„Jumanji: Przygoda w dżungli" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 26-12-2017 22:06 ()


Wysokobudżetowe produkcje coraz częściej żeruje na nostalgii widzów, przywołując z dawna zapomniane klasyki. Pół biedy, jeśli robią to dobrze, a fani otrzymują odświeżony i całkiem zabawny produkt, gorzej jednak, jak jest to typowy skok na kasę, w którym pomóc ma niegdysiejszy hit. Czy jest sens powracać do historii sprzed ponad dwóch dekad? Jumanji z nieodżałowanym Robinem Williamsem w roli głównej swego czasu było szaleńczą i zabawną przygodą. Rozgrywka w magiczną grę planszową elektryzowała, więc czy jej moc jest wciąż silna po upływie dwudziestu dwóch lat?

Łatwo przewidzieć, że zastosowanie podobnego schematu obecnie nie miałoby racji bytu. Jedna z postaci filmu już na samym początku podaje w wątpliwość popularność takich gier, któż bowiem w dobie wszechobecnych komputerów zaprzątałby sobie głowę planszówkami. Toteż twórcy postanowili sprytnie wybrnąć z tej sytuacji, dokonując istotnej zmiany. Jumanji idzie z duchem czasu i ewoluuje, zmieniając się z gry planszowej w konsolową, coś na kształt sławetnego Pegasusa. I tak z planszówki zostaje jedynie kartridż.

Czwórka bohaterów – Martha, BethanyFridge i Spencer – zostają w szkole w oślej ławce i muszą za karę uporządkować szkolny magazyn. Tam znajdują konsolę i kartridż o enigmatycznym tytule. Graliście kiedyś w Jumanji? Nie, to czas najwyższy spróbować. Dać się wciągnąć do wirtualnego świata, w którym misja i przeżycie są najważniejsze. Jednak zmiana, jaką przejdą uczniowie, jest ogromna. Każdy wyląduje w ciele wybranej przez siebie postaci. Dla większości będzie to szok, zwłaszcza Bethany, której odpowiednikiem w grze okaże się grubiutki mężczyzna w średnim wieku. Aby wydostać się z gry-pułapki trzeba ją ukończyć, przerwać klątwę ciążącą nad Jumanji, co jest jednoznaczne z pokonaniem lokalnego zakapiora oraz wszelkich niebezpieczeństw czyhających w dżungli.



Kto liczy jednak na nostalgiczny powrót do opowieści z 1995 r., srogo się zawiedzie. Nowe Jumanji odwraca schemat do góry nogami. Poprzednio to rzeczywistość ulegała zmianom pod wpływem kolejnych ruchów uczestników. Tym razem dzieciaki zostają wchłonięte do samego serca gry. Zaopatrzeni w gadżety i mający trzy życia muszą wykonać misję, by uciec z tego niebezpiecznego i morderczego świata. Odwracają się też trochę role, bo nerd staje się nieustraszonym mięśniakiem, nieśmiała dziewczyna laską o zabójczych umiejętnościach, klasowa piękność zostaje uwięziona w ciele pulchnego kartografa, a gwiazdor szkolnej drużyny musi się zadowolić przeciętnym ciałem niskiego zoologa. Jednak ich nowe wcielenia w pojedynkę nie mają co szukać w tej grze. Praca zespołowa to klucz do zwycięstwa. Młodzi muszą tylko sobie zaufać i zapomnieć o dotychczasowych animozjach.

Od momentu wessania do dzikiego świata film przemienia się w nieustającą grę, podczas której bohaterowie mają określone zadanie do wykonania, pokonywanie kolejnych poziomów, jak również muszą dojrzeć do działania w zespole. A jak szybko się przekonują – ich awatary mogą tracić życia, co jest równoważne z możliwością zginięcia w grze. Fabuła obrazu – czyli rozgrywka gwarantująca powrót do domu - nie należy do finezyjnych i skomplikowanych. Jest raczej schematyczna i przewidywalna, co nie oznacza, że z ekranu wieje nudą. Dużym plusem są nawiązania do gier, jak i same postaci odkrywające swoje możliwości. Bez wątpienia wcielanie się w bohaterów Jumanji to największy atut filmu. Najlepiej widać to na przykładzie Jacka Blacka, który daje popis swoich umiejętności, perfekcyjnie oddając uczucia nastolatki uwięzionej w ciele mężczyzny w średnim wieku. Odkrywanie męskiego ciała czy porady z zakresu uwodzenia zakapiorów to prawdziwe perły filmu. Każdy z głównych bohaterów z powodzeniem odnajduje się w nowej roli, co podnosi atrakcyjność produkcji. Natomiast na przeciwległym biegunie znajduje się do bólu stereotypowy czołowy szwarccharakter, mający niewiele do zaoferowania.

Jumanji stoi zatem grą aktorską i żartami (bryluje głównie Jack Black, ale też nieźle radzi sobie Karen Gillan), więc jako niezobowiązująca rozrywka sprawdza się wyśmienicie. Miłośnicy oryginału znajdą też nawiązania do poprzedniego filmu, ale jest to raczej hołd złożony przez twórców niż odcinanie kuponów. Mimo że odwołuje się do nostalgii i bazuje na kliszach, to broni się jako widowisko. Jedyny minus to polska wersja językowa, która w przypadku nastoletnich bohaterów jest do zniesienia, ale już przy dorosłej obsadzie woła o pomstę do nieba. Jeżeli kogoś nie razi dubbing, może z czystą przyjemnością udać się na film. Przygoda w dżungli nie zawodzi jako czysta rozrywka, podczas której możemy dać odpocząć naszym zwojom mózgowym.

Ocena: 6/10

Tytuł: „Jumanji: Przygoda w dżungli"

Reżyseria: Jake Kasdan

Scenariusz: Chris McKenna, Erik Sommers, Scott Rosenberg, Jeff Pinkner

Obsada:

  • Dwayne Johnson
  • Kevin Hart
  • Jack Black
  • Karen Gillan
  • Rhys Darby
  • Bobby Cannavale
  • Nick Jonas
  • Alex Wolff
  • Ser'Darius Blain
  • Madison Iseman
  • Morgan Turner

Muzyka: Henry Jackman

Zdjęcia: Gyula Pados  

Montaż: Steve Edwards, Mark Helfrich

Scenografia: Ronald R. Reiss

Kostiumy: Laura Jean Shannon

Czas trwania: 119 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji


comments powered by Disqus