Maja Lidia Kossakowska „Bramy Światłości" tom 2 - recenzja

Autor: Mariusz „Orzeł” Wojteczek Redaktor: Motyl

Dodane: 28-04-2018 15:19 ()


Drugi tom „Bram światłości” to tylko - albo aż - solidna kontynuacja. Nie zachwyci tych, którym nie przypadł do gustu tom pierwszy, a jedynie zadowoli tych, którzy dali się Kossakowskiej porwać w szaloną podróż do Stref Poza Czasem.

Tom opiera się na identycznych konceptach, jak pierwsza część i eksploruje tym razem religię i wierzenia azteckie ( głównie), w miejsce indyjskich, które przerabialiśmy w pierwszym tomie. I  - jako że te rozwiązania sprawdziły się wcześniej - tak i tu mamy sprawnie, choć nieco prostolinijnie poprowadzoną fabułę, która kształtowana jest typowo dla klasycznej opowieści drogi. Nasi bohaterowie przemierzają kolejne etapy swojej wyprawy, co rusz wpadając w kłopoty, z których udaje im się wykaraskać zazwyczaj dzięki własnej sile, sprytowi, determinacji i wielu innym przymiotom, włącznie z częstym, bezgranicznym poświęceniem Świetlistych, których żelazną zasadą jest, że „nikt nie zostaje sam w potrzebie”. Mają sprzymierzeńców, ale mają i groźnych wrogów. I - rzecz jasna - w ich własnych szeregach kryją się antagoniści. Powieść Kossakowskiej niby nie rewolucjonizuje polskiej fantastyki, ale też i nie odstaje poziomem od jej wcześniejszej twórczości. Jest to typowo pulpowa powieść przygodowa z oryginalnym ujęciem Aniołów, jako bohaterów, którzy okazują się nadspodziewanie ludzcy. Demony zresztą także.

Narracja prowadzona z perspektywy kilku postaci daje ciekawy efekt, kiedy w każdym wątku zdajemy się w centrum wydarzeń, a nie patrzeć na nie z boku. Jest dużo emocji, dużo patosu - bowiem sama anielska mentalność tego wymaga. Choć książka czasami zdaje się mieć zbyt lekkie brzmienie - w stosunku do opisywanych zdarzeń, to całość czyta się dobrze i szybko.

Widać, że Kossakowska - po pewnych eksperymentach - jednak najlepiej czuje się w anielskiej konwencji powieściowej i wraca do niej z chęcią, jednocześnie całkiem nieźle wykorzystując motywy wierzeń religijnych i mitologicznych innych kultur.

Dla mnie zawsze pozostanie już autorką „Rudej sfory”, którą uważam za jej najlepszą powieść, jednak „Bramy światłości” jako cykl, ale tez samodzielnie tom 2 - radzą sobie jako fantastyczna powieść przygodowa. Dopóki nie spodziewamy się po nowej serii Kossakowskiej drugiego, czy trzeciego dnia, to otrzymujemy to, co powinniśmy - dobre, dynamiczne czytadło, mocno nacechowane mitologicznymi motywami.

Tom drugi kończy się podobnie do pierwszego - wpakowaniem bohaterów w kłopoty, z jakich - pozornie - wyjścia nijak nie ma. I autorka każe nam czekać na cześć kolejną. Cóż, prawo pisarza do prób podtrzymania napięcia w trakcie oczekiwania na kolejny tom zostało tu przez Kossakowską słusznie wykorzystane.

Jest w powieści Kossakowskiej swego rodzaju pierwiastek dydaktyczny, akcentujący lojalność, przyjaźń, poświęcenie dla bliskich nam ludzi (i nie tylko). To akurat plus ze względu na fakt, że często po jej twórczość sięga młodsze pokolenie miłośników fantastyki, a obecnie pewne uniwersalne wartości często traktowane są po macoszemu, a lansowany przez popkulturę model bohatera niekoniecznie hołubi słusznym i pożądanym wartościom i wzorcom.

Polecam przede wszystkim fanom pisarki, gdyż ci, którzy wcześniej nie zetknęli się z jej książkami - zwłaszcza z „anielskiego” cyklu, mogą odczuwać lekką dezorientację. Jednak miłośnicy prozy Kossakowskiej z całą pewnością będą usatysfakcjonowani, bo dostaną dokładnie to, do czego autorka „Siewcy burzy” zdążyła przyzwyczaić. Nieprzesadnie skomplikowaną, dynamicznie napisaną pulpową fantastykę przygodową. A okładka drugiego tomu znacznie lepsza niż w „jedynce”, więc zasłużone brawa dla Dark Crayon.

 

Tytuł:  „Bramy Światłości" tom 2

  • Autor: Maja Lidia Kossakowska
  • Wydawca: Fabryka Słów
  • Data wydania: 15.02.2018 r.
  • Liczba stron: 544
  • Oprawa: miękka
  • Format: 125×195 mm
  • ISBN-13:9788379643059
  • Cena: 39,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus