„Coco” - recenzja
Dodane: 03-12-2017 17:18 ()
Studio Pixar swą najnowszą animacją potwierdza dominację pośród wytwórni, które przygotowują produkcje dla najmłodszych. Coco nie tylko olśniewa od strony wizualnej, ale też przybliża obyczaje podczas meksykańskiego dnia zmarłych, wokół którego twórcy budują niezwykle ciepłą i rodzinną opowieść.
Cała familia Miguela z pokolenia na pokolenie specjalizuje się w wyrabianiu butów. Odkąd zakochany w muzyce przodek chłopca odszedł od żony i ruszył w trasę koncertową. Słuch po nim zaginął, a zrozpaczona niewiasta postanowiła raz na zawsze wykreślić go ze swojego życia, wprowadzając zakaz związany z muzyką. Przyszłość Miguela pewnie nie różniłaby się niczym od losu, jaki wiodą inni członkowie jego rodziny. On jednak pielęgnuje w sobie pasję, daje jej się porwać i nie zamierza z niej rezygnować. Nawet przymuszany siłą do rodzinnej profesji nie zapomina o gitarze i delikatnych dźwiękach, które rodzą się wraz z jego grą.
W dniu tak ważnym dla każdego Meksykanina Miguel mocno podpada rodzinie, bo nie może wziąć udziału w upragnionym konkursie. Nie zamierza jednak rezygnować ze swoich marzeń. Pechowo gitara, którą pragnie „pożyczyć”, nie okazuje się rozwiązaniem jego największego problemu, a wręcz przeciwnie, generuje całkiem nowy. Chłopak trafia do świata po drugiej stronie życia, gdzie właśnie zmarli szykują się odwiedzać swoich krewnych. Oczywiście tylko ci, o których ktoś pamięta. Jeśli wspomnienie o zmarłym zanika, on sam przenosi się z tego drugiego świata do odwiecznego limbo. Miguel ma bardzo mało czasu, aby przekonać swoim bliskich, że jest zrodzony do muzyki, a jednocześnie w porę opuścić świat umarłych.
Coco od pierwszych minut zachwyca, zarówno od strony wizualnej, jak i przemyślanej opowieści. Każdy element jest tu na swoim miejscu. Nie brakuje emocjonującej przygody i rozterek głównego bohatera. Siła tkwi jednak w uniwersalnym przesłaniu. Twórcy łączą elementy fantastycznej wyprawy z wartościami, które należy pielęgnować. Na pierwszym planie jest rodzina, ale też pamięć o bliskich i szacunek dla zmarłych. Świat umarłych z jego zasadami to niezwykła mieszanka folkloru, meksykańskich wierzeń, ale też nieco humorystyczne wyśmiewanie się z biurokratycznych zasad panujących też po drugiej stronie. Iście wybuchowa mieszanka.
Ogromnym plusem dzieła Unkricha i Moliny jest również fabuła, która nie jest wolna od zaskoczeń, niejednokrotnie sprawia, że łezka kręci się w oku widza. Niezwykle emocjonująca wyprawa Miguela, wzruszająca i poruszająca trzyma w napięciu do ostatnich chwil. Gdy mówi się o magii kina, to ma się na myśli właśnie takie filmy jak Coco. Mimo że to tylko animacja, nie ma tu udawanych emocji, bo poruszana tematyka nie jest błaha. A podana została w przestępnej formie zarówno dla młodszego, jak i dorosłego odbiorcy.
Coco to film dla całej rodziny, edukuje i bawi, ale przede wszystkim pięknie wygląda. To również kulturowa ciekawostka meksykańskich zwyczajów. Pixar jak już bierze się za produkcję to trudno doszukiwać się w niej wad. Wszystko jest zrobione na wysokim poziomie, dlatego też nie pozostaje nic innego jak zachęcić do wizyty w kinie całą rodziną. Polecam gorąco.
Ocena: 10/10
Tytuł: „Coco"
Reżyseria: Lee Unkrich, Adrian Molina
Scenariusz: Lee Unkrich, Adrian Molina, Jason Katz, Matthew Aldrich
Obsada:
- Anthony Gonzalez
- Gael García Bernal
- Benjamin Bratt
- Alanna Ubach
- Renee Victor
- Jaime Camil
- Alfonso Arau
- Herbert Siguenza
- Gabriel Iglesias
- Lombardo Boyar
- Ana Ofelia Murguía
- Natalia Cordova-Buckley
Muzyka: Michael Giacchino
Zdjęcia: Matt Aspbury, Danielle Feinberg
Montaż: Steve Bloom, Lee Unkrich
Scenografia: Tim Evatt
Czas trwania: 109 minut
comments powered by Disqus