„Spider-Man 2099” tom 1: „Nie z tego czasu” - recenzja
Dodane: 07-02-2018 22:00 ()
Duet Peter David i Rick Leonardi powołał do życia Miguela O’Harę latem 1992 roku. Przygody Spider-Mana 2099 roku okazały się trafnym przedsięwzięciem. Po Pająka przyszłości postanowili sięgnąć również twórcy Superior Spider-Mana. Wygląda na to, że Miguel zagości trochę dłużej w historiach publikowanych pod szyldem Marvel Now.
Nic w tym dziwnego, ponieważ Peter David ma nosa do odświeżania marvelowskich ikon. Udała mu się ta sztuka z Hulkiem, X-Factor, więc przyszła też pora na Spider-Mana 2099. Gościnny występ tej postaci na łamach wspomnianego wyżej Superior Spider-Mana należy uznać za udany. Rodzi się zatem pytanie, czy pozytywny przejaw nieudanego w gruncie rzeczy projektu Marvel 2099 ma obecnie rację bytu? Potencjał jest, utytułowani autorzy również, szkoda jedynie, że solowe przygody Miguela błyskawicznie zmieniają się w jedną z wielu dróg prowadzących do Spiderversum.
Uwięziony w 2014 roku Miquel O’Hara pracuje dla firmy swojego dziadka. Tej samej, która w przyszłości stanie się krwiożerczą megakorporacją, z którą jego pajęcze alter ego będzie walczyć. Naiwny bohater sądzi jednak, że uda mu się zmienić przyszłość, pracując dla swojego dziadka. Niestety poza typowymi szubrawcami w Nowym Jorku, pojawiającymi się każdego dnia na ulicach metropolii, musi stawić czoła terminatorowi z przyszłości… tfu likwidatorowi z przyszłości, który niszczy wszystkie aberracje na linii czasu. Ponadto wpada w oko swojej szefowej – Liz Allen – która odkrywa, że w jej firmie ukrywa się samozwańczy superbohater, a także musi powstrzymać rozszalałego Skorpiona. Kostium Maca Gargana uległ znacznym modyfikacjom, a przeprawa z etatowym przeciwnikiem Pająka nie należy do łatwych. Jednak to drobnostki w porównaniu z niebezpieczeństwem majaczącym na horyzoncie. Widać, że Marvel wykorzystał szansę na dołączenie do swojej oferty niniejszego tytułu w przededniu większej historii, jaką bez wątpienia będzie Spiderversum.
Nie można odmówić Peterowi Davidowi biegłości w tworzeniu przygód Miguela O’Hary, wszak zna tę postać od podszewki. Jej powiązanie z Alchemaxem jest przewrotnym, acz sprytnym zabiegiem. Trochę jednak martwi brak drapieżności i bezkompromisowości tej postaci, która została nieco ugrzeczniona na potrzeby współczesnego czytelnika. Wszystko podawane jest niejako na tacy, nie ma więc mowy o jakimś mocnym zaskoczeniu. Z pewnością na plus można zaliczyć płynne wkomponowanie się Miguela w realia świata Petera Parkera, jak również odświeżonego zawsze niebezpiecznego Skorpiona. David skrupulatnie zagospodarowuje również drugi plan, wprowadzając sąsiadkę bohatera – Tempest – ale też sporo miejsca poświęca Lyli – hologramowi będącemu pozostałością jego futurystycznego rodowodu.
Chciałoby się poczekać na rozwinięcie dalszych relacji O’Hary ze swoim dziadkiem, jak i wątków zainicjowanych w niniejszym tomie, ale raczej trudno się tego spodziewać, mając zapowiedź dużego eventu. Szkoda, bo nadarzyła się okazja, aby Spider-Man 2099 był czymś więcej niż tylko kolejną serią prowadzącą do Spiderversum. Niemniej dla miłośników tej postaci będzie to raczej udana i nostalgiczna podróż, bo jeśli ktoś pamięta dawne przygody stworzone przez Petera Davida, a nakreślone ręką Ricka Leonardi, to powinien sięgnąć również po te najnowsze. Może akurat przekona się do współczesnej wersji tej postaci.
Tytuł: Spider-Man 2099 tom 1: Nie z tego czasu
- Scenariusz: Peter David
- Rysunki: Will Sliney, Rick Leonardi
- Wydanie: I
- Wydawnictwo: Egmont
- Data publikacji: 24.01.2018 r.
- Tłumaczenie: Tomasz Kupczyk
- Druk: kolor
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Format: 165x255 mm
- ISBN: 9788328127890
- Stron: 120
- Cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji
comments powered by Disqus