybko z ekranu znikają, nie mając dużego wpływu na rozwój wydarzeń. Osobną kwestią jest główny czarny charakter, którego de facto w tym filmie nie ma, bo Dryden Vos nie zdążył na dobre rozgrzać publiczności swą zaoraną bliznami twarzą. Szkoda potencjału Paula Bettany'ego, który nie miał okazji błysnąć. Chyba jednak największą bolączką filmu jest brak jakiejkolwiek chemii między dwoma rywalizującymi szmuglerami, czyli Hanem i Lando. Ten drugi w wyrazistej kreacji, która jest bliska interpretacji bohatera dokonanej przez Billy'ego Dee Williamsa. Donald Glovera kradnie show Ehrenreichowi, a jednocześnie jest najjaśniejszą postacią obrazu. Bije od niego doświadczenie i pewność siebie, gdy tymczasem Ehrenreich snuje się bez przekonania po ekranie.
Produkcja Disneya ma w obsadzie kilku wyśmienitych aktorów, ale żaden z nich poza Gloverem nie był w stanie stworzyć niezapomnianej kreacji. Trochę w tym wina fabuły, która odhacza kolejne punkty z biografii Hana znane dotąd z opowieści, a trochę stylu Rona Howarda, w którym postaci wydają się przytłoczone przez pędzącą akcję i nie mają możliwości się rozwinąć. Jak na heist movie to mamy tu mało planowania, a dużo improwizowania i dziwnych, by nie rzec niedorzecznych pomysłów pokroju dziecięcej krucjaty. Kalka jakich wiele. Być może takie ma być współczesne kino – szybkie, skrótowe, do zapomnienia. Ponadto geneza nazwiska Solo rozczarowuje równie mocno, jak pochodzenie Rey czy przedwczesny koniec Snoke'a.
Przygody młodego Hana Solo dobrze ogląda się jako kino rozrywkowe i to jeden z niewątpliwych atutów produkcji Disneya. Jednak jak na film z większymi aspiracjami to obraz Howarda wypada przeciętnie. Za dużo w nim niedoróbek i banalnych rozwiązań. Nie zamaskują ich nawet stosy easter eggów i puszczanych oczek do widowni z różnymi trafionymi lub mniej cameo. Wypuszczanie co roku jednego filmu z logo Gwiezdnych wojen powoduje również, że czar tego uniwersum powoli pryska. Za kilka lat może się okazać, że Disney przedobrzył, a widzowie będą rzygać na widok napisu Gwiezdne wojny – historie.
Ocena: 6/10
Tytuł: „Han Solo: Gwiezdne wojny - historie”
Reżyseria: Ron Howard
Scenariusz: Jonathan Kasdan, Lawrence Kasdan
Obsada:
- Alden Ehrenreich
- Joonas Suotamo
- Woody Harrelson
- Emilia Clarke
- Donald Glover
- Thandie Newton
- Phoebe Waller-Bridge
- Paul Bettany
- Jon Favreau
- Erin Kellyman
Zdjęcia: Bradford Young
Muzyka: John Powell
Montaż: Pietro Scalia
Scenografia: Neil Lamontl
Kostiumy: David Crossman, Glyn Dillon
Czas trwania: 135 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus